Z terenu Opole znikają knajpy
Dużo mówi się o rosnących kosztach pracy, produktów i energii potrzebnych do prowadzenia działalności gastronomicznej. Acz trzeba pamiętać, że problemy branży nie zaczęły się kilka miesięcy temu, tylko sięgają ponad dwa lata wstecz.
Pierwszym poważnym uderzeniem była bowiem pandemia koronawirusa. Szereg lokali jej nie przetrwał, a te, którym się to udało, nie raz z trudem stawały na nogi. Wtedy pojawiły się ostatnie problemy gospodarcze.
Ich ostatnią ofiarą padła Karczma pod Czeremchą. Znajdowała się na rogu ulic Żeromskiego i Kośnego. To był interes rodzinny, w którym na przestrzeni lat stołowało się kilka pokoleń opolan.
Na Małym Rynku do niedawna działał Manifest – knajpa serwująca street food, głównie nietypowe zapiekanki. Obecnie na szybach są kartki z informacją o możliwości wynajęcia lokalu. W sieci można też znaleźć ogłoszenie na temat jego dostępności. W tym przypadku właściciel decyzję uzasadnia brakiem czasu na prowadzenie działalności. Nie zmienia to jednak faktu, że ci, którym będzie tego miejsca brakować, zapalili jakiś czas temu w jednym z okien symboliczne znicze.
W sieci można też znaleźć ofertę sprzedaży obiektu, w którym działa restauracja Trio przy ul. Wrocławskiej.
Dodajmy, że w ostatnim czasie z gastronomicznej mapy Opola zniknęły też m.in.:
- pizzeria Oregano na osiedlu im. AK,
- bistro TejkEłej przy ul. Kośnego,
- burgerownia działająca przy rynku,
- Jasminum przy ul. Piastowskiej.
„W najbliższych miesiącach nastąpi selekcja”
Przy czym zamknięcie lokalu nie zawsze oznacza, że właściciel sobie nie poradził. Przykładem wspomniane Jasminum. – Zamknąłem tę herbaciarnię, ponieważ postanowiłem nieco zwolnić tempo i skupić się na nowym projekcie, jakim jest Incognito przy ul. Krakowskiej – mówi menedżer tego lokalu.
Incognito ruszyło około dwóch miesięcy temu, kiedy sytuacja gospodarcza była mało sprzyjająca. – Tak naprawdę czas nigdy nie jest dobry dla nowego biznesu, ale postanowiliśmy spróbować. Dużo mówi się o tym, że ludzie zaczynają oszczędzać i mniej wychodzą do knajp, ale u nas obecnie tego nie widać. Może to kwestia tego, że potrzebują pewnej odskoczni – argumentuje.
Menedżer Incognito uważa, że najbliższe miesiące przyniosą spore zmiany na rynku gastronomicznym. – Część knajp na pewno zniknie. Za to ci, co przetrwają, z czasem zyskają dostęp do nowych przestrzeni. Już po niższych cenach, bo właściciele lokali obniżą oczekiwania, aby nie trzymać pustych przestrzeni – przekonuje.
Z Opola znikają też inne miejsca z tradycjami. Z końcem listopada zamknięty ma być sklep Słoneczko na Zaodrzu. Z kolei przy ul. 1 Maja już od jakiegoś czasu jest pusta witryna po piekarni Malik.
Współpraca Milena Chimiak


