Jest niedosyt po pierwszej rundzie…
– Nie mieliśmy jakichś wygórowanych celów na ten sezon, ale właśnie o tej piątej, ewentualnie szóstej, pozycji myśleliśmy. I to już by nas raczej zadowalało – nie kryje trener naszej ekipy Artur Adasik. – Tym bardziej, że zasłużyliśmy na więcej „oczek” na koncie, za często traciliśmy je w końcówkach, ale taki urok ma futsal. Niemniej, jest jak jest i czeka nas dużo pracy zimą, by poprawić stan posiadania.
A na ten moment to cztery zwycięstwa, dwa remisy i pięć porażek, co daje łącznie 14 punktów w 11 meczach, przy bilansie bramkowym 39-38 (pełna tabela TUTAJ). Na pewno jednak ciekawi ilość meczów „na styku” z udziałem brzeżan. Dość napisać, iż żadne z pięciu spotkań w Brzegu nie zakończyło się na korzyść kogokolwiek różnicą większą niż jeden gol (wygrane 6-5 i 3-2, dwa razy 3-3 oraz porażka 5-6)! Na wyjazdach natomiast poza dwoma triumfami (4-2 i 6-2), były dwie przegrane po 1-3, a także 2-3 i 5-6.
– Strasznie boli zerowy dorobek z drużynami z podium tabeli, bo przeciwko nim graliśmy naprawdę bardzo dobrze – zauważa szkoleniowiec futsalistów z Brzegu. – Blisko byliśmy zarówno z Gwiazdą Ruda Śląska i GKS-em Tychy. Szczególnie jednak z wiceliderem z Katowic, gdy nie daliśmy rady utrzymać prowadzenia 5-3 w końcówce wylicza. – Chyba przesądziło to, że nie do końca mieliśmy stabilną kadrę. Bo nie wszyscy mogli regularnie trenować, wszak część zawodników miała np. wyjazdy służbowe. Co potem miało przełożenie na to, że nie byliśmy w stanie, zwłaszcza z silnymi rywalami, wytrzymać 40 minut, a przecież tyle trwa mecz. Pół godziny graliśmy w wysokim tempie, często prowadziliśmy grę, ale końcówki były nie po naszej myśli. Jak to się mówi: „jak trenujesz, tak grasz”. I to chyba tak naprawdę zaważyło, że jesteśmy dopiero na ósmym miejscu. Choć mam nadzieję, że w rundzie wiosennej będzie już lepiej, bo część zawodników ma być zdecydowanie bardziej dostępna.
… ale też nie ma tragedii
Niemniej, nie kryje przy tym, iż jest jakoś szczególnie niezadowolony z tej lokaty, bo najważniejsze, iż jego podopieczni nie są w strefie spadkowej.
– Budujące jest też to, że nie przegrywaliśmy meczów wysoko. Nikt nas nie zdominował, nie było ani razu tak, że byliśmy zdecydowanie słabsi. I to jest taki dobry prognostyk na kolejną rundę – zaznacza.
Prowadzony przez niego team zajęcia zakończy wraz z tym tygodniem. Potem zawodnicy dostaną indywidualne treningi. I znowu spotkają się wspólnie 3 stycznia 2024 roku. Albowiem „na 99 procent” (zależy od losowania) trzy dni później czeka ich pojedynek w ramach 1/32 finału Pucharu Polski. Do walki o punkty powrócą w weekend 21 stycznia. Być może z nowymi twarzami na pokładzie.
– Jesteśmy po rozmowach z kilkoma zawodnikami – przyznaje Artur Adasik. – Chcemy być bowiem z rundy na rundę coraz mocniejsi. Budować na przyszłość z większym wyprzedzeniem. Gdzieś tam przecież świta nam z powrotem Futsal Ekstraklasa, ale to jeszcze nie teraz. W tym sezonie nie stawialiśmy sobie nawet takiego celu. W przyszłym być może będziemy próbować, ale to też zależy, jak się różne sprawy potoczą…
Warto tu przypomnieć, że jeszcze na początku września brzeżanie byli zespołem z trzeciego szczebla. Wykorzystali jednak szansę i wygrali baraże uzupełniające, ogrywając BSF Busko-Zdrój. Co jednak istotne, otrzymali taką propozycję, gdyż w poprzednim sezonie zajęli drugą lokatę w strefie III.