Start samorządowców w wyborach – przymiarki w woj. opolskim
Start samorządowców w wyborach oficjalnie wchodzi w grę od około dwóch tygodni. Wtedy okazało się, że Platforma jest otwarta na wpuszczenie na swoje listy ludzi z ruchu samorządowego „TAK! Dla Polski”. Przymiarki trwają, ale nazwiska kandydatów pozostają jeszcze w sferze spekulacji.
Tu przy okazji rodzi się pytanie o relacje opolskich struktur „TAK! Dla Polski” z Platformą. Bo nie ma wątpliwości, że miłości tu nie ma. Arkadiusz Wiśniewski jest skonfliktowany z działaczami PO w Opolu. Jeśli współpraca ruchu z tą partią stanie się faktem, to obie strony będą musiały zacisnąć zęby i schować wzajemne animozje.
Co ciekawe, obie strony prezentują inne wizje tego, kto ostatecznie będzie układał listy. Ludzie Platformy przekonują, że będą to robić regionalni działacze pod przywództwem Andrzeja Buły. W „TAK! Dla Polski” słyszymy, że kwestia te będzie ustalana na poziomie centralnym, przez liderów poszczególnych formacji.
– Prawda jest taka, że na pierwszą piątkę listy nikt lokalnie nie będzie miał wpływu. O jej kształcie zdecyduje Warszawa – komentuje Witold Zembaczyński, poseł Koalicji Obywatelskiej i wiceprezes Nowoczesnej.
Janusz Kowalski komisarzem w Opolu?
Powstaje jednak jedno bardzo istotne pytanie: co będzie, jeśli samorządowcy piastujący urzędy prezydentów, burmistrzów lub wójtów ostatecznie znajdą się na listach i część z nich wywalczy mandaty poselskie?
– To na mocy prawa stracą dotychczasowe stanowiska – mówi Rafał Tkacz, dyrektor opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
To oznacza, że prezydent miasta, burmistrz bądź wójt wywalczywszy mandat poselski będzie miał wybór: zostać posłem, albo nie. Powrotu do poprzedniej funkcji nie będzie. Trzeba będzie walczyć o jej odzyskanie wiosną 2024 roku.
Dopiero wtedy, ponieważ na zwolnione stanowiska nie będą organizowane wybory uzupełniające. Odstęp pomiędzy wyborami samorządowymi a zaplanowanymi na jesień 2023 wyborami parlamentarnymi jest zbyt krótki.
Zwolnione fotele prezydentów miast, burmistrzów i wójtów zajmować będą tzw. „komisarze”. O tym, kto to będzie, decyduje aktualny premier. I tu kluczowe są dwa czynniki: czas oraz to, kto wygra wybory.
Jeśli PiS z koalicjantami utrzyma władzę, to można się spodziewać nominacji ludzi prawicy na komisarzy. Przykładowo, w razie startu prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego w wyborach parlamentarnych i objęcia przez niego mandatu posła, komisarzem w Opolu mógłby zostać Janusz Kowalski. Albo Ireneusz Jaki.
Osoba raz wybrana komisarzem pozostaje nim do wyborów
Jeśli wybory wygra obecna opozycja, to nominacja komisarza kojarzonego z PiS raczej nie wchodziłaby w grę. Można się spodziewać, że spory wpływ na to, kto nim będzie, mieliby sami samorządowcy.
Ale i tu jest haczyk. Jeśli tworzenie koalicji przez partie opozycyjne będzie trwało zbyt długo, może się okazać, że pomimo wygranej opozycji komisarzy wskaże jeszcze Mateusz Morawiecki, bądź inna osoba, która wtedy będzie premierem rządu Zjednoczonej Prawicy. A osoby raz powołanej do pełnienia obowiązków prezydenta miasta, burmistrza bądź wójta – poza sytuacjami takimi, jak śmierć czy popełnienie przestępstwa – nie można takiej funkcji pozbawić do czasu wyborów samorządowych.
Te czynniki mogą sprawić, iż część samorządowców ostatecznie start do Sejmu sobie odpuści. A przynajmniej długo się przed nim zastanowi.
– Sondaże dają większe szanse opozycji, ale musimy pamiętać, że samorządowcy to ludzie przyzwyczajeni do tego, że ich działalność przynosi wymierne efekty – tłumaczy polityk opozycji. – Także wizerunkowe. Bycie szeregowym posłem to dla nich żadna atrakcja. A gdyby prawica wygrała trzecią kadencję, to bycie posłem opozycji byłoby dla nich dramatem. Bo ich wpływ na cokolwiek byłby praktycznie żaden…