Choć przyjezdni nie zaczęli tego meczu dobrze, bo w pierwszych ośmiu minutach nie potrafili zdobyć gola, to trzeba przyznać, że potem – przynajmniej przed przerwą – radzili już sobie całkiem nieźle.
Gwardia Opole bez szans w Kielcach
Od stanu 8:2 dla rywali podopieczni Bartosza Jureckiego zdobyli cztery gole z rzędu i miejscowi mogli zacząć się niepokoić. Usprawiedliwieniem dla nich nie mogło być nawet to, że w ich składzie brakowało takich tuzów jak Andreas Wolff, Nicolas Tournat. Dylan Nahi czy Arkadiusz Moryto, bo ten team to po prostu gwiazdozbiór światowego szczypiorniaka.
Przyjezdni podjęli rękawice, a chwała należ się im tym większa, że sami również grali dość odmłodzonym składem. Niemniej na 300 sekund przed przerwą przegrywali tylko 11:13. Niemniej do szatni schodzili ze stratą czterech trafień a na przerwie tracili do rywala cztery trafienia.
Po zmianie stron jednak sporo się zmieniło. Przez pierwszy kwadrans drugiej odsłony goście zdobyli tylko trzy gole, a stracili dziewięć. Wówczas stało się jasne, że już nie powalczą w tym spotkaniu. Tym bardziej, że rywale później wcale nie zwalniali tempa i finalnie wygrali 36:22.
Industria Kielce – Corotop Gwardia Opole 36:22 (17:13)
Gwardia: Malcher – Jendryca 5, Sosna 3, Zawadzki 3, Hryniewicz 2, Kaczka 2, Milewski 2, Rawecki 2, Monczka 2, Monczka 1, Stempin 1, Wandzel 1, Koc, Koprek, Kulesa.
Kary: 8 min.
Czytaj także: Siatkarki UNI Opole zakończyły sezon. Na siódmym miejscu w kraju