Baraże o awans do 4 ligi
Już pierwsze mecze zresztą zapowiadały, że żadna z czterech drużyn nie ma zamiaru odpuszczać. To co się jednak stało w rewanżach można by ogólnie nazwać „pięknem piłki”. I w sumie trafiłoby się w samo sedno.
Tak czy inaczej w dwóch dwumeczach padło 19 bramek, z czego blisko połowa już po 80. minucie gry. Do tego były dwie dogrywki i jedna seria rzutów karnych, która przejdzie do historii opolskiej piłki. Po kolei zatem…
Pogoń – Skalnik 2-2 i 3-2 po dogrywce
Zacznijmy od Prudnika, bo tam mecz skończył się nieco wcześniej. Po tym jak w Graczach padł remis 2-2 faworytami rewanżu wydawali się piłkarze Pogoni. Przedstawiciele Skalnika mieli jednak swoją wizję na ten pojedynek i długą ją realizowali. Zaczęli od prowadzenia po trafieniu Przemysława Pierzgi. Taki wynik utrzymywał się jeszcze do 83. minuty spotkania.
Wówczas to wyrównał Andrij Serdukov. W samej końcówce jednak Dawid Dulski wykorzystał rzut karny dla przyjezdnych i wydawało się, że jest już „pozamiatane”. Tym bardziej, że 2-1 było dla gości również wtedy gdy zaczął się doliczony czas gry. Strzałem rozpaczy do dogrywki doprowadził jednak Łukasz Choiński.
Tuż przed końcem jej pierwszej połowy prudniczanie jednak wreszcie wyszli na prowadzenie. Dał je im Patryk Surma. Mało tego, podopieczni Łukasza Wichra już go nie oddali i tym samym wrócili do 4 ligi.
Pogoń Prudnik – Skalnik Gracze 3-2 (2-2, 0-1)
Bramki: 0-1 Pierzga – 18., 1-1 Serdukov – 83., 1-2 Dulski – 89. (karny), 2-2 Choiński – 90+3., 3-2 Surma – 104.
Pogoń: Kroczyński – Strząbała, Choiński, Mięczakowski (120. Chrzanowski), Serafin (114. Mykita), Mandala (70. Petrykanin, 117. Wanżewicz), Reiwer, Surma, Dilenko, Serdukov, Wojtasik.
Skalnik: Gromnicki – Pierzga, Gut (85. Witkowski), Banik (72. Łukawiecki), Konovalenko, Kachkov (65. Kramczyński), Bielecki (30. Naspiński), Hoilik, Smok (77. Czajka), Setlak, Dulski.
Żółte kartki: Choiński, Chrzanowski, Dilenko, Mięczakowski, Reiwer, Surma – Gromnicki, Pierzga, Setlak.
Polonia Karłowice – OKS Olesno 3-4 i 2-1 (8-7 w rzutach karnych)
Kto wie czy jeszcze większych emocji nie mieliśmy w Karłowicach. Tam jednak zaczęło się bardzo niemrawo. Pierwszą odsłonę śmiało można przemilczeć. Za to po zmianie stron działo się już na całego. Niemniej długo gole nie padały. Wynik otworzył dopiero w 64 minucie Przemysław Szczupakowski. Niejako „na spółkę” z Karolem Wanatem. Ten drugi bowiem mocno wbił piłkę w stronę bramki, ten pierwszy zmienił nieco tor lotu – co zmyliło Dawida Sładka – i ta wylądowała w siatce. Niespełna 10 minut później Szczupakowski skompletował dublet i wydawało się, że gospodarze będą kontrolować wydarzenia na boisku. Tym bardziej, że mieli szansę na więcej goli. Nic z tego jednak.
Powoli budzili się bowiem piłkarze OKS-u. Aż wreszcie po rzucie różnym ich grający trener Arkadiusz Świerc wpakował futbolówkę do bramki. A taki stan rzeczy zapowiadał dogrywkę. Oleśnianie jednak próbowali pójść za ciosem i mało brakowało, a doprowadziliby do zwycięskiego dla nich remisu. Miejscowi jednak bronili się heroicznie. Tym samym w regulaminowym czasie już więcej goli nie padło. Zatem dogrywka. W niej były szansę na zmianę wyniku, ale nikomu się to nie udało.
