– Głosy dotyczące Polexitu są coraz bardziej donośne.
Róża Thun: Te głosy są donośne wyłącznie ze strony części PiS i Suwerennej Polski. Przypuszczam, że nie wszyscy w partii rządzącej są aż tak ograniczeni, by chcieć wyjścia z Unii Europejskiej. Oni nie rozumieją, że mamy różne poziomy wspólnoty, mającej początek w rodzinie, klubie czy parafii itd. Potem jest gmina, następnie województwo czy region. Wspólnotą jest Polska, cała Unia Europejska. Jestem krakowianką i Europejką. Nie rozumieją również tego, że można współpracować i współrządzić z ludźmi mającymi różne poglądy. To, co my chcemy zrobić, czyli współrządzić Polską z innymi partiami, po to żeby prowadzić dialog, a nie walkę.
– To, co widzimy w Parlamencie Europejskim.
– Kiedy piętnaście lat temu rozpoczynałam pierwszą kadencję w Parlamencie Europejskim i popatrzyłam na wiekowych Niemców, pomyślałam, że przecież nasi ojcowie do siebie strzelali… Mój ojciec miał ogromną bliznę na policzku z drugiej wojny światowej. A my w Parlamencie Europejskim się spieramy i to czasem może bardzo długo trwać. Potem głosujemy, a rezultat głosowania nie zawsze do końca jest taki, jakbym sobie życzyła. Ale robimy krok do przodu i idziemy, we właściwym kierunku.
– Do końca świata nie można się nienawidzić.
– Siedzimy w jednej sali plenarnej, m.in. Leszkiem Milerem. Kiedy siedziałam w areszcie, on był w PZPR, ale dzisiaj jest po stronie demokratycznej. I jest po stronie prawa i praw człowieka. Postęp polega na tym, że ludzie przestają się bić i szukają wspólnego wyjścia. Rozmawiamy w różnych językach, a ci rozmówcy reprezentują różne religie. To jest ciekawe, kiedy człowiek popatrzy na te nasze różnice. Kiedy np. Fin i Hiszpan mówią, że jest zimno, dla tego pierwszego musi być minus dwadzieścia, a dla drugiego plus pięć. Kiedy Polacy mówią o dyktaturze, to oznacza komunizm, a dla Hiszpanów to prawicowa dyktatura Franco. Ale są tacy, którzy tego intelektualnie nie ogarniają, że można się dogadywać, a nie trzaskać po pyskach.
– Może ten nasz charakter wynika z tego, że jesteśmy między Wschodem a Zachodem.
– Jesteśmy krajem zachodnim! W Kijowie, nad Dnieprem czuje się Wschód. Jesteśmy katolikami, piszemy alfabetem łacińskim. Nasza literatura, mentalność potwierdza, że jesteśmy zachodnimi Słowianami. Tylko rządzący Polską chcą zamknąć nasz kraj za żelazną kurtyną. I robić to, co sobie życzy starszy pan z Żoliborza.
– Trudno sobie wyobrazić Polskę poza Unią, patrząc na to wszystko co materialnie i mentalnie uzyskaliśmy.
– Teraz naturalnym krokiem byłoby wprowadzenie euro, co proponuje kandydujący do Sejmu z Opolszczyzny pan Adam Gomoła z Polski 2050. Po to, żebyśmy mieli większą stabilność.
– Pani była w Platformie Obywatelskiej, a teraz jest w Polsce 2050.
– Bo Polska 2050 jest z każdym, kto chce Polskę i demokrację budować. Dla wszystkich życzliwie i w otwarciu do każdego człowieka. Teraz, jako cała opozycja demokratyczna, musimy osiągnąć jak najlepszy wynik.
– Wracając do euro, ludzie się go boją, bo mówią, że przez to wszystko podrożeje.
– Nie podrożeje! Krąży legenda „espresso efekt”. Przedsiębiorcy zaokrąglili sobie w górę, do 1 euro za espresso, co boleśnie przyjęli Włosi. Ale już Słowacy po przyjęciu euro podawali dwie ceny: we wcześniejszej walucie i w euro. Można było porównać, czy uczciwie przeliczono. Podawano telefony, gdzie zgłaszano nieuczciwe praktyki. Jeśli rzeczywiście produkty podrożały, to płace też poszły w górę. Dla przedsiębiorców to jest podstawa, bo jak zrobić biznesplan na rok do przodu, kiedy wartość pieniądza się zmienia? Słowacja jest bardzo zadowolona z wprowadzenia euro, podobnie Słowenia, Chorwacja również. Wszystkie kraje nadbałtyckie mają euro, nie myślą z tego rezygnować. Wejście do strefy euro posłuży gospodarce i podniesie nasz poziom życia.
– Ale euro nie zapobiega inflacji.
– Wszystkie kraje mają niższą inflację niż Węgry i Polska. Oba te kraje są poza strefą euro. I oba te kraje łamią demokrację, a to kosztuje.
– Jeszcze więcej kosztowałby Polexit.
– Wróciłyby cła, kolejki na granicach, nie byłoby już różnych marek zachodnich. Teraz mamy dostęp darmowy do wszystkich uniwersytetów w krajach zachodnich, więc te darmowe studia za granicą by się skończyły. Ludzie sobie tego wszystkiego nie wyobrażają. Proszę zobaczyć, co się dzieje w Wielkiej Brytanii bo Brexicie, oni już demonstrują „dołączmy z powrotem”. Oni teraz cierpią, bo mają wszystko oclone. Nadal w Polsce się nie myśli, jak wielkim osiągnięciem jest wspólny unijny rynek.
– Zrozumieją, jak nie daj Boże tego zabraknie.
