Tym samym była to ich piąta porażka w sześciu ostatnich spotkaniach. W związku z czym utkwili na dziewiątej pozycji w tabeli PlusLigi. Jakby tego było mało mają w połowie tej części zmagań więcej przegranych niż wygranych (pełna tabela TUTAJ).
Spotkanie jednak nie wyglądało jak starcie ekipy środka tabeli z jej liderem. Był to pojedynek pełną gębą drużyn, które rozdają karty nie tylko w polskiej siatkówce. Wszak spotkali się finaliści ostatnich edycji PlusLigi, Pucharu Polski, Superpucharu i przede wszystkim Ligi Mistrzów!
ZAKSA przegrała z Jastrzębskim Węglem
Mecz lepiej zaczęli kędzierzynianie, którzy dość szybko zaczęli uciekać rywalom. Od stanu 7:3 gra na chwilę się wyrównała i mieliśmy walkę „oko za oko”. Ten czas przerwali goście wygrywając trzy akcję z rzędu niemalże niwelując straty. Miejscowi jednak nie tylko nie pozwolili się im rozpędzić, ale i sami zaczęli odbudowywać przewagę (15:12). I taka swoistego rodzaju zabawa trwała już do końca tej odsłony. Raz to bowiem podopieczni Tuomasa Sammelvuo odskakiwali jastrzębianom, raz ci niemalże doprowadzali do remisu. To drugie nie udało się im już do ostatniej piłki w tej partii, aczkolwiek ZAKSA wygrała ją najniższą możliwą różnicą.
Po zmianie stron dość długo mieliśmy zażarty bój i nikt nie potrafił wypracować przewagi większej niż punkt. Do czasu jednak, albowiem od stanu 7:8 obrońcy tytułu przejęli kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. I przy wyniku 15:11 dla nich wydawało się, że tak będzie już do końca. Wtedy jednak trzy razy pomylił się Rafał Szymura i niebawem tablica pokazała „po 15”. Z kolei gdy kapitalnie zaatakował Łukasz Kaczmarek to team w którym gra wyszedł na prowadzenie 17:16. Nasi siatkarze jednak także nie potrafili pójść za ciosem. Finisz należał za to do ex-kędzierzynianina Norberta Hubera, który dał popis gry na środku i dwa „oczka” przewagi zyskali goście. To pozwoliło im na oddech i kontrolę gry.
Walka do samego końca
Początek trzeciej części był bardzo podobny do poprzedniej. Z tą różnicą iż krok, dwa z przodu byli przyjezdni, którzy w pewnym momencie – m. in. po asie Jurijego Gladyra – odskoczyli na 11:7. Siatkarze z Opolszczyzny jeszcze zerwali się do walki i kilka wymian później na tablicy ponownie mieliśmy remis po 15. Od tego momentu znowu obie drużyny szły łeb w łeb. Nie obyło się przy okazji bez kontrowersji sędziowskich, jak choćby w przypadku akcji, po której arbiter zmienił decyzję na korzyść jastrzębian, co dało im punkt na 24:21. Po tym już miejscowi się nie pozbierali.
To wyraźnie wpłynęło na nich negatywnie, bo od początku czwartego seta przeważali ich oponenci, a oni musieli cały czas gonić. Przegrywali 1:4, 4:7, 7:10, 10:13, 14:17, 19:22. Niemniej w każdym z tych przypadków poza ostatnim byli bliscy odrobienia strat. Udało się to im dopiero przy wyniku 23:23. Niestety, w końcówce więcej zimnej krwi zachowali rywale triumfując na przewagi 26:24.
– Szkoda, że dwóch ostatnich meczów u nas nie mamy nawet punktu, ale gdzieś tam troszeczkę widać, iż nasza gra się poprawia i mam nadzieję, że druga runda będzie dla nas bardziej optymistyczna – podsumowywał atakujący Zaksy Łukasz Kaczmarek. – Naszym problemem jest to, że co mecz gramy w innym zestawieniu, bo gdzieś tam wypadają poszczególni zawodnicy. Nie mamy też zbytnio czasu ani możliwości na optymalny trening, a to z tego powodu, że nie ma nas zbyt wielu na zajęciach. A jak się trenuje, tak się gra.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel 1:3 (25:23, 22:25, 22:25, 24:26)
ZAKSA: Janusz (1 pkt), Bednorz (17), Paszycki (5), Kaczmarek (17), Chitigoi (13), Takvam (12), Shoji (libero) oraz Banach.
Czytaj także: Stal Nysa wciąż w walce o Puchar Polski, ZAKSA już bez szans!