Gospodarze na tyle dobrze weszli w mecz, że po bloku na Mariuszu Wlazłym było już 6:1 dla nich. Co prawda rywale niebawem nieco zniwelowali straty, ale i tak kędzierzynianie wciąż mieli dwa, trzy punkty przewagi. Po bloku na Czerwińskim i asie Davida Smitha znowu odskoczyli na pięć „oczek” (14:9). Z kolei gdy niebawem po skosie udanie zaatakował Łukasz Kaczmarek i było już 18:11 dla ekipy w której gra stało się jasne, że żadna krzywda w tej odsłonie jej się nie stanie. I tak też faktycznie było, a miejscowi pewnie wygrali do 19.
Na starcie drugiej partii wydawało się, że gdańszczanie się pozbierali. Po dwóch błędach w krótkim odstępie czasu ich rozgrywającego Lukasa Kampy nasi siatkarze wyszli na prowadzenie 8:4. Dzięki czemu mogli już znowu w pełni kontrolować wydarzenia na parkiecie. Tym bardziej, że w pewnym momencie znowu było 18:11 dla nich. I tak jak poprzednio podopieczni Tuomasa Sammelvuo już nie wypuścili tego z rąk. Z tymże zwyciężyli jeszcze wyżej, bo przewagą siedmiu piłek.
Po kolejnej zmianie stron kędzierzynianie wciąż nie odpuszczali. Niemniej tym razem wydawało się, że przyjezdni podjęli rękawice. Tym bardziej, że po zablokowaniu Kaczmarka było „tylko” 11:9 dla Zaksy. Wtedy nasz atakujący zrehabilitował się dwukrotnie, do tego z środka zapunktował Dmytro Paszycki i gospodarze odskoczyli na pięć punktów. I znowu już niezagrożeni w pełni dyktowali warunki gry. Triumfując tym razem 25:20.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Trefl Gdańsk 3:0 (25:19, 25:18, 25:20)
ZAKSA: Janusz (1), Śliwka (9), Smith (5), Kaczmarek (13), Żaliński (10), Paszycki (9), Shoji (libero) oraz Banach (libero), Stępień, Wiltenburg i Kluth (3).