ZAKSA kontra Jastrzębski Węgiel
Pierwszy pojedynek odbędzie się w obiekcie rywali, wszak tzw. „przewaga parkietu” jest po ich stronie. To dlatego, że do play off przystąpili z wyższego miejsca. Tu warto jeszcze odnotować, iż po raz pierwszy w XXI wieku do finału nie dotarł ani mistrz, ani wicemistrz rundy zasadniczej. Jastrzębianie finiszowali bowiem na trzeciej lokacie, nasi siatkarze na czwartej. Zresztą, w ich przypadku to też okoliczności dość nietypowe, albowiem w siedmiu ostatnich tego typu przypadkach zawsze grali z nr 1.
Tak czy inaczej, na drugi mecz obie ekipy przeniosą się do Hali Azoty (sobota, godz. 14.45). Na trzeci obie drużyny powrócą 10 maja (godz. 20.30) do Jastrzębia. Jeśli potrzebne byłoby czwarte starcie, to zaplanowano je trzy dni później (godz. 20.30) u naszej ekipy. Natomiast ewentualnie piąta potyczka (17.05, godz. 20.30) to znowu gra u rywali.
Rozkład jazdy więc nieco mniej sprzyjający, mimo tego podopieczni Tuomasa Sammelvuo wciąż są dla mnie faworytami. Choć mogą być także w wyższym stopniu zmęczeni, wszak drogę przez play off mieli znacznie bardziej wyczerpującą. W kontekście liczby pojedynków na ich liczniku jest tylko jeden więcej, albowiem w półfinale z Resovią Rzeszów potrzebowali trzech gier, a w ćwierćfinale z Projektem Warszawa czterech. Jastrzębianie na obu etapach rozegrali natomiast po trzy spotkania. W setach różnica jest już jednak diametralna. ZAKSA w tych dwóch rundach rozegrała bowiem 33 partie, a rywale 22. To mniej więcej trzy mecze różnicy!
Porównanie kadr? Nie ma większego sensu. Obie drużyny dysponują kapitalnymi siatkarzami. Czy to na ataku, czy na przyjęciu, środku, rozegraniu czy na pozycji libero. Przecież na ogłoszonej niedawno liście powołanych do reprezentacji Polski jest pięciu kędzierzynian, natomiast jastrzębianie mają paru wyśmienitych internacjonałów.
Przewaga psychologiczna po stronie Zaksy
Jest jednak coś, co w sporcie ma również niebagatelne znaczenie. Mianowicie przewaga psychologiczna. Wszak w tym i poprzednim sezonie obie drużyny w meczach o stawkę mierzyły się ze sobą 14 razy. I to na wielu płaszczyznach. Począwszy od walki o punkty w lidze, poprzez Superpuchar, finał Pucharu Polski, a skończywszy na ubiegłorocznych finałach ligi i półfinale Ligi Mistrzów. W takiej liczbie starć aż 11 razy lepsza był nasza ekipa! Łącznie rozegrano w tych pojedynkach 50 setów, z czego 34 wygrała ZAKSA. Siatkarze z Jastrzębia natomiast nie dość, że wygrali zaledwie trzy pojedynki, to w dodatku dwa toczyły się w ramach Superpucharu. Ten z kolei dla wielu siatkarzy ma wymiar wręcz towarzyski i jest swoistego rodzaju rozgrzewką przed nowym sezonem.
Biorąc pod uwagę finały najważniejszych krajowych rozrywek, to w ostatnich pięciu latach ZAKSA i Jastrzębski Węgiel mierzą się ze sobą po raz siódmy. Pięć z tych finałów wygrywali kędzierzynianie, a jastrzębianie tylko finał ligi AD 2021. Ci drudzy mogą nawet mówić o pewnego rodzaju traumie związanej z naszymi siatkarzami w Pucharze Polski. Przegrywali bowiem z nimi cztery ostatnie finały z rzędu. W trzech ostatnich po 0:3!
Przy tym wszystkim należy mieć także na uwadze, że zaczynając sezon najlepsze polskie drużyny miały szanse na cztery trofea, a przy tym cztery finały. Dwa się odbyły, dwa przed nami. I proszę sobie wyobrazić, że w każdym z nich, łącznie z Ligą Mistrzów, obsadę tworzyły i tworzą te dwa omawiane tutaj zespoły.
Warto także zauważyć, że decydujące boje PlusLigi będą także swoistego rodzaju preludium do wielkiego finału Ligi Mistrzów. 20 maja w Turynie dojdzie bowiem do historycznego wydarzenia w nie tylko w polskiej siatkówce, ale i polskich gier zespołowych. Po raz pierwszy bowiem w finale tak prestiżowych rozgrywek zmierzą się dwie polskie drużyny! Co ciekawe, poprzedni finał był wewnętrzną sprawą jednego kraju 19 lat temu, gdy zmierzyły się w nim rosyjskie ekipy. To świadczy też o tym, z jaką siłą będziemy mieli do czynienia podczas majowej kampanii.