Przypomnijmy, iż wcześniej Tygrysy rozbijały w Gliwicach Sośnicę 11-1 i u siebie Eurobus Przemyśl 7-2. Teraz jednak nie sprostały, na bardzo dalekim wyjeździe, ekipie We-Metu Kamienica Królewska. Ostatecznie uległy bowiem 1-4. W związku z tym oraz zwycięstwem BSF-u Bochnia spadły na szóstą lokatę w zestawieniu. Do czwartej w stawce drużyny Leszna tracą jednak tylko trzy punkty (pełna tabela TUTAJ).
Pierwsza odsłona niedzielnego pojedynku była pełna walki i szans po obu stronach, ale padł w niej tylko jeden gol. Jego strzelcem był Szymon Wroński, a działo się to po blisko sześciu minutach od rozpoczęcia gry. Potem mimo wielu prób obie bramki były jak zaczarowane. Taki stan rzeczy trwał bardzo długo.
Dopiero gdy spotkanie trwało już blisko pół godziny to na przestrzeni 300 sekund piłka trzykrotnie zatrzepotała w siatce. Najpierw na 2-0 podwyższył Brayan Mera. Po chwili jednak dystans zmniejszył Wiktor Skała. Goście jednak nie poszli za ciosem, a wręcz przeciwnie. Najpierw sprawę utrudniła druga żółta – a w konsekwencji czerwona – kartka dla Brayana Parry, który osłabił swój zespół na minutę. Rywale to wykorzystali i po udanej próbie Mateusza Wesserlinga znowu mieli dwa trafienia przewagi.
Zresztą upomnienia dla Kolumbijczyka nie były jedynymi w szeregach naszej ekipy. „Żółtkiem” ukarani zostali także jeszcze Marek Bugański, Felipe Deyvisson, Wadym Iwanow, Sebastian Szadurski i trener Toni Corredera! Tak czy inaczej podopieczni tego ostatniego na finiszu odkryli się zupełnie i zostali jeszcze skarceni przez Kewina Sidora.
We-Met Kamienica Królewska – Dreman Opole Komprachcice 4-1 (1-0)
Bramki: 1-0 Wroński – 6., 2-0 Mera – 28, 2-1 Skała – 30., 3-1 Wesserling – 34., 4-1 Sidor – 40.
Czytaj także: Męki Gwardii Opole z outsiderem tabeli z Legionowa. Był jednak happy end