Zbigniew Rokita w Opolu już na początku festiwalowego spotkania musiał się „tłumaczyć” prowadzącemu, dlaczego Opole nie pojawiło się częściej na kartach jego książek.
– Jeśli spojrzeć na te dwie książki, „Kajś” i „Odrzanię”, to można sobie wyobrazić, że geograficznie stanowią dwa zbiory. To zbiór tzw. „Ziem Odzyskanych” i zbiór Górnego Śląska. Opole czy Opolszczyzna – choć u mnie za to drugie określenie ktoś dostałby po uchu – mieszczą się w obu tych zbiorach – odpierał ze śmiechem.
– Tam jest też taki ranking moich ukochanych miast. Miast „Ziem Odzyskanych”. I weźmy to pojęcie na kolejne sześćdziesiąt minut w cudzysłów… Gdybym nie liczył tego mojego najściślejszego heimatu, czyli aglomeracji, no to pewnie Opole byłoby na tym pierwszym miejscu. I to nie jest lokowanie produktu – żartował pisarz.
Zbigniew Rokita w Opolu o Opolu: „Nie ma drugiego takiego miejsca w kraju”
Wspominał swoją prababcię Elzę, która w 1924 roku przyjechała do Opola na dwa lata uczyć się położnictwa.
– To miasto wyjątkowe dla mnie pod wieloma względami. Jest stolicą takiego mikroregionu, gdzie podczas spisu powszechnego – i nie ma takiego drugiego miejsca w Polsce – o głos, deklarację tożsamościową tej samej osoby, deklarują trzy kody kulturowe, trzy narodowości. Znam konkretne osoby, które się zastanawiają, czy zapisać się jako Niemiec, Ślązak, Polak… Przecież to jest jazda bez trzymanki – mówił Zbigniew Rokita w Opolu.
– Jakby to sobie porównać do Warszawy czy Krakowa, gdzie się opowiada, jaka ta Polska jest wielokulturowa i wspaniała – przynajmniej była w tym XVII wieku u szczytu swojej potęgi – to dziś najbardziej „rzeczpospolitym miejscem” w Polsce w takim kluczu będzie właśnie Opole – dowodził.
Rokita przyznał, że słodzić o naszym mieście może jeszcze długo, po czym po chwili namysłu dodał, że Opole to też miejsce, które pod wieloma względami strasznie go wkurza.
– Dzieje się to za każdym razem, kiedy przechodzę koło waszego urzędu wojewódzkiego i widzę dziesięć przykazań Polaka Zofii Kossak-Szczuckiej – mówił.
– Tam włodarze województwa zawiesili te tablice z okazji 100-lecia miasta, a jeden punk brzmi „Bądź bez litości dla zdrajców imienia polskiego.” Zastanawiam się zawsze, co to znaczy, pod tą tablicą jest jakiś zły czakran…
„Ziemie Odzyskane”, czyli stalinowski eksperyment
Zbigniew Rokita tłumaczył, że to co się stało po wojnie na tzw. „Ziemiach Odzyskanych”, było eksperymentem demograficznym.
– Eksperymentem bez precedensu. Nie było w Europie wcześniej czegoś takiego, by ktoś przesadził takie rzesze ludzi, takie miliony. I to co się po tym udało, to chyba fakt, że my tu dziś jesteśmy. To chyba najważniejsze, bo to wszystko po prostu mogło nie wyjść. Trzeba było przekonać ludzi, by oni tu przyjechali – wskazywał.
– Mieliśmy Kresowiaków, których duża część chciała tu przyjechać – przede wszystkim Wołyń. Tam, m.in. przez ludobójstwo, nie dało się dalej obok siebie żyć. Mamy też takie mityczne wyobrażenie o tych przesiedleniach zwanych – pewnie niesłuszne – repatriacjami. Bo ciężko mówić o powrocie do ojczyzny, gdy ją tracimy a jedziemy na ziemie obce. Duża część Kresowian dostała odmowę – w niektórych obszarach na Litwie to były nawet dwie trzecie.
I jak dodaje, cała reszta, która przyjechała na „Ziemie Odzyskane” to byli ludzie z centralnej Polski.
– Ci ludzie przyjechali tu i mieszkali w krainie, która przecież była niezwykle spustoszona. W 99 procentach wytrzebiona albo rozkradziona. Żołnierze sowieccy robili tu wszystko, co najgorsze. W Opolu przecież to dobrze wiecie – mówił do publiczności.
– Z Niemcami, Ślązakami, Kaszubami dalej się żyło pod jednym dachem. To nie zawsze była pokojowa egzystencja, czasem była ona straszna. Była też niepewność granic. Przecież do 1970 roku w oficjalnej telewizji RFN była prognoza pogody, na której było Oppeln – wspominał Zbigniew Rokita w Opolu.
– To była bardzo nieprzyjazna kraina od wieloma względami. Przekonanie ludzi, by tu zostali było dużym sukcesem propagandy. Albo jakbyśmy inaczej powiedzieli – opowieści państwa polskiego pod ramię z kościołem katolickim.
Spotkanie poprowadził Stankomir Nicieja.
„O!Polska” objęła ósmy Festiwal Książki patronatem medialnym.
Czytaj też: Remigiusz Mróz na Festiwalu Książki w Opolu: Sztuczna inteligencja nie zagrozi pisarzom
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.