Parking przy USK w Opolu sprawia pacjentom problemy
Od wiosny parking przy USK w Opolu obsługuje automatyczny system podobny do tego, który funkcjonuje w Solarisie w Opolu. Na wjeździe jest szlaban i kamera. Ona sczytuje numer rejestracyjny pojazdu i wtedy podnosi się. Gdy chcemy wyjechać, na jednym z automatów na terenie parkingu wpisujemy numer rejestracyjny naszego samochodu i płacimy za postój.
– Do ich dyspozycji są trzy kasy: dwie umożliwiające płatność kartami i jedna przystosowana do płatności gotówkowej i kartami – wylicza Edyta Hanszke-Lodzińska, rzecznika USK w Opolu.
Po uiszczeniu opłaty podjeżdżamy do wyjazdu, gdzie również jest kamera. Ta sprawdza, czy dokonaliśmy płatności, a potem unosi szlaban.
– Schody zaczynają się wtedy, gdy system błędnie sczyta numer – mówi pani Krystyna. – Spotkało mnie to kilka dni temu. W takiej sytuacji dla niego jest tak, jakby naszego pojazdu w ogóle nie było na parkingu. Nie da się zapłacić za postój. I nie da się wyjechać.
Pani Krystyna zauważa, że innych krajach, w których stosuje się automatyczne systemy – na przykład w Japonii – na miejscu zawsze jest człowiek, do którego można się zwrócić o pomoc w podobnej sytuacji. Tutaj nikogo takiego nie było.
Edyta Hanszke-Lodzińska wskazuje, że w razie problemowej sytuacji – na przykład wątpliwości jak uregulować opłatę albo kłopotów na wjeździe bądź wyjeździe – da się skontaktować z obsługą systemu.
– Wystarczy wcisnąć przycisk „i” na kasie lub terminalu. On wzywa na miejsce pracownika szpitala, który pomoże sytuacji zaradzić – mówi.
Pani Krystyna odpowiada, że tak właśnie uczyniła. Ale dłuższy czas nie doczekała się reakcji.
– Musiałam interweniować w szpitalu, w którym panie z obsługi głowiły się, jak mi pomóc. Nie mam do nich pretensji, bo to nie ich wina, że to wszystko działa tak, a nie inaczej. Ostatecznie udało się ściągnąć człowieka, który mnie wypuścił i awaryjnie uniósł rogatki. Cała sytuacja trwała jednak 40 minut. Dlatego na przyszłość oczekiwałabym szybszej reakcji – komentuje kobieta.