Obrona województwa opolskiego, czyli opolski cud
Obrona województwa opolskiego, do której z czasem przylgnęło miano opolskiego cudu, była odpowiedzią na rządowy pomysł reformy samorządowej. Zakładała ona powstanie 12 województw i zniknięcie Opolskiego z mapy Polski i przyłączenie naszego województwa do Katowic.
– Nie chcemy czwartego powstania śląskiego. Ale też nie zamierzamy biernie przyglądać się, jak warszawscy mędrcy kroją nasze województwo na plasterki. Stąd pomysł powołania OKOP-u – Obywatelskiego Komitetu Obrony Opolszczyzny – mówili 12 stycznia 1998 roku inicjatorzy założenia komitetu.
Dlaczego OKOOP był potrzebny?
„Nikt nie pyta i nie zamierza pytać społeczeństwa, jakiej reformy państwa oczekuje. Przez blisko pięćdziesiąt lat Opolanie stworzyli specyficzną wspólnotę, której nie da się porównać na przykład ze wspólnotą województwa ciechanowskiego. Czy teraz ma to zostać zmiecione? Kilku besserwiserom z Warszawy wydaje się, że ludzie zagłosowali w wyborach i teraz nie mają nic do gadania. Jednak demokracja to nie republika kolesiów. Inicjatywy takie jak OKOOP mają szansę im o tym przypomnieć – pisała w jednym ze styczniowych numerów „NTO”.
– Nie ma się co łudzić, że udałoby nam się poruszyć wyobraźnię ludzi, zwołując ich na seminaria czy konferencje. Ale na przykład akcja polegająca na wywieszaniu flag Opolszczyzny w oknach – czemu nie? Czy 1000 autobusów Opolan przekona posłów o niestosowności majstrowania przy naszym województwie? Czy też trzeba będzie 2000 autobusów i miliona ludzi? – mówił lider OKOOP-u Janusz Wójcik.
Obrona województwa opolskiego – mieszkańcy poparli zryw
Opolanie spontanicznie poparli inicjatywę. Kiedy OKOOP zaczął zbierać podpisy w obronie województwa. Pierwszego dnia w Opolu złożyło je 600 osób. Na koniec stycznia było tych podpisów już 30 tysięcy. W pierwszym tygodniu lutego blisko trzydziestoosobowa reprezentacja OKOOP-u wręczyła marszałkowi Sejmu, Maciejowi Płażyńskiemu, paczki z 50 tysiącami podpisów Opolan sprzeciwiających się likwidacji województwa. Razem udało się tych podpisów zebrać ponad 200 tysięcy.
W ostatnim dniu stycznia stanowisko w sprawie utrzymania województwa opolskiego przyjął TSKN. Mniejszość niemiecka włączyła się w akcję zbierania podpisów. Dlatego też okazało się, że deklaracja o tym, iż w OKKOP-ie może być każdy ze względu na poglądy polityczne, narodowość czy wyznanie, nie jest tylko pięknym sloganem. Jest rzeczywistością.
Jednym z symboli protestu stało się zawieszenie szarfy kilkudziesięciometrowej długości na opolskim pomniku Bojownikom o Polskość Śląska Opolskiego w Opolu. Akcję dekorowania pomnika wspierali opolscy strażacy ochotnicy. OKOOP rozpoczął także akcję oflagowania Opolszczyzny.
– Sprzedaliśmy już około 300 flag. Kupują je mieszkańcy całego regionu, biorąc czasem po kilka, kilkanaście sztuk – mówił na początku akcji Janusz Wójcik.
Barwy Opola na każdym kroku
Podczas Prze-BOJOWEGO koncertu w Filharmonii Opolskiej 1 marca nawet reflektory świeciły opolskimi kolorami do udziału w nim było tylu chętnych (600 osób weszło do sali liczącej 380 miejsc), że obsługa musiała zawiesić kłódkę na drzwiach.
Barwy Opola widać było na każdym kroku. Żółto-niebieskie tasiemki wpięte są w klapy widzów i łopoczą na antenach samochodów zaparkowanych pod filharmonią; nawet reflektory na scenie świecą tylko w tych kolorach, a członkowie kilkudziesięcioosobowego choru akademickiego mają żółto-niebieskie naszywki na rękawach każdej togi.
W Dniu Kobiet blisko dwa tysiące osób protestowało pod opolskim ratuszem przeciw likwidacji województwa. Koło południa rozległo się wycie strażackiej syreny, chwilę po tym z ratuszowej wieży rozległ się hejnał Opola. Mieszkańcy mogli mówić do ustawionych przed ratuszem mikrofonów.