– Mam nadzieję, że to nie nastąpi, a ludzie pójdą 15 października do wyborów. Taki mały dyktatorek z Żoliborza, podobnie jak inni dyktatorzy, nie lubi, żeby ktoś mu się wtrącał, kontrolował. Oni traktują Polskę jak własne gospodarstwo, a źle gospodarzą. Są niekompetentni, biorą się za rzeczy, na których się nie znają. Oni sprzedali Lotos, to się w głowie nie mieści. To trzeba będzie wszystko dokładnie przejrzeć, a po wygranych wyborach będziemy odkręcać prawo. Przywrócimy niezawisłość sądownictwa i natychmiast uzyskamy pieniądze z funduszu odbudowy.
– Pani z wielonarodowością i wielokulturowością stykała się od początku.
– To, co mnie i rodzeństwo formowało, to nasi rodzice. Mama pochodzi z Kresów wschodnich, tata spod Krakowa, był historykiem sztuki. Przekazał nam, że postęp cywilizacyjny jest tylko tam, gdzie spotykają się różni ludzie. I jest owocna wymiana, bo jak cię zamkną w pokoju z lustrami i będziesz rozmawiać tylko sam ze sobą, to się nie rozwiniesz. W walkę o wolność i demokrację angażowałam się jako studentka. A jak skończył się komunizm, to naturalnym krokiem było, że dołączymy do Unii Europejskiej. Nie możemy być sami na granicy z Rosją.
– Pani ma bardzo pragmatyczne podejście, to pani Polacy zawdzięczają m.in. darmowy roaming.
– Po ten roaming poszłam do Parlamentu Europejskiego (śmiech). Teraz pracujemy nad wspólną ładowarką do telefonów, od przyszłego roku wszystkie nowe ładowarki w Europie będą miały USBC. Pracuję nad tym, żeby zlikwidować opóźnione płatności, bo małe i średnie przedsiębiorstwa na tym tracą. Opracujemy to na poziomie europejskim, że po 30 dniach od wystawienia faktury przedsiębiorca musi dostać swoje pieniądze. A Polska 2050 dodatkowo proponuje, żeby przedsiębiorca płacił VAT, kiedy dostanie pieniądze. To jest ważne dla Polski, a to prawo będzie obowiązywało w całej Europie.
– Jak Polska teraz jest postrzegana przez pozostałych członków Unii?
– Jesteśmy poza! Jest nas 51 posłów z Polski, z czego połowa z PiS i Solidarnej Polski, ale oni nie pracują w komisjach nad negocjacjami. To są właśnie te rozmowy z ludźmi z innych państw, żeby wypracować wspólne stanowisko. Oni pojawiają się na sali plenarnej, żeby obrażać wszystkich innych. Ale nie pracują nad żadnym prawem, które ułatwiałoby życie Polakowi, Francuzowi, Irlandczykowi itd.
– To co oni robią? Po co kandydowali?
– Naszą rozmowę rozpoczęłyśmy od groźby Polexitu. I mam wrażenie, że oni nie znoszą Unii i znaleźli się tam, żeby ją zniszczyć. Widać ich tylko, kiedy krzyczą.
– Pani jest blisko Kościoła, co niejednokrotnie demonstrowała.
– Jestem w Kościele, ale potrzebuję wspólnoty, która byłaby oddzielona od rządu i polityki. To powód dla którego jestem w Polsce 2050, bo to jej pierwszy punkt programowy – rozdział Kościoła od państwa. Chciałabym, żeby Kościół uczył nas naśladowania Chrystusa i kochania bliźniego. Biblia nie mówi, że bliźnim jest tylko biały heteroseksualny chrześcijanin, do tego mężczyzna. Chciałabym, żeby Kościół uczył nas wzajemnego szacunku. Ale też ciekawości do bliźniego. Rozmawiajmy ze sobą, jacy jesteśmy różni. Teraz mamy ten koszmar z kobietami…
– No właśnie, co z aborcją?
– Aborcja jest dramatem, ale ja bym nie zakazywała, bo zakazem niczego się nie osiąga. Polityk jest zobowiązany, żeby pomagać, a ta pomoc wyraża się m.in. w organizowaniu kształcenia, porządnej opiece lekarskiej dla kobiet, wychowaniu seksualnym w szkołach. A ten rząd wyłącznie zakazuje, spychając kobiety do podziemia. Chciałabym takiego Kościoła, który w takich trudnych dla kobiet sytuacjach im pomaga. To źle, że kościoły pustoszeją, człowiek potrzebuje duchowości i przewodnika duchowego. Ale też są wspaniali księżą i wspaniałe parafie, choć trzeba się namęczyć, żeby je znaleźć.
– Kościół nie mówi też o uchodźcach.
– Chciałabym od mojego Kościoła usłyszeć, że człowiek jest człowiekiem, a bezpieczna granica jest taka, na której nikt nie umiera. Migracji będzie coraz więcej, musimy się na to przygotować dlatego, że klimat drastycznie się zmienia. I są miejsca na Ziemi, gdzie nie da się już żyć. A oni sobie zbudowali jakiś „płot”, myśląc, że to powstrzyma przed migracjami. Ani „płot”, ani Morze Śródziemne tej fali nie powstrzyma. Żaden kraj sam sobie z tym nie poradzi. I nie ma żadnych przymusowych relokacji, PiS i Solidarna Polska okłamują ludzi. PiS tylko krzyczy, że ta polityka migracyjna jest beznadziejna, a sami setki tysięcy wpuścili poza kontrolą do Europy. Na włoskiej Lampedusie biorą od nich odciski palców, zapisują, bo nikt ślepo nie wpuszcza migrantów, jak to zrobił PiS, za łapówki rezygnując całkowicie z kontroli.