Pisząc ten tekst czekałem na „znaczący atak odwetowy”, jaki Izrael ma skierować na Iran. Jak bardzo będzie znaczący, nie wiadomo. Ale wiemy, że może być początkiem wielkiej wojny. Wie o tym także prezydent USA, który pierwszy raz od dłuższego czasu rozmawiał w środę amerykańskiego czasu z premierem Izraela, próbując nieco stępić ostrze odwetu. Wie minister spraw zagranicznych RP, który wezwał Polaków przebywających w Iranie do natychmiastowego opuszczenia tego kraju.
Dlaczego te państwa walczą ze sobą? Izrael oskarża Iran o inspirowanie wymierzonych w ten kraj działań Hamasu. I o wspieranie libańskiego Hezbollahu. Dla Iranu samo istnienie Izraela jest solą w oku jako twór zachodniego kolonializmu, sojusznik znienawidzonych Stanów Zjednoczonych, syjonistyczny reżim – jak się go nazywa w Islamskiej Republice Iranu – przeszkadzający we wprowadzeniu w życie boskiego porządku.
Iran odwołuje się w tym konflikcie wprost do religijnej motywacji. Izrael, który powstał właśnie po to, by zapewnić narodowi żydowskiemu bezpieczeństwo, traktuje tę misję z podobną powagą.
Wojna Izrael – Iran. To już osiem dekad konfliktów na Bliskim Wschodzie
Niebezpieczna jest pokusa zlekceważenia tego problemu. Najpierw dlatego, że izraelsko-arabskie wojny trwają na Bliskim Wschodzie od blisko ośmiu dekad. Pierwsza wybuchła 15 maja 1948, nazajutrz po proklamowaniu państwa Izrael. Kolejne toczyły się we wszystkich dekadach: w latach sześćdziesiątych – wojna sześciodniowa, w latach siedemdziesiątych wojna Jom Kippur, na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych kolejne intifady (by wymienić tylko najważniejsze konflikty) itp. itd. Świat się przyzwyczaił i uznał, że te walki należą do naturalnego porządku.
Druga ułuda – równie niebezpieczna – że to daleko od nas. Wcale nie tak bardzo, skoro do państw Bliskiego Wschodu zalicza się często także europejski Cypr. Ale przede wszystkim dlatego, że kraje uczestniczące w tych niekończących się konfliktach są powiązane ze współczesnymi potęgami: Stanami Zjednoczonymi, Rosją, Chinami. To, co się w tym rejonie świata tli, bardzo łatwo może rozgorzeć w wielki ogień. Wszyscy możemy się nim poparzyć. A świat patrzy na to niepokojąco bezradnie.
Czytaj także: Woda spłynęła, ale powódź trwa. Ludzie śpią w namiotach, bo nie mogą w domach
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.




