Ostatni mecz KS-u Dąbrowa był zaciętym pojedynkiem. Pierwsza połowa spotkania w Zabrzu nie była jednak festiwalem gry ofensywnej. Dość napisać, że po 20. minutach ekipa spod Opola miała na koncie sześć goli, a miejscowe zaledwie trzy. Ostatecznie inauguracyjna część skończyła się wynikiem 8:7 dla naszych szczypiornistek.
Po zmianie stron ten element gry zaczął lepiej wyglądać, szczególnie u przyjezdnych, które w 42. minucie prowadziły 15:11. Wtedy jednak parę kontrowersyjnych decyzji sędziowskich sprawiło, iż gospodynie doprowadziły do remisu po 15. Potem już zaczął się bój na całego i żadna z drużyn nie chciała odpuszczać. W samej końcówce bliżej triumfu były rywalki, ale w ostatniej sekundzie dąbrowianki wyrównały. Rzuty karne więc… Te lepiej wykonywały jednak miejscowe, dzięki czemu zgarnęły dwa punkty.
– Pierwsza połowa dla obu drużyn to była po prostu tylko defensywa, ale później stwierdziliśmy, że jednak trzeba zdobywać te gole, bo nie można tylko zamurować bramki – obrazował sytuację trener naszej ekipy Andrzej Dolipski. – W drugiej części nie pomogły nam decyzję sędziów, ale ostatecznie udało się zremisować w regulaminowym czasie. To sprawiło, że osiągnęliśmy swój cel.
Warto także odnotować, iż – jak rzadko kiedy – najskuteczniejszą zawodniczką naszego zespołu nie była Nina Nastałek. Tym razem rzuciła bowiem pięć goli. O jednego mniej aniżeli Paulina Witkowska.
Nails Company Zabrze – KS Dąbrowa 22:22 (7:8), karne 8:7
Dąbrowa: M.Bucyk, Szlensog – Witkowska 6, Nastałek 5, Kapuścik 4, Kuchczyńska 3, Florianowicz 2, P. Bucyk 1, Patyk 1, Bielang, Cisowska, Drej, Mendel, Nowak, Patrycja Szeremeta, Paulina Szeremeta.
Czytaj także: Wysoka porażka piłkarek ręcznych Otmętu Krapkowice.