Gwardii Opole gra dalej w Pucharze Polski
Spotkanie zaczęło się dla gospodarzy wyśmienicie. Dość szybko odskoczyli rywalom na pięć goli, a potem zdawali się kontrolować wydarzenia na parkiecie. Jakby nie było przecież po 10 minutach gry prowadzili 9:4. Od tego momentu jednak losy pojedynku obróciły się o 180 stopni. Tym razem to bowiem bardzo dobrze spisywali się w ofensywie, natomiast opolanie prezentowali się w tym elemencie, choć nie tylko w tym, fatalnie. Dość napisać, że już do końca tej odsłony zdobyli tylko trzy bramki, a stracili cztery razy więcej!
Do przerwy zatem 12:16. Jakby tego było mało podopieczni Rafała Kuptela po zmianie stron nie poprawili swojej dyspozycji. Wręcz przeciwnie. Przez niespełna kwadrans zdobyli tylko dwie bramki, a stracili pięć. Było więc 14:21. To wszystko jednak oznacza, że przez blisko 35 minut trafili do siatki rywala zaledwie pięć razy! Ten okres gry przegrywając zatem 5:17….
A co się wtedy stało? Ano znowu mieliśmy kolejną woltę. W przypadku gwardzistów bardzo pozytywną. Proszę sobie bowiem wyobrazić, że przez kolejne 12 minut zdobyli siedem bramek, nie tracąc żadnej. Na prowadzenie jednak nie powrócili, bo w końcu przełamali się rywale i było 22:21 dla nich. Gdy ci już szykowali się do fetowania triumfu na rzut rozpaczy trzy sekundy przed końcem zdecydował się Marek Monczka. I ta próba sięgnęła celu.
Tym samym „karne”. W nich to znowu popisał się Adam Malcher (w drugiej połowie Gwardia straciła tylko sześć goli), obronił dwa rzuty z siedmiu metrów. Zaraz potem wybrano go MVP zawodów.
Gwardia Opole – Wybrzeże Gdańsk 22:22 (12:16), karne 4:3
Gwardia: Malcher, Lellek – Czyczykało 5, Kawka 4, Jankowski 3, Monczka 3, Scisłowicz 3, Fabianowicz 1, Kucharzyk 1, Widomski 1, Zubac 1, Hryniewicz, Morawski, Stempin, Wojdan.