ZAKSA przegrała ze Skrą? To jeszcze można zrozumieć. Trudno jednak pojąć w jakich to odbywało się okolicznościach. Przede wszystkim kędzierzynianie zostali rozbici w trzech setach. W żadnym z nich nie przekroczyli granicy 20 punktów. Do tego wszystko to działo się w Hali Azoty.
Miejscowi fatalnie weszli w mecz. Popełniali mnóstwo błędów i szybko przegrywali 2:7. To ustawiło dalszy przebieg inauguracyjnej części. Tym bardziej, że goście długo nie zwalniali tempa i niebawem było już 13:6 dla nich. Dopiero wtedy zaczęła się gra punkt za punkt. Aż do stanu 17:10 dla Skry. Wówczas to z pięciu kolejnych akcji cztery wygrali kędzierzynianie i wydawało się, że wrócą do gry. Tym bardziej, że po kontrataku Aleksandra Śliwki nasi siatkarze przegrywali niebawem już tylko 16:19. Końcówka jednak znowu należała do gości, którzy finalnie triumfowali do 20.
Po zmianie stron rywale nie zwalniali tempa. I znowu mniej więcej w „połowie” seta mieli sporą przewagę. Tym razem nawet 14:8. Pobudzić swoich kolegów próbował jeszcze Łukasz Kaczmarek, ale na niewiele się to zdawało. Przynajmniej udało się uniknąć pogromu, bo potem gra długimi fragmentami toczyła się na zasadzie „oko za oko”. Niemniej ostatecznie bełchatowianie zwyciężyli 25:18.
Dopiero początek trzeciej partii był przynajmniej wyrównany. Do czasu jednak. Po bloku na Wojciech Żalińskim rywale odskoczyli na 10:6, co znowu pozwoliło im trzymać większy dystans. Jak choćby wtedy gdy przechodzącą piłkę wykorzystał Dick Kooy. Po tym zagraniu późniejszego MVP było 17:13 dla nich Co prawda miejscowi jeszcze zmniejszyli straty o połowę, ale finisz znowu należał do przedstawicieli Skry.
W związku z tą porażką podopieczni Tuomasa Sammelvuo spadli na piątą lokatę w tabeli PlusLigi. W 26 meczach uzbierali 52 punkty, ale dali się właśnie wyprzedzić Projektowi Warszawa.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – PGE Skra Bełchatów 0:3 (20:25, 18:25, 20:25)
ZAKSA: Janusz, Śliwka (7 pkt), Huber (7), Kaczmarek (13), Bednorz (5), Smith (6), Shoji (libero) oraz Żaliński (1), Kluth (1), Stępień.