– Zagrali naprawdę wspaniale, a radość sprawili mi tym większą, że pochodzą z ziemi, z którą także czuję się związany – mówi ks. Piontek. – Moja pierwsza parafia – przez pięć lat – była w Krapkowicach-Otmęcie. Jakość ich muzyki naprawdę moich parafian pociągnęła. Koncert u nas został zaplanowany na poniedziałek w południe. Zdawałoby się, że to niefortunny termin. A okazał się błogosławieństwem.
Publiczność zapełniła kościół. Mamy blisko misji gimnazjum i liceum. Lekcje kończą się u nas o 12.00. Więc cała szkoła przyszła na koncert. I ci uczniowie mogli na własne uszy usłyszeć, jak piękne efekty daje wytrwała praca z instrumentem. To będzie dla nich pozytywna motywacja. I ta motywacja jest obok piękna najważniejszym darem, jaki artyści ze Śląska Opolskiego nam przywieźli. Nie zapominam oczywiście o obrazie Matki Boskiej Częstochowskiej, którą umieściliśmy na eksponowanym miejscu.
Misja opolan w Togo. Ks. Zygmunt tworzy zespół
Piękna muzyka w wykonaniu gości z Europy wpisała się idealnie w duszpasterskie plany i zamiary proboszcza rodem z Suchej. Jego zamiarem jest harmonijne łączenie duszpasterstwa z krzewieniem kultury.
– Przed dwoma laty ukończyłem budowę kościoła – opowiada ks. Zygmunt. – I wtedy powiedziałem ks. biskupowi, że potrzebuję pewnej odmiany. Chciałbym, by Afryka nie kojarzyła się jedynie z budowaniem i przekazywaniem zboża. Choć to wszystko jest oczywiście bardzo ważne. Mamy już w parafii grupę teatralną. Kolejny akcent chcę położyć na muzyce. Pierwsze próby podjąłem, a że Afrykańczycy są bardzo muzykalni, trafiło to na dobry grunt. Udało mi się kupić kilka instrumentów, uczę dwie osoby gry na trąbce. Mamy też perkusję, jakiś keyboard i powoli powstaje szkielet zespołu. Przydałoby się jeszcze kilka instrumentów. Ale na razie ich zakup nie jest możliwy.
Proboszcz przy budowie świątyni nie ukrywał, że jego parafianie (to niespełna 1500 katolików w ośmiu wioskach liczących łącznie niespełna 6 tysięcy ludzi) własnych funduszy właściwie nie mają. Kościół w 90 procentach ufundowali – w ciągu 11 lat – wierni z diecezji opolskiej.
Proboszcz grał kiedyś w Strzelcach
Muzyczne doświadczenia młodości misjonarza wiążą się ze Strzelcami Opolskimi.
– Nie mam formalnego muzycznego wykształcenia, ale grałem w Suchej w orkiestrze – wspomina. – A także pod okiem Tadeusza Budzianowskiego w zespole w Domu Kultury w Strzelcach Opolskich. To był wspaniały człowiek, miał świetny kontakt z młodzieżą. Spotykaliśmy się na próbach w piątki. Nie zawsze przygotowani, ale on miał do nas anielską cierpliwość. Wspominamy go z koleżanką z tamtej ekipy do dzisiaj. Tym chętniej, że obawiam się, że jest trochę zapomniany.
Geneza wyjazdu muzyków z Walec do Afryki ze swoistą muzyczną misją sięga dwóch lat wstecz. Wszystko zaczęło się od spotkania w roku 2022 na Jasnej Górze Marka Śmiecha, wtedy wójta gminy Walce i lidera orkiestry „Capri”, z ks. Robertem Durą, innym opolskim misjonarzem w Togo. Ks. Dura pochodzi z Dobrej w powiecie krapkowickim. Do Togo wyjechał w 1996 roku. Od ośmiu lat jest proboszczem parafii w Affem Kabye.
– Nie miałem pojęcia, że on jest z naszego Heimatu – przyznaje Marek Śmiech. – Poznaliśmy się i szybko znaleźliśmy wspólny język. I to był początek pomysłu, żeby w grupie ośmiu osób pojechać do Togo. Nasz skład to było sześcioro muzyków, przewodnik, ks. Franciszek Lehnert oraz pani Aleksandra odpowiedzialna za dokumentowanie naszej wyprawy. Chcę podkreślić, że wszystkie koszty wyjazdu, a także zawiezionych do Togo prezentów wzięliśmy na siebie. Skład muzyków dobraliśmy tak, żeby była podstawa basowa, tenory, trąbki. Przygotowanie trwało blisko dwa lata. Bo wszyscy musieli mieć jednocześnie wolne w pracy. Trzeba było załatwić konieczne wizy i szczepienia, kupić bilety lotnicze i opłacić ubezpieczenia.
