Sam prezydent Andrzej Duda, po którym obóz demokratyczny spodziewa się obstrukcji, może zwyczajnie nie chcieć już firmować wizerunkowo przegranego projektu. Owszem, będzie celebrował swoje konstytucyjne prerogatywy i hamletyzował, co robić uwielbia, ale niekoniecznie zatańczy do muzyki Kaczyńskiego, który go przez lata poniżał. Andrzej Duda, z bojowo nastawionym ministrem Marcinem Mastalerkiem u boku, szykuje się raczej do walki z Ziobrą o schedę po szefie PiS, i temu będą podporządkowane jego decyzje. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby po jasnej deklaracji liderów opozycji i zakończeniu cyklu konsultacji, powierzył jednak misję sformowania rządu Donaldowi Tuskowi.
Wielkiej chęci przeciągania procesu odchodzenia może też nie mieć sam premier Morawiecki. Wszedł w nie swoje buty na finiszu kampanii i stał się twarzą porażki prawicy. Podjęcie się misji, która nie ma żadnych szans na sukces, tylko ugruntowałoby wizerunek premiera jako ojca klęski. To nie Morawiecki jednak będzie decydował. Jeśli Kaczyński mu każe, a Duda jednak ulegnie PiS, to stary premier jeszcze trochę pogra na czas, markując poważne rozmowy.
Opóźnianie przekazania władzy może i pomóc ukryć kilka trupów więcej po pisowskich szafach, ale one prędzej czy później i tak wypadną. Owszem, media powtarzają pogłoski o zwiększonych zakupach niszczarek w ważnych instytucjach, ale prawdziwe bomby trzymają w szufladach urzędnicy i funkcjonariusze podlegli szefom z politycznego nadania. Wielu z nich będzie się chciało wykazać przed nowymi szefami, więc transfery papierów z tych szuflad na biurka polityków koalicji mogą być spore.
Już są. Nowa koalicja będzie miała raczej problem, od czego zacząć, bowiem materiałów mogących stanowić akty oskarżenia przeciwko prominentnym członkom odchodzącej władzy jest multum. Gotowce leżakują i dojrzewają w Najwyższej Izby Kontroli. Setki artykułów prasowych, tych centralnych i w regionach, to również materiały na poważne prokuratorskie śledztwa. Od miliardowych numerów, jak sprzedaż Saudyjczykom za bezcen Rafinerii Gdańskiej, po miliony w regionach dla rozmaitych szwagrów. Wiele z tych spraw już jest w prokuraturach, wystarczy zwolnić polityczne blokady. A potem pokazywać w TVP, by twardy elektorat wiedział, jak był przez ostatnie lata oszukiwany. I żeby była jasność: nie ma mowy o żadnej politycznej zemście. Po prostu należy przywrócić konstytucyjne funkcje organom ścigania i publicznym mediom.
To jest absolutnie niezbędne, bo społeczeństwo popadło przez ostatnie lata w swoisty letarg. Wiele patologii przestało ludzi oburzać, bo ileż można czytać o kolejnych milionach transferowanych z budżetu państwa do żon, kuzynek, chłopaczków od hajlowania po lasach i kilku medialnych szczujni? To trzeba pokazać, rozliczyć i budować możliwie normalne państwo, w którym każdy robi zgodnie z prawem to, do czego został powołany. PiS nam Polskę postawił na głowie, poobrażali wszystkich wokoło, przez co nie mają żadnej zdolności koalicyjnej i jeszcze się teraz dziwią, skąd porażka i aż taki polityczny ostracyzm. To wygląda naprawdę tak, jakby ci niegłupi przecież ludzie uwierzyli własnej, wyjątkowo tępej propagandzie.
Czytaj także: Ci Opolanie stracili miejsca w Sejmie i Senacie. Ale już mają nowe zajęcia na horyzoncie
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.