Warto także podkreślić, iż dla kędzierzynian była to trzeci wygrana z rzędu. Podobna seria nie przytrafiła się im od ponad dwóch miesięcy. Ostatnio tak dobry czas mieli między 14 a 22 listopada ubiegłego roku. Wówczas to ogrywali kolejno GKS Katowice i Czarnych Radom w PlusLidze oraz grecki Olimpiakos Pireus w Lidze Mistrzów. Teraz z kolei ograli najpierw Knack Roeselare, następnie PSG Stal Nysa w derbach, no i team z Warmii.
Czwartkowe spotkanie było o tyle istotne, że obie ekipy sąsiadowały ze sobą w tabeli (pełne zestawienie TUTAJ). W dodatku było wiadomo, że zwycięzca wskoczy na ósmą pozycję dającą prawo gry w play off.
ZAKSA pokonała olsztynian…
Zaczęło się od 1:0 dla miejscowych i było to ich jedyne prowadzenie w premierowej partii. Goście bowiem przejęli inicjatywę na parkiecie i szybko zbudowali przewagę, która długo wahała się między dwa a trzy „oczka”. Bywało nawet i więcej, bo 9:5, 14:9 czy 16:11. Od wyniku 18:15 dla ekipy z Warmii jej przedstawiciele wygrali pięć akcji z rzędu i stało się jasne czyim łupem padnie ta odsłona.
Druga część miała podobny przebieg, tylko tym razem rolę się odwróciły. Pierwszą piłkę na swoją korzyść przechylili olsztynianie, potem było nawet 2:1 dla nich, ale od tego czasu kontrolę nad setem miał już ktoś inni. Nasi siatkarze momentalnie odskoczyli na 5:2, potem było nieco wyrównanej potyczki, po czym od stanu 9:7 cztery kolejne piłki padły łupem Zaksy. To jej graczom dało już duży komfort i niezagrożeni trzymali rękę na pulsie, zwyciężając ostatecznie do 20.
Trzeci set był bardzo nierówny. Najpierw mieliśmy dość zacięte starcie. Tak do wyniku 9:8 dla gości. Wówczas to zdobyli oni pięć punktów z rzędu, w czym ogromna zasługa Alana Souzy, który popisał się trzema asami po kolei! Dzięki temu wydawało się, że razem z kolegami mają wszystko pod kontrolą. Od 18:12 dla nich zaczął się jednak popis kędzierzynian, którzy nie tylko wygrali sześć akcji z rzędu, ale niebawem prowadzili już 20:19. Niestety, nie poszli za ciosem, za to prowadzenie jeszcze długo przechodziło z rąk do rąk. Także podczas walki na przewagi. I tu już happy endu dla Zaksy nie było.
… ale łatwo nie było
Czwarta osłona długo toczyła się pod dyktando podopiecznych Adama Swaczyny. Co prawda rywale zbliżali się do nich na dwa czy nawet jeden punkt (4:3, 7:6), ale gdy kędzierzynianie odskoczyli na 14:9 to wydawało się, że nie ma większego zagrożenia. Nic z tego, w samej końcówce bowiem przyjezdni całkowicie zniwelowali straty i był remis po 20. Na szczęście nasi siatkarze wytrzymali ciśnienie i triumfowali najmniejszą potrzebną ku temu przewagą.
Tie break zatem, a ten był prawdziwym kalejdoskopem wrażeń. Dwie pierwsze piłki padły łupem akademików, po czym sześć kolejnych miejscowych. A potem było dla nich nawet 9:4. Co z tego jednak skoro goście szybko doprowadzili do remisu. I emocje zaczęły się niemalże od początku, z tymże do końca było już znacznie bliżej. Wydarzenie sprzed paru chwil jednak nie złamały Zaksy, która znowu odskoczyła. Tym razem na 13:10 i choć przyjezdni jeszcze podjęli walkę to finalnie nasz team zwyciężył 15:13, a w całym meczu 3:2!
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Indykpol AZS Olsztyn 3:2 (19:25, 25:20, 27:29, 25:23, 15:13)
ZAKSA: Janusz (4 pkt), Bednorz (20), Takvam (7), Kaczmarek (29), Chitigoi (9), Smith (11), Shoji (libero) oraz Kluth (1), Banach, Biernat.
Czytaj także: Zmiany w sztabie szkoleniowym Zaksy: Tuomas Sammelvuo odsunięty od zespołu!