ZAKSA w półfinale Ligi Mistrzów znalazła się po raz trzeci z rzędu. Jakby nie było przecież triumfowała w dwóch poprzednich edycjach klubowej elity na Starym Kontynencie. W obu przypadkach w pokonanym polu pozostawiała właśnie team z Trydentu!
Przypomnijmy, iż w pierwszym meczu tego etapu w ramach tej pary ZAKSA zwyciężyła 3:2. Tym samym w rewanżu musiała znowu wygrać trzy partię. Albo w trakcie rewanżu, albo najpierw dwie plus trzecią w ramach „złotego seta”. Ostatecznie powiódł się się plan B!
ZAKSA się nie poddaje
Premierowa odsłona czwartkowego meczu była wyrównana tylko na początku. Gdy asa serwisowego posłał Alessandro Michieletto, a zaraz zablokowany został Aleksander Śliwka to miejscowi odskoczyli na 8:4. Potem co prawda, po pomyłce w ataku Mateja Kazijskiego, kędzierzynianie zniwelowali straty do zaledwie jednego punktu, ale zaraz ekipa z Italii odpowiedziała czterema wygranymi akcjami z rzędu. W związku z czym od stanu 16:11 mogła już trzymać rękę na pulsie i triumfowała do 19.
Druga partia zaczęła się dość podobnie do poprzedniej. Po czym w ciągu czterech zagrywek Michieletto posłał trzy asy i było 9:5 dla drużyny w której gra. Następnie gospodarze stopniowo powiększali prowadzenie, aż do wyniku 17:11. Gdy po nieudanym ataku Łukasza Kaczmarka było 20:15 dla zespołu z Trentino wydawało się, że znowu jest „po zawodach”. Wtedy jednak podopieczni Tuomasa Sammelvuo dali popis gry. Szczególnie na siatce, wszak w pewnym momencie zablokowali rywali trzy razy z rzędu. Gdy jeszcze asa posłał Łukasza Kaczmarek to „ni z tego, ni z owego” zrobiło się 24:22 dla obrońców tytułu. O ich wygranej przesądził z kolei błąd zagrywki Donovana Dzavoronoka.
Trzecią część przyjezdni zaczęli wyśmienicie, wszak po bloku Norberta Hubera było 4:1 dla nich. Rywale jednak się tym nie zrazili i nie tylko odrobili straty, ale i sami zaczęli budować coraz większą przewagę. Wszak po tym gdy Srecko Lisinac zablokował Hubera wyszli na prowadzenie 14:11. Na szczęście kędzierzynianie nie dali się im bardziej rozpędzić i niebawem był remis po 15. Od tego momentu zaczął się prawdziwy bój „oko za oko”. Aż doszło do gry na przewagi. Wówczas to nieco bliżej triumfu wydawali się przeciwnicy, którzy mieli swoje piłki setowe. Trzy ostatnie akcje wygrali jednak goście, w czym znowu ogromna zasługa Kaczmarka!
Trentino było blisko…
Czwarta odsłona była najbardziej wyrównana ze wszystkich. Z reguły jednak krok, dwa z przodu byli miejscowi, choć zdarzały się wyjątki, jak choćby w okolicach „połowy” seta (14:15). Niemniej Włosi długo nie potrafili zbudować większej przewagi. Tylko czasem wynosiła ona dwa „oczka”. Trzy dopiero przy stanie 21:18, gdy zagrywką popisał się Michieletto. Takiej przewagi już siatkarze z Trentino nie zmarnowali, a finalnie nawet ją powiększyli.
Tie break zatem. Ten początkowo był wyrównany, ale przy serwisie jaki zaprezentował Denielle Lavia gospodarze odskoczyli ze stanu 6:5 na 10:5 i potem mogli już kontrolować wydarzenia na parkiecie. I choć team z Opolszczyzny dzielnie walczył do końca, to jednak finalnie przegrał w tym rozdaniu 12:15.
…ale to ZAKSA zagra w półfinale Ligi Mistrzów
Trzeba było zatem grać „złotego seta”. Tego świetnie rozpoczęli nasi siatkarze, którzy przy zagrywkach Davida Smitha wygrali trzy pierwsze akcje. I potem zaczęła się mała zabawa „w kotka i myszkę”. Raz to rywale niemalże niwelowali straty, raz to kędzierzynianie znowu im odskakiwali. Aż w polu serwisowym pojawił się Marcin Janusz. Dzięki temu ZAKSA wyszła na prowadzenie 10:6 i potem już nie pozwoliła rywalom się zbliżyć, triumfując ostatecznie 15:9!
Teraz w półfinale nasi siatkarze zmierzą się z Sir Sicoma Monini Perugia, gdzie występuje Kamil Semeniuk. Druga parę utworzą turecki Halkbank Ankara oraz… Jastrzębski Węgiel!
Itas Trentino – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (25:19, 23:25, 27:29, 25:21, 15:12), złoty set 9:15
ZAKSA: Janusz (2 pkt), Śliwka (16), Smith (12), Kaczmarek (27), Bednorz (20), Paszycki (2), Shoji (libero) oraz Staszewski, Kluth, Huber (12).