Koncert na jubileusz werbistów
Pierwszym miejscem, gdzie muzycy z Walec koncertowali, była katedra w stolicy Togo, Lome.
– Rozpoczęły się tam naszym koncertem i mszą św. obchody jubileuszu 150-lecia istnienia Zgromadzenia Słowa Bożego, czyli werbistów (zakon założył 8 października 1875 roku holenderski ksiądz, św. Arnold Janssen – red.) – dodaje Marek Śmiech. – Jednocześnie świętowano 50-lecie powrotu werbistów do Togo.
Opolanie podróżowali z Lome w głąb Togo. Odwiedzili m.in. pracujących tam misjonarzy pochodzących z diecezji opolskiej. Poza ks. Zygmuntem Piontkiem byli to także ks. Jan Piontek, pracujący w Togo od 1981 roku, oraz wspomniany ks. Robert Dura.
– Jako rodzina Śmiech ufundowaliśmy do 9 tamtejszych kościołów kopie obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej – mówi pan Marek. – Dla miejscowych ludzi była ciekawa nie tylko dlatego, że jest – jak mówimy – Czarną Madonną, ale i ze względu na blizny na twarzy. Wielu tamtejszych ludzi też ma na policzkach znaki. To jest naprawdę ich Matka Boża Jako grupa muzyków zawieźliśmy także słodycze, piłki, materiały plastyczne i zabawki.
– Podczas ubiegłorocznego koncertu kolęd w Walcach oraz w Izbicku w powiecie strzeleckim (w tym roku też będziemy tam koncertować) kwestowaliśmy na remont starego kościoła w parafii ks. Dury – dodaje. – Został on przekształcony w salę parafialną – dom twórczości. Udało się zebrać około 2 tys. euro i to wystarczyło na wyposażenie tego obiektu. Jego działalność została zainaugurowana naszym koncertem.
– Ta sala powstała w dawnej kaplicy – potwierdza ks. Robert Dura. – Ona po wybudowaniu kościoła stała pusta. Potem służyła jako magazyn. Teraz to pomieszczenie zostało wyremontowane. Wstawiliśmy tam ławki i stoliki. Tam odbywają się katechezy. Ale także różne projekty dla wszystkich mieszkańców. Mamy rzutnik. Będziemy tam organizować szkolenia. Nie tylko parafialne. Będziemy zapraszać organizacje pozarządowe. Przy parafii działa Centrum Aktywności Lokalnej. Sala jest jego częścią. Obok są mniejsze pomieszczenia kryte blachą. Są przeznaczone na działalność kulturalną. Przywieziony w prezencie obraz Matki Boskiej Częstochowskiej powiesiliśmy właśnie w tej sali.
Misja opolan w Togo. Muzyka naprawdę łączy
– Muzycy z Walec grali świetnie. To było coś fantastycznego – dodaje ks. Robert Dura. – Kiedy zagrali „Być bliżej Ciebie chcę”, pani z mojej parafii wyszła na scenę i zaśpiewała tę pieśń w lokalnym języku. Inni się włączyli. Bardzo się więc sprawdził pomysł Marka Śmiecha i jego przyjaciół, by wykorzystać muzykę do dawania świadectwa wiary. Ale także, by nawiązywać więzi między Śląskiem Opolskim i Polską a Togo. Okazało się, że muzyka naprawdę łączy ludzi. Także wtedy, gdy języka przybyszów nie znają. Przy okazji otwarcia naszej sali poświęcono też samochód ojca werbisty, Mirosława Wołodki. Opolanie grali muzykę z filmu „Misja”. To było wzruszające. Mieszkańcy pozytywnie to przyjęli. Myślę, że owacje w naszej wiosce były większe niż na wielu koncertach w Polsce.