Tym samym sędzia zarządził rzuty karne. Mało kto by się wówczas spodziewał, że te przejdą do historii opolskiej piłki. Choć lepiej weszli w nie gospodarze to potem szala zwycięstwa przechylała się co chwilę w inną stronę. Tym bardziej, że było wiele pomyłek. Emocje sięgnęły zenitu. Do tego stopnia, że każdy zawodnik z pola strzelał przynajmniej po razie i przed szansą musieli stanąć obaj bramkarze. I co ciekawe obaj obronili swoje uderzenia. Po ich próbach było 7-7, zatem trzeba było zaczynać „od nowa”. W 12. serii pomylił się gracz OKS-u, a po raz drugi z jedenastki trafił Adam Wróbel i wielka radość zapanowała w Karłowicach. Tym bardziej, że spora część tej miejscowości była na tymże meczu.
Polonia Karłowice – OKS Olesno 2-1 (2-1, 0-0), rzuty karne 8-7
Bramki: 1-0 Szczupakowskit – 64., 2-0 Szczupakowski – 74. 2-1 Świerc – 81.
Polonia: Bodnik – Jankowski, Kelmer, Rupental, O. Waląg (103. Taraciński), Karnatowski, M. Wróbel (83. Dymińczuk), Strząbała (87. Ł. Waląg), A. Wróbel, Wanat, Szczupakowski.
OKS: Sładek – Pawlik (105. Siemski), Molski, Krzymiński (77. Świerc), Flak, Jantos, Matysiok (70. Michnicki), Skowronek, Kidsialiou (55. Huć), Kiecko (77. Zorychta), Gąsiorowski.
Żółte kartki: Karnatowski, Strząbała – Jantos, Matysiok, Zorychta,
Więcej niż thriller
– Z całych sił najpierw staraliśmy się wynik odrobić, a później żeby go utrzymać. Niestety, to się nie udało. W trochę dramatycznych okolicznościach, ale na szczęście zwyciężamy – oceniał po spotkaniu Adam Wróbel, który przyznawał, że pierwszy raz w życiu grał dogrywkę, a co dopiero rzuty karne i to aż taką serię. – Mogliśmy szybciej to zakończyć, ale los tak chciał, że musiało to jeszcze potrwać. Niemniej dla nas wszystkich to piękne ukoronowanie sezonu. Drugi awans z rzędu. Nie spodziewaliśmy się aż takiego finału, ale to wszystko jest zwieńczeniem naszej ciężkiej pracy – dodawał, a w podobnym tonie wypowiadał się inny z bohaterów tego starcia czyli golkiper Polonii.
– Chyba nikt się nie spodziewał takich emocji. Wyszliśmy skoncentrowani, mieliśmy do odrobienia jedną bramkę. Wiedzieliśmy, że im szybciej ją strzelimy, tym będzie się nam łatwiej grało. Rywale jednak się nie poddali. Doszło do karnych, gdzie presja była spora. Miałem okazję się przekonać, że to wcale nie jest takie łatwe strzelić gola z karnego – przedstawiał swój punkt widzenia Patryk Bodnik. – Na szczęście wszystko się skończyło dla nas dobrze. Teraz przed nami 4 liga i jesteśmy na nią gotowi.
Za to z tym poziomem rozgrywkowym po 12 latach żegna się OKS. Zresztą klub ten w 21. wieku tylko w jednym sezonie (2010/11) nie występował w tych rozgrywkach.
– Z wszystkich zespołów z 4 ligi graliśmy najdłużej, ale w ostatnich latach z reguły się broniliśmy przed spadkiem, aczkolwiek jeszcze jakoś udawało nam się obronić. Punkty zdobywane rzutem na taśmę pozwalały nam na to utrzymanie. Teraz jednak musimy przełknąć gorycz degradacji – nie krył smutku po spotkaniu kapitan gości Thomas Skowronek. – Co do samych baraży to mnóstwo emocji. Już pierwszy mecz można było określić mianem thrillera, ale to co wydarzyło się teraz to chyba nikt nie mógł tego przewidzieć.