– Niech car Kempski (wojewoda śląski – przyp. red.) rządzi w Katowicach! Tutaj nie – mówił Bruno Tomaszek, a tłum bił brawo. Przed ratuszem stanął również autobus miejski z napisem „Pospieszny do Katowic”. Wjeżdżający do miasta czytali transparent z cytatem z wiersza Jana Edmunda Osmańczyka „Opole, jakżeś ty opolskie”. Imprezę zorganizował samorząd Opola.
Obrona województwa opolskiego i tłumne manifestacje
Kolejna tłumna manifestacja w obronie województwa pod hasłem „Nie ma ojczyzny bez Opolszczyzny” odbyła się w Opolu 15 marca. Wiec zgromadził kilka tysięcy (szacowano, że nawet 10 tys.) mieszkańców województwa opolskiego. Była także delegacja samorządu Dobrodzienia z Częstochowskiego. Głosowanie przeciw likwidacji regionu deklarowali parlamentarzyści niezależnie od przynależności politycznej – od lewa do prawa.
„W imieniu społeczeństwa Opolszczyzny apelujemy do Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Polskiej o umieszczenie województwa opolskiego w gronie polskich województw powstałych w wyniku reformy ustroju państwa” – napisano w odczytanej na wiecu rezolucji.
– Obecność tutaj nas wszystkich, mimo dzielących nas na co dzień różnic, świadczy o determinacji i jedności Opolan w obronie własnego województwa – mówił Andrzej Namysło, przewodniczący Rady Miasta Opola.
„Spokojnych Świąt. Czuwamy” – takie świąteczne pozdrowienia do premiera, posłów i ministrów wysyłali mieszkańcy Opolszczyzny przed Wielkanocą. Kartki, na których umieszczono logo Obywatelskiego Komitetu Obrony Opolszczyzny, wydrukowano w nakładzie 20 tys. egzemplarzy. Rozeszły się natychmiast. Niezbędny był dodruk.
Cenna tożsamość Opolszczyzny
Głos w obronie województwa opolskiego zabierał także bp Alfons Nossol.
– Nie jestem przeciwny reformie. Mimo to uważam, że województwo opolskie powinno być utrzymane – stwierdził biskup opolski podczas 293. Zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski. – Jest to ziemia zbudowana na integracji kulturowej, narodowej i etnicznej. Boję się, że wraz ze zlikwidowaniem województwa zatrze się ta cenna tożsamość Opolszczyzny.
– W naszym województwie zintegrowała się mniejszość niemiecka, repatrianci ze Wschodu oraz przybysze z Polski centralnej – mówił biskup po kwietniowym spotkaniu z marszałkiem Sejmu Maciejem Płażyńskim. – Razem tworzymy pojednaną różnorodność.
– Prosiłem marszałka, żeby w Warszawie powiedział tym, którym oczy przesłania ksenofobia, że nie ma sią czego bać. Bardziej spokojnego i patriotycznego regionu niż Śląsk Opolski – nie ma. Patrzenie na Opolszczyznę tylko przez pryzmat mniejszości, która tylko żąda praw, a nie ma poczucia obowiązków wobec państwa, jest narzucone przez dyktat poprzedniego reżimu. Bardzo ważne jest, by wreszcie Polska zrozumiała, że Opolszczyzny nie ma się co bać, bo my żyjemy ze sobą spokojniej niż na innych kresach Polski, gdzie mniejszości przyszło żyć wśród większości.
Łostowcie nom Opolskie
„Śląska Biesiada” zgromadziła na opolskim Rynku 22 marca co najmniej 6 tysięcy osób. Mimo zimna i padającego śniegu. Na transparentach pojawiły się hasła: „Nie przenoście nam Opola do Katowic”, „Święty Florianie broń Opolszczyzny” czy „Solidarność reformuje – Opolszczyzna pokutuje”. Zespół „Silesia” zagrał i zaśpiewał melodię „Te opolskie dziołchy…”. Ale prawdziwym przebojem biesiady była pieśń „Łostowcie nom Opolskie” – hymn obrońców regionu ułożony przez zespół „Echo Proszkowa”. Ulotki z jej słowami równo z dźwiękami hejnału rozrzucono z ratuszowej wieży. Pod koniec festynu pieśń śpiewał cały kilkutysięczny tłum. Broń-my swego, O-pol-skiego! – skandowano.
Na 2 kwietnia OKOOP zaprosił Opolan do Warszawy.
