– Trudno je było w tym roku upolować, chociaż w tym roku jest ich naprawdę dużo – mówi Andrzej Gorzkowski, zajmujący się skupem ślimaka winniczka. – Wszystko przez to, że chowały się w poszyciu. W związku z tym rok jest tragiczny, bo zbiory są około 30 procent niższe.
– Z drugiej strony, więcej ich zostało na przyszły rok, bo to, co się nie zbierze, to się rozmnoży. Winniczek ma dwa razy w roku gody, wczesną wiosną i późnym latem, więc przyszły rok zapewne będzie podwójnie obfitować. W przypadku zbieractwa, takim, jak zbiór ślimaka winniczka, rządzi wyłącznie natura – dodaje Gorzkowski.
Zbiory ślimaka są tragiczne
Ślimaków jest mniej nie tylko za sprawą przymrozków sprzed kilku tygodni, to także wypadkowa zmian cywilizacyjnych.
– Tutaj chodzi także o chemizację w rolnictwie, monokultury upraw, przez co następuje rozchwianie w naturze. Przez te radykalne zmiany przyroda długo się przystosowuje – tłumaczy pan Andrzej.
Winniczek żyjący w naturze jest pod częściową ochroną. W Polsce można go zbierać i skupować wyłącznie w wyznaczonych okresie, czyli od 20 kwietnia do 31 maja. I tylko osobniki osiągające muszlę o średnicy nie mniejszej niż 30-31 mm. Jeden winniczek waży do 50 gram. Zbieranie osobników mniejszych sprawia, że nie spełnią funkcji rozrodczych.
– Winniczek na powierzchnię wychodzi różnie, w zależności od pogody, a w tym roku wszystko się przesunęło, potem przyszły przymrozki – tłumaczy Andrzej Gorzkowski. – Ślimaki występują w tzw. koloniach wyspowych, one nie występują wszędzie.
Mniej chętnych do zbierania
Przed laty, w czasach dużego bezrobocia, na przełomie kwietnia i maja były tłumy chętnych do zbierania ślimaków. Teraz jest ich coraz mniej.
– Jest mniejsza konkurencja wśród zbieraczy – dodaje Andrzej Gorzkowski. – Wykruszają się, ale zawsze zostaje ktoś, kto robi to z zamiłowania do natury.
Dla wielu zbieraczy to przysłowiowa „manna”, po którą wystarczy się pochylić podczas spaceru. Za kilogram winniczka można dostać około 4 zł, a na kilogram przypada średnio 30 ślimaków.
Zgodę na pozyskiwanie winniczków przyznaje RDOŚ, określa też limity zbiorów w danym województwie (niektóre nie otrzymują zezwoleń). Wcześniej limity na Opolszczyźnie sięgały nawet 134 ton, ale obecnie go nie wykorzystujemy.
Eksport polskiego winniczka corocznie maleje. W pierwszych latach minionej dekady sięgał rocznie 480 ton, ale już w 2018 zmalał do 164 ton. Populacja winniczków maleje. Francja corocznie importuje 30 tys. ton winniczka.
Czytaj także: Plaga myszy na Opolszczyźnie. Wyżerają wszystko do cna