Co ciekawe jednak w spotkanie lepiej weszli goście, którzy przy trudnych zagrywkach Grzegorza Pająka wygrali trzy pierwsze piłki. Na szczęście nysanie szybko się obudzili i z siedmiu kolejnych akcji aż sześć należało do nich. Potem już nieco zwolnili tempo, ale i tak powiększyli przewagę do trzech „oczek” (12:9). To sprawiło, że mogli kontrolować wydarzenia na parkiecie do końca tej odsłony i ostatecznie triumfowali do 21.
Po zmianie stron gospodarze wciąż byli o krok, dwa przed rywalami. Najpierw po ataku Wassima Ben Tary wyszli na prowadzenie 8:6, a później już trzymali „rękę na pulsie”. Bardziej też powiększali przewagę, aniżeli ją tracili (18:14). W końcówce z kolei dwa punkty zdobył późniejszy MVP Kamil Kwasowski i Stal zwyciężyła w takim samym stosunku jak w premierowej partii.
W trzeciej nasi siatkarze poszli za ciosem i szybko było 4:1 dla nich. Przyjezdni próbowali jeszcze podjąć walkę, ale jedyne na co ich było stać na powstrzymanie miejscowych przed powiększaniem dystansu. Niemniej w połowie tej części przestało im to wychodzić. Na tyle, że ci po asie Jakuba Abramowicza odskoczyli na 15:10. Natomiast gdy w pewnym momencie było już 22:15 stało się jasne, że zwycięzca tego pojedynku może być tylko jeden.
PSG Stal Nysa – Cuprum Lubin 3:0 (25:21, 25:21, 25:21)
Stal: Żukouski (2), El Graoui (9), Jankowski (1), Ban Tara (8), Abramowicz (3), Kwasowski (10), Dembiec (libero) oraz Buszek, Miyaura (1), Szczurek i Biniek (libero).