Już teraz możemy zapewnić warszawiaków, że demonstracja będzie pokojowa – zapewniał przed wyjazdem Janusz Wójcik. – Bo też w tym naszym OKOOP-ie nie siedzi grupa oszołomów, lecz praktycznie cała Opolszczyzna. Chcemy, żeby przynajmniej każda gmina reprezentowana była przez jeden autobus. Nie chcemy by miało to charakter demonstracji w stylu pana Kempskiego, czyli z użyciem jaj, śrub, farby i trzonków od kilofów. Zrezygnujemy z tej demonstracji, jeżeli otrzymamy zapewnienie o pozostawieniu województwa opolskiego.
Pęki żonkili przewiązanych błękitnymi wstążkami – zestaw w opolskich barwach, wóz strażacki z Turawy i orkiestrę górniczą z zakładów „Opolwap” przywieźli do stolicy mieszkańcy Opolszczyzny. Półtora tysiąca „Ślązaków, Polaków i Niemców” zjednoczonych ideą obrony województwa już na placu Piłsudskiego zagrzewało się pod żołto-niebieskimi flagami i transparentami: „Brońmy swego. Opolskiego”. „Nie ma ojczyzny bez Opolszczyzny! „Niech Kulesza nam nie miesza!”.
Dziewczyny w ludowych strojach, w śląskich koronach na głowach, w przerwach między przyśpiewkami o Karolince, co szła do Gogolina, rozdawały przechodniom kwiaty i świąteczne karteczki z kolorowymi jajkami i ostrzeżeniem: – Czuwamy!
Polska musiała to docenić
– Obrona województwa osiągnęła pewien ważny cel. Ona nas wszystkich zintegrowała – wspomina prof. Dorota Simonides. Obojętnie skąd kto był, to czuł się Opolaninem. Jeździłam z Danusią Berlińską i innymi osobami do wójtów i burmistrzów. Przekonywałyśmy – okazało się, że skutecznie – żeby w „łańcuchu nadziei” 7 czerwca nie było żadnej przerwy. Łańcuch utworzony przez ludzi otoczył cały Śląsk Opolski, wyznaczył jego granice. Nie wszyscy w Polsce to zauważyli. Nie mogli natomiast nie zauważyć naszego przyjazdu do Warszawy. Opolanie szli przez stolicę tańcząc, śpiewając „Karolinkę”, rozdawaliśmy kołacz i kwiaty. Nikt opon nie palił, śrubami nie rzucał, nie krzyczał, żadnego słowa wulgarnego. Przerwano obrady Sejmu, by posłowie mogli to zobaczyć…
Determinacja połączona ze świetną organizacją, poszanowaniem prawa i kulturą, argumenty zamiast rozróby ostatecznie zdecydowały o sukcesie opolskiego zrywu. Szczególnym symbolem tej postawy stał się łańcuch nadziei, który 7 czerwca scalił całą lokalną społeczność.
„Czy fakt, że wszystkie samorządy lokalne (65!) podjęły uchwały, że chcą należeć do województwa opolskiego, które powinno pozostać na mapie Polski, a także liczne manifestacje, piosenki i wiersze w obronie województwa, zebranie 200 tysięcy podpisów, wysłanie setek listów, protestów i stanowisk nie są dobitnym przejawem oddolnego, skonsolidowanego ruchu regionalnego? Ta spontaniczna solidarność mieszkańców województwa opolskiego ma dzisiaj swoje określenie – „cud śląski” – pisała we wstępie do „Białej Księgi obrony województwa opolskiego AD 1998” Danuta Berlińska.
Siedem miesięcy walki
Wymiernym rezultatem tego cudu było przyjęcie przez Sejm RP 18 lipca 1998 ustawy o podziale kraju na 16 województw. Osiem dni później ustawę podpisał prezydent RP.
Symbolicznym podsumowaniem tego sukcesu i zwieńczeniem trwającej siedem miesięcy walki mieszkańców Opolszczyzny o utrzymanie się na nowej – po reformie administracyjnej – mapie Polski był – 2 sierpnia 1998 – Żółto-Niebieski Bal Radości na pl. Wolności w Opolu. Bal rozpoczął się przejściem przedstawicieli wszystkich 71 gmin ulicami miasta pod Pomnik Bojownikom o Polskość Śląska Opolskiego.
Materialną pamiątką po obronie Opolszczyzny jest sympatyczny pomnik upamiętniający to wydarzenie, który stoi w centrum Opola od 6 sierpnia 2000 roku. Został zainspirowany rysunkiem w „NTO” znanego rysownika Andrzeja Czyczyły, obecnie jednego z autorów „O!Polskiej”. Przedstawia on wąsatego ułana, salutującego pod armatą, która zamiast lufy ma Wieżę Piastowską.
Oprac. KOG na podstawie „Białek Księgi Obrony Województwa Opolskiego”
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.