Goście choćby znacznie lepiej weszli w zawody. Podopieczni Tuomasa Sammelvuo budzili się powoli, ale skutecznie. Na tyle, że systematycznie odrabiali starty i po asie Dmytro Paszyckiego był remis po 9. Potem z kolei „poszli za ciosem”, a w dodatku rywale stanęli. Na tyle, że w czasie gdy kędzierzynianie podwoili swój dorobek punktowy, to oni wygrali tylko trzy akcje. Przy stanie 18:12 dla Zaksy stało się więc jasne kto zwycięży w tej odsłonie.
Kolejna miała już zgoła odmienny przebiega. Tym bardziej, że tym razem to mistrzowie kraju świetnie zaczęli, bo w pewnym momencie było już 6:2 dla nich. Wtedy to jednak bielszczanie poderwali się do walki i najpierw zmniejszyli dystansu do dwóch akcji (8:10). Później także nie odpuszczali, aż najpierw doprowadzili do remisu po 16, a następnie wyszli na prowadzenie. I zdawało się, że nie zamierzają już w ogóle spuścić z tonu, bo na finiszu było 22:20 dla nich. Z sześciu kolejnych akcji jednak pięć wygrali nasi siatkarze, w czym duża zasługa serwisu Davida Smitha, i triumfowali także w tym secie.
To jednak nie załamało graczy BBTS-u, którzy podjęli walkę również w trzeciej części. Niemalże przez cały czas wynik oscylował bowiem wokół remisu i żadnej z ekip nie udawało się „odskoczyć”. Dopiero gdy asem serwisowym na 20:18 popisał się Marcin Janusz, a zaraz potem gościom zdarzył się błąd, kędzierzynianie przejęli kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. I końcówka należała już ewidentnie do nich.
Dzięki temu na ten moment ZAKSA awansowała na trzecią pozycję w stawce, gdyż po czterech meczach ma dziewięć punktów. Reszta rywali gra jednak w weekend. Na czele z PSG Stal Nysa, której przedstawiciele w piątek wieczorem zaprezentują się w Radomiu przeciwko Czarnym.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:18, 25:23, 25:20)
ZAKSA: Janusz, Karyagin, Smith Kaczmarek, Śliwka, Paszycki, Shoji (libero) oraz Staszewski, Kalembka.