– Jak nastroje w związku z tym, co się dzieje ostatnio wokół reprezentacji?
Wojciech Tyc: Minorowe, jak to mówią – „szału nie ma”. Jestem przygnębiony tą sytuacją i postawą naszej kadry. Boli to tym bardziej, że tuż obok siatkarze przyzwyczaili nas do tego, że można mieć narodowy team, który jest potęgą. To ekipa absolutnie ze znakiem najwyższej jakości „Q”, a tymczasem futboliści coraz bardziej stają się „passe”. Od czasów Kazimierza Górskiego i Antoniego Piechniczka, nie licząc ćwierćfinału EURO 2016 pod wodzą Adama Nawałki, to seniorska piłka reprezentacyjna nie daje nam praktycznie żadnych większych powodów do radości. Wyjście z grupy na mundialu 2022 to żaden szczególny powód do dumy. Jak się jedzie na taki turniej, to się gra o mistrzostwo świata. A nie wytycza jakieś plany minimum, które i tak ledwo się realizuje.
– Mamy przecież klasowych piłkarzy, grających w markowych klubach…
– No tak, ale razem w kadrze niewiele znaczą. Porównałbym ich do… soli i pieprzu. Jeżeli mamy zupę i w tej zupie są dobre składniki, no, to żeby ona była jeszcze lepsza, to się to soli i pieprzy. I ci nasi piłkarze w tych drużynach, często silnych, w których grają, to oni są takim fajnym dodatkiem, nadają im smaku. Ale jeśli tylko z nich chce się zrobić drużynę, no to już samej soli nie da się jeść. Piotr Zieliński bardzo dobrze się mieści w Napoli, Robert Lewandowski był genialny w Bayernie Monachium i w Borussii Dortmund, miał też świetny ubiegły rok w FC Barcelona, ale zdaje się, że na tym się to wszystko skończyło. Z samych Lewandowskich, Zielińskich i Krychowiaków nie da się zrobić drużyny.
– No tak, ale razem w kadrze niewiele znaczą. Porównałbym ich do… soli i pieprzu. Jeżeli mamy zupę i w tej zupie są dobre składniki, no, to żeby ona była jeszcze lepsza, to się to soli i pieprzy. I ci nasi piłkarze w tych drużynach, często silnych, w których grają, to oni są takim fajnym dodatkiem, nadają im smaku. Ale jeśli tylko z nich chce się zrobić drużynę, no to już samej soli nie da się jeść. Piotr Zieliński bardzo dobrze się mieści w Napoli, Robert Lewandowski był genialny w Bayernie Monachium i w Borussii Dortmund, miał też świetny ubiegły rok w FC Barcelona, ale zdaje się, że na tym się to wszystko skończyło. Z samych Lewandowskich, Zielińskich i Krychowiaków nie da się zrobić drużyny.
– W czym leży problem?
– Ja mam taką teorią, że ci nasi liderzy, najważniejsi piłkarze, to tzw. tłuste koty. Oni są już po prostu wypasieni, już swoje zaznaczyli w klubach, zarobili gigantyczne pieniądze. Żaden z nich nie poświęci nogi, głowy, ręki, żeby coś jeszcze osiągnąć w reprezentacji. Im się wydaje, że oni dają z siebie wszystko, ale to jest tak mierne, że ja po prostu patrzeć nie mogę. Lewandowski to jest klasyczny przykład takiego tłustego kota, który jest już tak wypasiony, wylukrowany tymi wszystkimi nagrodami, zaszczytami, tym wszystkim, że on teraz jak wychodzi na boisko, to chyba tylko składać mu hołdy i podziękowania, że na nim jest. A reszta ma harować na niego.
– Ja mam taką teorią, że ci nasi liderzy, najważniejsi piłkarze, to tzw. tłuste koty. Oni są już po prostu wypasieni, już swoje zaznaczyli w klubach, zarobili gigantyczne pieniądze. Żaden z nich nie poświęci nogi, głowy, ręki, żeby coś jeszcze osiągnąć w reprezentacji. Im się wydaje, że oni dają z siebie wszystko, ale to jest tak mierne, że ja po prostu patrzeć nie mogę. Lewandowski to jest klasyczny przykład takiego tłustego kota, który jest już tak wypasiony, wylukrowany tymi wszystkimi nagrodami, zaszczytami, tym wszystkim, że on teraz jak wychodzi na boisko, to chyba tylko składać mu hołdy i podziękowania, że na nim jest. A reszta ma harować na niego.
– Z drugiej strony nie było go w meczach przeciwko Wyspom Owczym i Mołdawii… i nie wyglądało to wcale lepiej.