– Opolanie byli u nas w listopadzie, więc ich obecność była także formą upamiętnienia tych opolskich misjonarzy, którzy pracowali w Togo, ale zmarli w kraju. Trzeba o nich pamiętać – podsumowuje ks. Dura. – I cieszyć się, że tych więzi między diecezją opolską a Togo jest coraz więcej. W Opolu pracuje wikary rodem z Togo. W Raciborzu uczą się polskiego dwaj klerycy stąd. W przyszłym roku klerycy z Opola pojadą do Togo na miesięczny staż. Ta współpraca jest naprawdę żywa.
Kaplica jak w Jędryniach
Ks. Zygmunta Piontka pytamy, jak zmieniła się w ostatnich latach jego parafia.
– Mamy już zbudowany kościół i salę parafialną, więc bardzo się cieszę, że mam więcej czasu – odpowiada. – Choć i przedtem tego nie zaniedbywałem – dla młodzieży, na spotkania z parafinami. Ks. biskup zmniejszył moją parafię o dwie wioski (przedtem miałem ich 10). Przyłączył je do nowej parafii po sąsiedzku. To nie znaczy, że mam mniej pracy. Tylko, że częściej mogę bywać w tych wioskach, które mi zostały.
Niezależnie od zaangażowania w pracę ściśle duszpasterską i aktywności kulturalnej, ks. Zygmunt planuje kolejną inwestycję. Jest nią budowa kaplicy w Gbau – jednej z ośmiu wiosek należących do jego parafii. Tej najbardziej – bo aż o 20 km – oddalonej od kościoła.
– Inspirację zaczerpnąłem z kaplicy Matki Boskiej Fatimskiej w miejscowości Jędrynie – opowiada. – Jestem z tym miejscem bardzo związany, bo to było miejsce moich wakacyjnych pobytów. Mieszkał tam brat mojego ojca i był głównym budowniczym. Chcę tu w Afryce to miejsce i wręcz niektóre elementy tamtej kaplicy przypomnieć i utrwalić.
Afryka robi wrażenie
– Naszym zamiarem jako muzycznych misjonarzy było niesienie chwały Bożej szerzej niż tylko w swoim regionie i kraju – podsumowuje Marek Śmiech. – Chcieliśmy pokazać mieszkańcom Afryki, że my, biali, również wierzymy w Boga i Go chwalimy. Ale sami byliśmy pod wrażeniem ich wiary i zaangażowania. Tam ludzie nie żałują czasu dla Pana Boga. Czasem msza św. trwała dwie i pół godziny i dłużej. Chętnie biorą udział w procesjach. No i tańczą w czasie liturgii, np. na przygotowanie darów ofiarnych. A świeccy bardzo się w funkcjonowanie swoich wspólnot angażują.
– Mieliśmy też okazję być w miejscowej przychodni tuż po narodzinach maleństwa – kontynuuje. – Byliśmy zdumieni. Dlatego, że dziecko było białe z odcieniem różowego. Okazało się, że wszystkie tamtejsze dzieci nabierają ciemnej karnacji dopiero po około dwóch tygodniach. Byliśmy też u biskupa diecezji Sokode, który niedawno był w Opolu i wyświęcił pochodzącego z tego kraju ks. Romualda. Weszliśmy z nim do katedry, grając uroczystą intradę. Oddaliśmy też cześć jego zmarłym poprzednikom.
Ks. Roberta Durę pytamy, jak się w jego afrykańskiej parafii rozpoczął się adwent. Ksiądz przyznaje, że w pierwszą niedzielę adwentu jedna trzecia wiernych nie przyszła na niedzielną liturgię.
– Teraz w naszym rejonie jest okres żniw – wyjaśnia. – Ludzie zbierają na polach fasolę, kukurydzę, proso i soję. Są naprawdę zapracowani. Skończyła się pora deszczowa i trwa pora sucha. Każdy ma swoje poletko i musi z niego zebrać. I to szybko, bo zbiory są dojrzałe. I jak się nie zdąży, grozi, że nadejdą nomadowie prowadzący krowy i byki i ich zwierzęta zjedzą uprawy, a pola stratują. Do tego nasi ludzie nie mogą dopuścić. Po pierwsze, żeby mieć co jeść, a po wtóre, żeby zrobić jakieś oszczędności. Tu nie ma publicznej opieki zdrowotnej. Jak ktoś w rodzinie zachoruje, to jest dla budżetu tej rodziny bardzo trudna sytuacja. Walczą o przetrwanie.
Czytaj też: Takiej wystawy jeszcze w Opolu nie było – przygoda dla dzieci i dorosłych
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania