Coraz częściej mieszkańcy mówią wprost, że przez korki, w jakich stoi Opole, prędzej można pokonać kilka kilometrów pieszo, niż samochodem lub autobusem. Najbardziej obciążone są drogi w centrum – ulice Ozimska, Kołłątaja i Reymonta – jak i nominalne trasy przelotowe, jak Plebiscytowa czy Batalionów Chłopskich i Nysy Łużyckiej. Tam samochody ustawiają się w kolejce do świateł na skrzyżowaniu z Wrocławską. Z kolei spalinowy „wąż” często utyka już przy estakadzie w rejonie Opola Wschód.
– Powodem są m.in. prace prowadzone w rejonie Centrum Usług Publicznych – tłumaczy Adam Leszczyński, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Opola.
– Część kierowców, zamiast objazdu ulicami Horoszkiewicza i Sosnkowskiego, wybiera Katowicką. To z kolei powoduje zatory na Reymonta i Kołłątaja. Inwestycja przy CUP w przyszłości ma doprowadzić do upłynnienia ruchu – argumentuje.
Opole „stoi” przez korki. Zatory na Reymonta przez cały dzień
Tymczasem mieszkańcy zwracają uwagę, że problem korków wykracza daleko poza CUP. Przykład? Ulica Reymonta, od skrzyżowania z 1 Maja aż po Solarisa. Kierowcy skarżą się, że nie ma znaczenia godzina.
– Między 9.00 a 17.00 przejazd od 1 Maja pod Solarisa zajmuje nawet pół godziny! A to kilkaset metrów. Autobus linii 10, teoretycznie mający pierwszeństwo, potrafi utknąć w korku na całe kwadranse – grzmią Czytelnicy.
– To nie tylko efekt liczby samochodów. To również kilka przejść dla pieszych bez świateł. Potoki pieszych praktycznie wymuszają zatrzymywanie się aut, a cała ulica blokuje się jak domino – podkreślają mieszkańcy.
Miasto przyznaje, że problem widzi. – Rozważamy wprowadzenie świateł wzbudzanych przy przejściach, żeby ruch samochodów nie był blokowany przez nieustające grupy pieszych – zapowiada rzecznik ratusza.
Z Zaodrza do centrum zator ma kilkaset metrów
Kolejnym newralgicznym punktem jest odcinek od Wrocławskiej w stronę Opola Wschodniego. Tam zator tworzy się już nad Odrą, a później głównie na pasie samochodów jadących w stronę osiedla im. AK. Kierowcy, którzy chcą kontynuować jazdę w kierunku Plebiscytowej pod wiaduktem nierzadko korzystają z buspasa, by ominąć korek. Ryzykują tym samym mandat, ale oszczędzają nawet kilkanaście minut.
Na pytanie, jak długo na tym odcinku obowiązywać będzie buspas i czy planowane są zmiany w organizacji ruchu, urząd miasta odpowiada wymijająco.
– Opole to system naczyń połączonych. Prace w jednej części śródmieścia wpływają na całość. Szukamy rozwiązań, by rozładować te miejsca – mówi Adam Leszczyński.
Choć miasto zapewnia, że inwestycje drogowe w przyszłości mają poprawić sytuację, obecnie mieszkańcy są coraz bardziej sfrustrowani. Dla wielu osób codzienny dojazd do pracy czy szkoły to gehenna.
– Wszyscy mamy już dość. To nie są korki – to codzienny paraliż! – mówią ci, co jeżdżą przez Opole.
Czytaj też: Plecak ucieczkowy i przynajmniej pół baku paliwa. To warto mieć
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania