Kolędowanie w Opolu-Szczepanowicach już po raz 24
Kolędowanie w Opolu-Szczepanowicach zwyczajowo przyciąga osoby mieszkające na co dzień za granicą. Przykładem państwo Alicja Janik i Zbigniew Kania. Przyjechali do Szczepanowic z Anglii (są poza krajem 12 lat), zabierając ze sobą pociechy – Natalię i Piotrka.
– Żeby tu trafić trzeba mieć rodzinę w Polsce i szanować tradycję. Byliśmy tu już jakieś pięć lat temu i wtedy szopka zdawała nam się większa. Przyjechaliśmy tu także dla dzieci, by im przekazać pewne zwyczaje i tradycje. Pokazać, jak w Polsce świętuje się Boże Narodzenie, bo w Anglii jest całkiem inaczej – mówią.
Karina i Martin Pieprzyca przyjechali z Niemiec na święta do rodziny w Jemielnicy. Stąd do Szczepanowickiego Betlejem już tylko krok. Razem z 7-letnią Martą i 5-letnim Erykiem byli tu po raz pierwszy. – Święta przezywamy rodzinnie, przy stole. Chcieliśmy razem z dziećmi się przewietrzyć i zobaczyć tę stajenkę. Jest tu bardzo fajnie. Trochę szkoda, że żywych zwierzątek nie ma.
– Bardzo się cieszę, że po dwuletniej pandemicznej przerwie możemy się znowu spotkać – podkreśla proboszcz, ks. dr Sławomir Pawiński.
Dla niego było to pierwsze kolędowanie w Opolu-Szczepaowicach. – Razem przeżywamy radość Bożego Narodzenia, dzielimy się opłatkiem, składamy sobie życzenia. Ks. bp Waldemar Musioł, który jest dziś honorowym gościem, chodził u nas po kolędzie. Wspierał ks. Zygmunta Lubienieckiego, poprzedniego proboszcza. Myślę, że wielu parafian go pamięta. Będziemy go prosić o błogosławieństwo by umocnił naszego ducha – mówił.
Szopka stanęła, choć rąk do pracy było mniej
Tak, jak kolędowanie w Opolu-Szczepanowicach przygotowano po raz 24., tak i tyle razy stanęła tam wielka szopka. Jej pomysłodawcami byli w czasie jubileuszowego roku 2000 dwaj ówcześni wikarzy. Pierwszy to ks. Rudolf Świerc, obecnie dziekan opolski i proboszcz parafii św. Apostołów Piotra i Pawła w Opolu. Drugi to ks. Piotr Burczyk, proboszcz parafii pod tym samym wezwaniem w Nysie. Pierwszy szkic wykonał pan Andrzej Toczek, który do dziś kieruje budową szopki. Nieprzerwanie od 24 lat pracuje przy niej pan Gerard Kowalski.
– Początkowo przyszedłem z ciekawości, jak to będzie – wspomina. – Potem co roku szopka się powiększała. Były czasy, że w sobotę przychodziło pracować i 30 osób. Teraz jeż nie było tak dobrze. W listopadzie, grudniu pracowało 7-10 osób, średnia wieku 70 lat. Ale szopka stanęła. Otrzymałem w życiu tyle łask, że i w kolejnych latach będę przychodził, póki sił starczy. Ten pełny ludzi plac jest nagrodą – mówi.
W programie tegorocznego spotkania – zgodnie z tradycją tego miejsca – nie zabrakło obok śpiewu kolęd, składania sobie świątecznych życzeń ani dzielenia się opłatkiem. Zostały one pobłogosławione przez biskupa i rozdane obecnym na placu.
Kolędowanie w Opolu-Szczepanowicach. „Radość, że znów możemy być razem”
– Nasi przodkowie mówili, że kto śpiewa, dwa razy się modli. I mieli rację. Chciejmy i my dać temu wyraz – mówił bp Waldemar Musioł. – To wielka radość, że po czasie, w którym przez wszystkie przypadki odmienialiśmy słowo dystans, doświadczaliśmy dramatu epidemii możemy znowu być tu razem. W kilku celach: by kolędując, przywoływać prawdę o tym, że Bóg tak umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, by celebrować wielką miłość Pana Boga do człowieka.
– Wreszcie nasze bycie razem ma też wymiar społeczny. Ma pokazać – także tym, którzy święta Bożego Narodzenia nazywają już tylko zimowymi świętami – że Bóg ich także umiłował. Chcemy ich zaprosić. By i oni Boga w swoim życiu poszukali – podkreślił.
Na zakończenie bożonarodzeniowego spotkania uczestnicy zaśpiewali kolędę „Cicha noc”. Działo się to przy blasku zimnych ogni. Biskup Waldemar Musioł udzielił zebranym błogosławieństwa i zaprosił do Szczepanowickiego Betlejem za rok.