– Ja nie mówię, że reprezentacja bez niego będzie dobrze grała. Nie jest tak, co też powiedział aktualny selekcjoner Michał Probierz, że na pstryknięcie palca ta drużyna, z Lewandowskim czy bez niego, nagle zacznie prezentować niesamowitą piłkę. Tym bardziej, że „Lewy” nie jest tego typu piłkarzem. W dodatku to już nie jest ten sam genialny napastnik co kiedyś. Dziś w reprezentacji drepcze po boisku, biega chyba połowę z tego, co każdy pozostały zawodnik. Nie do przyjęcia jest też, co wyprawia poza samym graniem. Bez przerwy coś gada do swoich kolegów, wciąż ma jakieś pretensje, wiecznie gestykuluje, a sam z siebie niewiele daje.
– Ja nie mówię, że reprezentacja bez niego będzie dobrze grała. Nie jest tak, co też powiedział aktualny selekcjoner Michał Probierz, że na pstryknięcie palca ta drużyna, z Lewandowskim czy bez niego, nagle zacznie prezentować niesamowitą piłkę. Tym bardziej, że „Lewy” nie jest tego typu piłkarzem. W dodatku to już nie jest ten sam genialny napastnik co kiedyś. Dziś w reprezentacji drepcze po boisku, biega chyba połowę z tego, co każdy pozostały zawodnik. Nie do przyjęcia jest też, co wyprawia poza samym graniem. Bez przerwy coś gada do swoich kolegów, wciąż ma jakieś pretensje, wiecznie gestykuluje, a sam z siebie niewiele daje.
– A następcy nie widać.
– No właśnie. Przez te lata, gdy rzeczywiście był bezcenny i był fenomenalnym strzelcem, zapomnieliśmy o poszukiwaniu, czy też pracy nad tym, żeby przygotować jakichś jego następców. Nie znaleźliśmy nawet jednego piłkarza, który byłby do niego porównywalny, nie mówię nawet takiego jak on. A przecież jego w końcu zabraknie. Wszak z meczu na mecz, z roku na rok, będzie coraz słabszy. I po prostu trzeba będzie mu podziękować. Tak, jak Grzegorzowi Krychowiakowi i Jakubowi Błaszczykowskiemu, bez których też jakiś czas temu nie wyobrażaliśmy sobie biało-czerwonych. Przecież on teraz ma 35 lat, cudów nie ma.
– No właśnie. Przez te lata, gdy rzeczywiście był bezcenny i był fenomenalnym strzelcem, zapomnieliśmy o poszukiwaniu, czy też pracy nad tym, żeby przygotować jakichś jego następców. Nie znaleźliśmy nawet jednego piłkarza, który byłby do niego porównywalny, nie mówię nawet takiego jak on. A przecież jego w końcu zabraknie. Wszak z meczu na mecz, z roku na rok, będzie coraz słabszy. I po prostu trzeba będzie mu podziękować. Tak, jak Grzegorzowi Krychowiakowi i Jakubowi Błaszczykowskiemu, bez których też jakiś czas temu nie wyobrażaliśmy sobie biało-czerwonych. Przecież on teraz ma 35 lat, cudów nie ma.
– To w kim upatrywać nadziei? W Sebastianie Szymańskim, Arkadiuszu Miliku? Jakby nie było, przecież pierwszy podbija silną ligę turecką, drugi dobrze sobie radzi w Juventusie Turyn.
– Chyba nie. Oni są świetni w dobrych klubach, ale tylko na takich zawodnikach nie da się budować zespołu, który ma coś osiągnąć. Nie samą ofensywą przecież drużyna żyje. Trzeba patrzeć też na obronę. A w niej muszą być „tury”, chłopy na schwał, którzy nikogo nie przepuszczą. Do pomocy też przyda się ktoś taki, jak Grzegorz Krychowiak w najlepszym swoim czasie, kiedy był niesamowitym walczakiem. Nie wiem jednak, gdzie ich wszystkich szukać. Bo jak oglądam naszą ligę i widzę w jednym zespole dwóch, maksymalnie trzech Polaków, a reszta składu to obcokrajowcy ściągnięci z jakiegoś drugiego czy trzeciego szczebla w Hiszpanii, to się zastanawiam nad tym, jak my możemy budować reprezentację, mając takie podejście do piłki…
– Chyba nie. Oni są świetni w dobrych klubach, ale tylko na takich zawodnikach nie da się budować zespołu, który ma coś osiągnąć. Nie samą ofensywą przecież drużyna żyje. Trzeba patrzeć też na obronę. A w niej muszą być „tury”, chłopy na schwał, którzy nikogo nie przepuszczą. Do pomocy też przyda się ktoś taki, jak Grzegorz Krychowiak w najlepszym swoim czasie, kiedy był niesamowitym walczakiem. Nie wiem jednak, gdzie ich wszystkich szukać. Bo jak oglądam naszą ligę i widzę w jednym zespole dwóch, maksymalnie trzech Polaków, a reszta składu to obcokrajowcy ściągnięci z jakiegoś drugiego czy trzeciego szczebla w Hiszpanii, to się zastanawiam nad tym, jak my możemy budować reprezentację, mając takie podejście do piłki…
– Nie pomogło też wybranie selekcjonerem kolejnego trenera z zagranicy czyli Fernando Santosa.
