Sytuacja miała miejsce kilka dni temu na północy województwa opolskiego. Wichura obaliła drzewo, w którym było gniazdo puszczyków. Cztery pisklaki wypadły na ziemię. Jedno młode nie przeżyło. Te, które miały nieco więcej szczęścia znalazły się na granicy śmierci. Umierały z hipotermii.
Maleńkie puszczyki w tarapatach znalazł jeden z mieszkańców. Powiadomił gminę o konających pod drzewem pisklętach. Samorząd odmówił jednak pomocy. Mimo, że w myśl przepisów ustawowych to na nim spoczywa obowiązek opieki nie tylko nad zwierzętami bezdomnymi, ale i dzikimi. Mężczyzna zadzwonił więc do Opolskiego Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „AVI”.
– Mężczyzna jechał 40 km do Opola, do współpracującego z nami lekarza weterynarii – mówi Marta Węgrzyn, która prowadzi AVI.
– Ustawa o ochronie zwierząt jest bez silnego, konkretnego wyznaczenia celów. Formalnie opieka nad dzikimi zwierzętami spoczywa na gminie. Ona musi dbać o to wspólne dobro, ponieważ dzikie zwierzęta są przecież naszym wspólnym dobrem – stwierdza.
Maleńkie puszczyki były w tarapatach – teraz potrzebują wsparcia
Maleńkie puszczyki, które były w tarapatach, dochodzą do siebie. Ich stan jest stabilny.
– Złamana noga u najstarszego zrasta się, cała trójka rozwija się prawidłowo – informuje Marta Węgrzyn.
Gdy młode podrosną mają wrócić na wolność. Aby to było możliwe, Opolskie Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „AVI” apeluje o wsparcie w dalszym odchowie puszczyków. Organizacja większość leczenia podopiecznych pokrywa właśnie z darowizn od osób prywatnych. Miesięczny koszt leczenia podopiecznych to 9-11 tysięcy złotych.
– Są takie miesiące, że darowizn jest więcej. Styczeń był jednak dla nas dramatyczny. Ośrodek w okresie jesienno-zimowym prowadził edukację w szkołach, z tych lekcji byli opłacani pacjenci. Wielokrotnie ośrodek jest niestety dłużnikiem lekarza – przyznaje Marta Węgrzyn.
Obecnie w ośrodku AVI znajduje się ponad 60 zwierząt. To kilkanaście jenotów, 10 bocianów, 5 zajączków, puszczyki.
– Tylko we wtorek 2 kwietnia było już pięć zgłoszeń, a to taki normalny, standardowy dzień. Mamy wiosnę, jest sezon lęgowy i narastają kolizje drogowe. Samce na oślep biegają za sarnami i wpadają pod samochody – mówi Marta Węgrzyn.
Jak pomóc AVI? Więcej informacji znajdziesz TUTAJ.
Czytaj także: Małe liski straciły matkę pod kołami auta. Potrzebują pomocy