ZAKSA Puchar Polski zdobyła nie tracąc w całych zmaganiach choćby seta. W rozgrywanym na początku lutego ćwierćfinale rozbiła Trefla Gdańsk 3:0. Następnie, już podczas turnieju finałowego w Krakowie, w takim samym stosunku ograła Aluron CMC Wartę Zawiercie.
O ile jednak przez dwa te starcia podopieczni Tuomasa Sammelvuo przechodzili jak burza, o tyle w finale był już bój co się zowie. Dość napisać, iż w każdej z trzech partii wygrywali oni najmniejszą potrzebną ku temu w tym sporcie różnicą punktów. Jakby tego było mało w dwóch pierwszych odsłonach toczyła się gra „na przewagi”. W inauguracyjnej ZAKSA wygrała 26:24, następnie 29:27, a na koniec 25:23.
Tym samym kędzierzynianie właściwie stali się dominatorem tych rozgrywek. Wygrali cztery ostatnie finały (2019, 2021, 2022), a co ciekawe za każdym razem w pokonanym polu pozostawiali właśnie team z Jastrzębia. Jakby tego było mało najnowszy triumf jest 10. w historii klubu. Tyle razy tego trofeum nie podnosiła żadna inna polska drużyna. Po siedem pucharów w kolekcji mają Skra Bełchatów i AZS Olsztyn.
ZAKSA potrzebowała czasu na złapanie rytmu
W spotkanie lepiej weszli jednak jastrzębianie, którzy długo byli o krok czy dwa przed naszą ekipą. Zdarzały się nawet i trzy „oczka” różnicy. Natomiast z biegiem czasu, mniej więcej od połowy premierowej partii, rywale powiększyli dystans i w pewnym momencie było już 20:15 dla nich. Na szczęście kędzierzynianie nie poddali się i zaczęli stopniowo niwelować straty. Niemniej i tak w końcówce było 23:21 dla przeciwników, którzy następnie mieli nawet setbola. Nasi siatkarze jednak zanotowali piorunujący finisz i finalnie zwyciężyli 26:24. Walkę w tej odsłonie zakończył Łukasz Kaczmarek.
Po zmianie stron gra miała już bardziej wyrównany przebieg. Aczkolwiek znowu coraz bardziej zarysowywała się przewaga jastrzębian, którzy na półmetku tej odsłony zaczęli „uciekać” obrońcom tytułu. Od stanu 14:12, gdy zatrzymali Bartosze Bednorza, odskoczyli na 20:16 i wydawało się, że – nauczeni poprzednią rozgrywką – tej szansy już nie wypuszczą. Wtedy jednak dwoma asami serwisowym sygnał do odrabiania strat dał David Smith. W kolejnej niezwykle emocjonującej końcówce znowu więcej zimnej krwi zachowali gracze Zaksy i tym razem triumfowali 29:27. Tym razem bitwę zakończył Smith. I to asem!
W trzeciej partii prowadzenie długo przechodziło z rąk do rąk. Dopiero gdy obie drużyny przekroczyły dwucyfrową liczbę punktów na czoło jakby bardziej wyszli siatkarze z Opolszczyzny. Wszak po wykorzystaniu kontry przez Aleksandra Śliwkę zbudowali sobie przewagę trzech akcji. I jak na mistrzów przystało pokazali jak się utrzymuje taki kapitał. W finałowej fazie seta było już 23:20 dla nich, z kolei po uderzeniu Bednorza mieli nawet trzy meczbole. Ostatecznie pojedynek zakończył atakiem po bloku Kaczmarek.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel 3:0 (26:24, 29:27, 25:23)
ZAKSA: Janusz, Bednorz (14), Smith (7), Kaczmarek (16), Śliwka (18), Paszycki, Shoji (libero) oraz Huber (8).