– To jest starszy pan, niewiele młodszy ode mnie. On już w piłce wszystko przeżył. Z reprezentacją Portugalii robił wyniki, ale jak ja bym miało taką drużynę, z takimi zawodnikami jak Cristiano Ronaldo czy niewiele gorsi koledzy, to też bym chyba coś z nią ugrał (śmiech). Zapamiętam go z ręką w kieszeni, drapiącego się po głowie i ze strasznie zafrasowaną miną. A tak poważnie, to nic nam nie dał. Przyszedł, żeby jeszcze kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy euro dorobić. Jego zatrudnienie nie miało sensu, było wręcz absurdalne. Zamiast niego powinien być młody człowiek, który ma jakieś chęci i wizję. Chce za wszelką cenę osiągnąć sukces, zarówno z drużyną, jak i sam dla siebie. Tu mam takie samo podejście jak z piłkarzami. Na ławce trenerskiej również muszą być ludzie głodni sukcesu, a nie tacy, którym już się niewiele chce.
– To jest starszy pan, niewiele młodszy ode mnie. On już w piłce wszystko przeżył. Z reprezentacją Portugalii robił wyniki, ale jak ja bym miało taką drużynę, z takimi zawodnikami jak Cristiano Ronaldo czy niewiele gorsi koledzy, to też bym chyba coś z nią ugrał (śmiech). Zapamiętam go z ręką w kieszeni, drapiącego się po głowie i ze strasznie zafrasowaną miną. A tak poważnie, to nic nam nie dał. Przyszedł, żeby jeszcze kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy euro dorobić. Jego zatrudnienie nie miało sensu, było wręcz absurdalne. Zamiast niego powinien być młody człowiek, który ma jakieś chęci i wizję. Chce za wszelką cenę osiągnąć sukces, zarówno z drużyną, jak i sam dla siebie. Tu mam takie samo podejście jak z piłkarzami. Na ławce trenerskiej również muszą być ludzie głodni sukcesu, a nie tacy, którym już się niewiele chce.
– Zgadzamy się więc, że zmiana trenera była nieunikniona, ale czy Michał Probierz to dobry wybór?
– Wiem na pewno, że musi przede wszystkim zrobić coś z tymi „tłustymi kotami” i poszukać chłopaków, którzy są głodni sukcesu, którzy wyprują sobie flaki. Dla których gra w reprezentacji to będzie powód do dumy. A nie, że ktoś zarabia miliony w klubie, a na kadrę przyjedzie się polansować i nagrać parę wywiadów. To muszą być piłkarze, którzy dzięki reprezentacji zrobią karierę, a nie odcinają w niej kupony.
– Wiem na pewno, że musi przede wszystkim zrobić coś z tymi „tłustymi kotami” i poszukać chłopaków, którzy są głodni sukcesu, którzy wyprują sobie flaki. Dla których gra w reprezentacji to będzie powód do dumy. A nie, że ktoś zarabia miliony w klubie, a na kadrę przyjedzie się polansować i nagrać parę wywiadów. To muszą być piłkarze, którzy dzięki reprezentacji zrobią karierę, a nie odcinają w niej kupony.
– Wielu chciało Marka Papszuna.
– Zacznijmy od tego, że ten ostatni jako trener Rakowa Częstochowa zrobił fantastyczną pracę, jestem pełen szacunku i uznania dla niego. Ale reprezentacja to coś zupełnie innego, niż klub. Trzeba jeździć, oglądać zawodników, wymyślać jakąś strategię, do tego dobierać co jakiś czas innych wykonawców. Choć jeszcze z innej strony, może rzeczywiście też by się w tym sprawdził. Przecież on stworzył przyszłego mistrza Polski od podstaw. Patrząc na skład to była to zupełnie inna ekipa, niż ta, którą obejmował parę lat temu. Zatrudnili Michała Probierza, ale jak on, kiedyś odejdzie, to wrócą i do Marka Papszuna. No, chyba, że będzie już robił coś innego. Niemniej, jeżeli pracuje się jako trener, to takie stanowisko w reprezentacji swojego kraju jest największym zaszczytem w sporcie drużynowym, jaki może być.
– Zacznijmy od tego, że ten ostatni jako trener Rakowa Częstochowa zrobił fantastyczną pracę, jestem pełen szacunku i uznania dla niego. Ale reprezentacja to coś zupełnie innego, niż klub. Trzeba jeździć, oglądać zawodników, wymyślać jakąś strategię, do tego dobierać co jakiś czas innych wykonawców. Choć jeszcze z innej strony, może rzeczywiście też by się w tym sprawdził. Przecież on stworzył przyszłego mistrza Polski od podstaw. Patrząc na skład to była to zupełnie inna ekipa, niż ta, którą obejmował parę lat temu. Zatrudnili Michała Probierza, ale jak on, kiedyś odejdzie, to wrócą i do Marka Papszuna. No, chyba, że będzie już robił coś innego. Niemniej, jeżeli pracuje się jako trener, to takie stanowisko w reprezentacji swojego kraju jest największym zaszczytem w sporcie drużynowym, jaki może być.