ZAKSA Kędzierzyn-Koźle dobrze zaczęła…
W premierowej partii sobotniego starcia początkowo żadna z ekip nie zamierzała odpuszczać i mieliśmy walkę niemalże „oko za oko”. Dopiero gdy kędzierzynianie zbliżyli się do dwucyfrowej liczby punktów to wtedy nieco odskoczyli. Po błędzie Tomasza Fornala i ataku Dmytro Paszyckiego z przechodzącej, było 10:7 dla nich. Od tego momentu miejscowi mieli z reguły dwie lub trzy piłki przewagi. Aż do stanu 18:15. Wtedy to goście coraz bardziej zaczęli przejmować inicjatywę. I nie tylko odrobili straty, ale po ataku Fornala wyszli na prowadzenie (23:22). Na szczęście miejscowi w końcówce zachowali więcej zimnej krwi, bez względu na to, że w siatkę wpadł Łukasz Kaczmarek. Podczas gry na przewagi świetnie przez środek zaatakował David Smith, a następnie zablokowany został Fornal i ZAKSA triumfowała 26:24.
Wydawało się, żę po zmianie stron obrońcy tytułu pójdą za ciosem. Wszak po asie Kaczmarka było 3:1 dla nich. Wtedy jednak u gości uruchomił się doskonale znany ze Stali Nysa środkowy Moustapha M’Baye. Po jego trzech udanych atakach jastrzębianie wyszli na prowadzenie 6:4. Za to dwa razy niebawem pomylił się Stephane Boyer i wynik znowu odwrócił się na korzyść Zaksy. Aczkolwiek od stanu 8:7 znowu mieliśmy niesłychanie zaciętą walkę. Dość napisać, że aż do ostatnich fragmentów partii tylko dwukrotnie udało się Zaksie wyjść na prowadzenie dwupunktowe. Od stanu 22:21 na parkiecie rządzili już jednak rywale, którzy wygrali wówczas cztery akcje z rzędu. A szczególnie mocno wykazał się Boyer.
…ale potem rządził Jastrzębski Węgiel
Co prawda w trzeciej odsłonie od razu zablokowany został M’Baye, ale to były tylko dobre złego początki Zaksy. Niemalże z każdą akcją rywale zyskiwali coraz większą przewagę. Przy pierwszym bloku na Kaczmarku było 8:4 dla nich, przy kolejnym 13:6. Od tego momentu przyjezdni nieco zwolnili tempo, ale i tak trzymali rękę na pulsie. Finalnie rozbili nasz team do 15!
Podopieczni Tuomasa Sammelvuo weszli bardzo dobrze w czwartą partię. Bo najpierw skutecznie zaatakował Bartosz Bednorz, a po chwili zablokowany został Trevor Clevenot. Niebawem jednak mieliśmy remis po 4. Kto jednak spodziewał się wówczas, że francuski przyjmujący tak się zrehabilituje. Wszedł bowiem na zagrywkę i wyprowadził ekipę w której gra na prowadzenie 10:4. Nasi siatkarze zaraz zniwelowali straty o połowę, ale i tak dystans do rywali mieli spory. Tym bardziej, że po asie Jurija Gladyra było 12:7 dla nich. Dzięki temu też mogli później kontrolować wydarzenia na parkiecie i nie schodzili poniżej czterech punktów przewagi. Na finiszu nawet ten dystans powiększyli do sześciu oczek.
Tym samym druga porażka w finałowej rywalizacji stała się faktem. Wszak w pierwszym pojedynku ekipa z Opolszczyzny nie ugrała choćby seta. Teraz już nie ma miejsca na błędy
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel 1:3 (26:24, 22:25, 15:25, 19:25)
ZAKSA: Janusz, Bednorz (12 pkt), Smith (4), Kaczmarek (18), Śliwka (15), Paszycki (10), Shoji (libero) oraz Stępień, Staszewski, Kluth i Żaliński (3).
Stan rywalizacji – 2:0 dla Jastrzębskiego Węgla