Rada nadzorcza WiK na posiedzeniu w dniu 7 listopada podjęła uchwałę o odwołaniu z zarządu spółki trzech osób: prezesa Ireneusza Jakiego oraz wiceprezesów Agnieszki Maślak i Sebastiana Paronia. W komunikacie przesłanym do mediów Anna Habzda, przewodnicząca rady WiK Opole, informowała, że gremium to nie było w tej kwestii jednomyślne.
Jak ustaliliśmy w poniedziałek, sprzeciw wyrażał przedstawiciel Polskiego Funduszu Rozwoju. Ten ma w radzie „złoty głos” – bez jego zgody nie można odwołać osób znajdujących się w zarządzie spółki. Prawo do takiego głosu PFR zyskał w ramach negocjacji w sprawie objęcia 25 proc. udziałów w WiK za 100 mln zł pod koniec 2019 roku.
„Rada podejmuje uchwały kolegialnie większością głosów i nie może być blokowana przez jednego członka Rady Nadzorczej. Tym samym Rada nie może być ograniczana w podjęciu właściwej decyzji, mając na względzie okoliczności, z którymi mamy do czynienia w niniejszej sprawie, w szczególności ciążący na Spółce obowiązek przeciwdziałania mobbingowi” – podkreślała Anna Habzda w oświadczeniu.
Ireneusz Jaki: Nadal jestem prezesem WiK Opole
We wtorek 8 listopada Ireneusz Jaki zorganizował konferencję prasową, na której odniósł się do poniedziałkowej decyzji rady nadzorczej.
– Umowa spółki mówi wyraźnie, że odwoływanie członków zarządu spółki może się odbyć tylko za zgodą przedstawiciela PFR. Mecenas reprezentujący fundusz podkreślał, że uchwałę podjęto niezgodnie z prawem. A zrobiono to głosami pięciu przedstawicieli Opola w radzie. Przedstawiciele gminnych, mniejszościowych udziałowców wstrzymali się od głosu – mówi Ireneusz Jaki.
Zaznaczał, że sytuacja ta może skutkować koniecznością wypłaty wielomilionowego odszkodowania na rzecz PFR oraz koniecznością zwrotu pieniędzy uzyskanych przez miasto za udziały w spółce. – Przy czym nie mówimy tu o 100 milionach złotych, a około 132 milionach złotych, wedle ostatnich wyliczeń – podkreślał.
Ireneusz Jaki zapowiedział, że uchwała w sprawie jego odwołania będzie zaskarżona do sądu i przez niego, i przez PFR. – Ja nadal jestem prezesem – stwierdził. – Nie będę jednak przychodził do spółki, by nie eskalować konfliktu – dodał.
Na konferencji podkreślał, że czuje się prześladowany przez „ludzi prezydenta Opola w radzie nadzorczej” i że będzie „podejmował kroki prawne za dalsze szkodzenie jego wizerunkowi”. Ireneusz Jaki zaznaczył, że złożył zawiadomienie na Arkadiusza Wiśniewskiego za to, że w jednym z wywiadów porównał go do Władimira Putina.
– Przy czym w tym wszystkim nie chodzi o moje stanowisko. Ja potrafiłbym się doskonale odnaleźć w innym miejscu. Chodzi o ludzi i o spółkę, która pod moim kierownictwem świetnie sobie radziła – mówił.
Ireneusz Jaki dodał, że Sąd Okręgowy w Opolu po raz drugi zabezpieczył uchwałę w sprawie zawieszenia go w funkcji prezesa spółki. Tym razem chodzi o uchwałę rady nadzorczej z dnia 20 października, kiedy to zawieszono go do końca listopada. Postanowienie w tej sprawie sąd wydał w piątek 4 listopada.
Przypomnijmy, że w połowie października sąd zabezpieczył podobną uchwałę z końcówki sierpnia. To umożliwiło Ireneuszowi Jakiemu krótki powrót do pracy.
Anna Habzda: Ireneusz Jaki nie jest prezesem WiK Opole
Poproszona o odniesienie do postanowienia sądu z dnia 4 listopada, Anna Habzda odpowiada, że nie zna jego treści, więc nie będzie go komentować.
– Szanujemy decyzje sądów, acz w obecnej sytuacji to wiele nie zmienia. Pan Ireneusz Jaki nie jest prezesem WiK – mówi.
Zaznacza, że nie wie, na jakiej podstawie Ireneusz Jaki twierdzi, że za jego odwołaniem głosowało tylko pięciu przedstawicieli Opola w radzie nadzorczej.
– Głosowanie w tej sprawie było tajne i tylko przedstawiciel PFR wyraził odmienne zdanie. Twierdzenia pana Ireneusza Jakiego są nieuprawnione – stwierdza Anna Habzda.
Ratusz zapowiedział swoją konferencję prasową na godz. 14.30.