Najdrożej było tradycyjnie w Warszawie, Krakowie i Gdańsku. W stolicy cena za m kw. na rynku pierwotnym w czwartym kwartale minionego roku wynosiła średnio 16 815 zł, a na rynku wtórnym jeszcze więcej – 17 403 zł. Natomiast w Opolu wartości te wynosiły odpowiednio 7722 zł i 8168 zł.
Okazuje się jednak, że średnie dane na temat np. w przypadku Opola, w rzeczywistości są zdecydowanie wyższe.
– Te statystyki są znacznie zaniżone w stosunku do tego, jakie są realne ceny mieszkań w Opolu. Takich cen nie ma u nas już od dawna. Na rynku pierwotnym wahają się od 8600 do nawet 14000 zł – komentuje ze zdziwieniem Andrzej Jakiel, prezes Opolskiego Stowarzyszenia Rynku Nieruchomości.
Co więcej, jak mówi Andrzej Jakiel, Opole w ostatnim czasie wyraźnie zdrożało w stosunku do całego kraju.
– Trudno do końca zdiagnozować ten trend – stwierdza. – Przypuszczalnie dlatego, że u nas zdecydowanie mniej się buduje. Deweloperzy zaprzestali nowych inwestycji, szczególnie pod koniec 2022 roku, już nie mówiąc o 2023. Od 2020 roku obniżyli inwestycje o 60 proc. Dodatkowo nasi deweloperzy z cenami zdecydowanie przesadzają. Kierują się bowiem grą rynkową. Panuje zmniejszona podaż, ale popyt jest. Dlatego windują ceny, choć koszty wytworzenia wcale nie podrożały, a można powiedzieć, że nawet nieco zmalały.
Natomiast sytuacja na rynku wtórnym w Opolu nie jest spójna.
– Mamy stosunkowo bardzo mało ofert – tłumaczy Jakiel. – W dodatku są bardzo rozstrzelone. Można przyjąć, że prawie nowe mieszkanie, ale nie z tego roku, może kosztować od 10 do 12 tys. zł za metr. A jeśli jest to typowa „wielka płyta”, to od 7000 tys. do 8200 zł.
Ceny mieszkań w Opolu. Własne mieszkanie – ciężar czy zysk?
Czy zaporowe ceny mieszkań w Opolu i innych miastach spowodowały, że chętnych na własne mieszkanie jest mniej?
– Poszukiwania zdecydowanie przyhamowały – przyznaje Andrzej Jakiel. – Osobiście radzę nie szukać mieszkań do kupienia, a po prostu wynajmować. Na Zachodzie od dawna większość ludzi wynajmuje mieszkanie. My również musimy zacząć przestawiać się na takie myślenie i trzeba zmienić świadomość społeczną. Obecnie sytuacja wygląda tak, że aby w Polsce mieć mieszkanie, najczęściej trzeba zaciągać ogromny kredyt na 30 lat, którego można nawet nie zdążyć spłacić. I co gorsza, jeszcze przekazać „garba” swoim dzieciom. To naprawdę nie ma większego sensu, bo nieruchomość z kredytem jest ciężarem, a nie zyskiem. A wynajem zwiększa też m.in. naszą mobilność.
Opolski ekspert uważa, że zakupów mieszkań w najbliższych latach będzie coraz mniej, z powodu rozregulowanych cen na rynku oraz wysokiego oprocentowania kredytów. Jego zdaniem, wkrótce ceny mieszkań mogą się nieco obniżyć.
– Póki ludzie mają jeszcze trochę pieniędzy, to będą lokować je w nieruchomości – prognozuje. – Ale to wciąż lokata, a nie zaspokojenie własnych potrzeb mieszkaniowych. A gdy te ich zasoby oszczędnościowe się wyczerpią albo nabrzmieje sytuacja wojenna lub parawojenna, to ceny zaczną spadać.
Z kolei Konrad Pluciński, analityk rankomat.pl ocenia, że powodów tak gwałtownie rosnących cen nowych mieszkań najłatwiej upatrywać w inflacji, która w ubiegłym roku osiągała dwucyfrowe wskaźniki.
– Jednak nie mniej winnym były rządowe programy dopłat do kredytów hipotecznych, które napędziły popyt na mieszkania. Planowane wprowadzenie kredytów 0 proc. może jeszcze bardziej nakręcić spiralę wzrostów na rynku nieruchomości – kończy.
Czytaj także: Nowe bloki TBS w Winowie. Tak prezentują się mieszkania w Opolu
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.