Na pomoc babci
– Moja firma działa w branży health & beauty – mówi „Opolskiej” Marcin Ludwa z Głuchołaz, który prowadzi działalność związaną z poprawą kondycji fizycznej. – Oferuję usługi prozdrowotne i kosmetyczne. To na przykład krioterapia i tlenoterapia, które w dobie pandemii Covid-19 miały szczególne znaczenie rehabilitacyjne.
Ma 24 lata. Kończy studia na finansach i rachunkowości w Chorzowie. Dotację otrzymał z PUP w Nysie. O możliwości zdobycia dodatkowej kasy na własny biznes dowiedział się z… plakatu.
– Trzeba się interesować możliwościami – tłumaczy. – W moim przypadku udało się dostać 25 tys. zł. Wykorzystałem pieniądze na kupno kriosauny, w której wykonujemy zabiegi krioterapii ogólnoustrojowej. Całość trwa około trzech minut w minus 140 stopniach Celsjusza.
Co go skłoniło do przejścia „na swoje”?
– Pomysł podsunęło życie – opowiada Marcin. – Babcia po śmierci dziadka popadła w depresję, długo nie mogła dojść do siebie. Zastanawialiśmy się, jak jej pomóc, szukaliśmy różnych sposobów. Okazało się, że babci pomogła właśnie krioterapia, czyli leczenie zimnem. I od tego czasu sam mocniej zainteresowałem się tematem. W dochodzeniu do zdrowia ważne są nie tylko leki, ale też naturalne metody, do których dziś sam zachęcam.
Formalności to spory problem
Viktoriya Zadorozhna pochodzi z Ukrainy, a w Opolu prowadzi tłumaczenia i szkołę języków obcych.
– Uczę ukraińskiego, rosyjskiego i polskiego a koleżanka, którą zatrudniam angielskiego – opowiada. – Przez wojnę na Ukrainie, szczególnie dużym zainteresowaniem cieszy się nauka polskiego. To język pożądany również przez Amerykanów i mieszkańców Wielkiej Brytanii.
Pani Viktoriya zwraca uwagę na zawiłości formalne związanie z działaniem firmy w Polsce.
– Nie jest łatwo, a mam pewne porównanie – podkreśla. – Na Ukrainie księgowość można prowadzić samodzielnie. I to naprawdę jest proste. Polski system wciąż się zmienia, trzeba być bardzo na bieżąco, bo łatwo coś przeoczyć. Ale na przykład po pandemii wiele spraw można załatwić przez internet, więc są i jakieś plusy.
Sama sobie szefem
Stacjonarny butik odzieżowy na rynku w Białej (pow. prudnicki) prowadzi Michaela Malek.
– Towar sprowadzam od producentów polskich, francuskich, włoskich. To zależy od tego, czego oczekują moje klientki. Prowadzę profil na Facebooku i Instagramie – opowiada młoda biznesmenka.
I dodaje, że pieniądze z dotacji przeznaczyła m.in. na zakup towaru, wyposażenie, witrynę, parownicę do ubrań.
– Z pracą na etacie nie ma porównania – stwierdza. – Dziś jestem sama sobie szefem i nie żałuję. Wielu moich znajomych wyjechało z kraju za lepszą pracą. Ja natomiast założyłam tu rodzinę, mam męża i dwójkę dzieci. Młodym, którzy chcą zostać w regionie, doradzam, by uwierzyli w siebie i rozwinęli skrzydła.
Z kopalni do salonu kosmetycznego
W branży kosmetycznej własnych sił postanowiła próbować Daria Hula. Na co dzień można ją spotkać w samym sercu stolicy regionu – na rynku w Opolu.
– Robimy to, co lubimy, czyli sprawiamy, że dziewczyny są piękniejsze! – mówi z błyskiem w oku
Jakie są zalety przejścia na firmę? Z pewnością nie tylko takie, że można zarobić więcej, niż pracując na kogoś. – Jestem panem swojego czasu – podkreśla. – I najważniejsze: kiedy robisz coś swojego, to wkładasz w to nie tylko pieniądze, ale i swoją duszę.
Co ciekawe, z wykształcenia jest elektrotechnikiem. – Trzy lata pracowałam w kopalni na Ukrainie – wspomina.
o Polski przyjechała sześć lat temu. Dziś jest znakomitym przykładem na to, jak bardzo można zmienić ścieżkę kariery.
– Zajęłam się branżą kosmetyczną z bardzo prozaicznego powodu – tłumaczy. – Jako klientka, szukałam miejsc, gdzie będę mogła korzystać z ulubionych zabiegów. Ale takich, jakich ja wymagam, czyli bardzo dobrych. To po prostu moja przyjemność, coś, co lubię i czego potrzebuję. Okazało się, że trudno znaleźć wysokiej jakości usługi kosmetyczne. Postanowiłam więc sama coś wnieść do branży, a dotacja to ułatwiła.
Ponad 20 projektów za 47 mln zł
Opolski urząd marszałkowski z początkiem grudnia podsumował Program Operacyjny Wiedza, Edukacja, Rozwój (PO WER) Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu. Zaprezentowano działania wybranych młodych przedsiębiorców, którzy mądrze wykorzystali otrzymane wsparcie. Przypomnijmy, że na program w minionej perspektywie finansowej Unii Europejskiej (2014-2020) złożyło się ponad 20 projektów powiatowych urzędów pracy i Wojewódzkiego Urzędu Pracy, które w sumie są warte ponad 47 mln zł.
– Pieniądze te przeznaczyliśmy na otwarcie 2200 firm od roku 2017 i 2018 – mówi Maciej Kalski, dyrektor WUP w Opolu, podkreślając, że Opolszczyzna jest przyjazna dla małych i mikro przedsiębiorców.
W zależności od powiatów i regulaminów naborów, przyznane kwoty wynosiły od 20 do ponad 30 tys. zł dotacji na rozpoczęcie działalności gospodarczej. W swoich biznesplanach młodzi musieli zawsze wykazać, że bez tych pieniędzy ich działalność nie miałaby szansy powstać.