W premierowej odsłonie niezły był tylko wynik. Goście przegrali bowiem do 22, ale ogromna w tym zasługa Davida Smitha. Amerykanin na finiszu tej partii dał prawdziwy pokaz zagrywki, dzięki czemu kędzierzynianie nieco „podgonili” rywali i nie skończyło się na pogromie. Po zmianie stron już ich nic nie uratowało przed wstydliwą porażką do 13:25. Tym razem popis w polu serwisowym dał Klemen Cebulj z Resovii.
To w końcu podziałało na podopiecznych Tuomasa Sammelvuo niczym zimny prysznic. Trzeciego seta „rozpoczęli” od prowadzenia 6:2, a potem już poszli za ciosem. Duża w tym zasługa Dmytro Paszyckiego. Po wejściu na boisko ukraińskiego środkowego ta formacja naszej ekipy zaczęła działać rewelacyjnie.
O ile jeszcze w tej części rzeszowianie próbowali walczyć i przegrali ostatecznie do 21, o tyle w kolejnej pogrom stał się faktem. Grupa Azoty ZAKSA rozbiła ich bowiem przewagą dziewięciu piłek. Tie break również należał do gości. Co prawda zwyciężyli oni „tylko” 15:12, ale przez cały czas kontrolowali wydarzenia na parkiecie.
Warto pamiętać, iż starcie nr 2 w tej parze półfinału PlusLigi odbędzie się już w niedzielę. Także w Rzeszowie i również rozpocznie się o godz. 14.45.
Asseco Resovia Rzeszów – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (25:22, 25:13, 21:25, 16:25, 12:15)
ZAKSA: Janusz (4 pkt), Śliwka (6), Smith (6), Kaczmarek (17), Bednorz (24), Huber, Shoji (libero) oraz Stępień, Kluth, Paszycki (5), Żaliński (1).
Stan rywalizacji – 1:0 dla Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.