Tych wspomnianych „oczek” na koncie przydałoby się znacznie więcej. Pisząc ściślej to 19 więcej, bo tyle właśnie wynosi strata do bezpiecznej na ten moment pozycji, choć i ta może ulec zmianie. Jakby nie było szczebel wyżej zimę w strefie spadkowej spędzą aż trzy drużyny z makroregionu III, a kolejna jest w barażach o utrzymanie. Co sprawia, że pozostanie w „naszej grupie” 3. ligi na ten moment daje dopiero lokata nr 11 (pełna tabela TUTAJ).
Rozmowa z wiceprezesem Stali Brzeg
Łukasz Baliński: Jakby pan podsumował jesień?
Mariusz Firek, wiceprezes Stali: Przede wszystkim była dla nas bardzo pechowa. Od początku towarzyszyła nam plaga kontuzji. Te dotknęły też nawet nowo pozyskanych graczy. W trybie awaryjnym sprowadzaliśmy innych, ale oni przecież potrzebowali czasu, żeby się wkomponować do zespołu. Na długo wypadły też choćby dwie „szóstki”: Michał Kuriata i Maciej Rakoczy czyli dwóch wiodących zawodników. No i te klocki zaczęły się rozpadać. Nie dopisywało nam też zwykłe, piłkarskie szczęście. Tak jak choćby przy remisach w Polkowicach, Zielonej Górze czy Wrocławiu ze Śląskiem II, gdzie pokazywaliśmy, że potrafimy grać w piłkę i brakowało niewiele do sprawienia dużych niespodzianek w postaci zwycięstw. Do tego też choćby przegrane starcie w Słubicach, gdzie gospodarze nie wychodzili z własnej połowy, po czym skontrowali nas w doliczonym czasie gry i przegraliśmy. To wszystko podcina skrzydła
– Pięć punktów to jednak bardzo mało.
– Z tej perspektywy nie była to udana runda, wręcz słaba, ale mimo wszystko jesteśmy dobrej myśli. To co się działo nauczyło nas pokory. I wierzę, że wrócimy silniejsi. Na pewno ta 3. liga jest mocniejsza niż wtedy kiedy z niej spadaliśmy w połowie 2023 roku. Pokazaliśmy jednak, że jest w nas potencjał. Jak choćby we wspomnianym już tu starciu ze Śląskiem II, wówczas liderem. Postawiliśmy się tak dobrej ekipie i to grając bez paru czołowych piłkarzy. I gdyby nie jeden błąd, to kto wie jakby to się skończyło.
– Co się dzieje z tą drużyną gdy gra w Brzegu?
– To już kolejna odsłona tego pecha, albo jakaś klątwa. A już na pewno brakuje szczęścia. Do tego dochodzą indywidualne błędy. Choćby młodzieży, która rządzi się swoimi prawami. Jest ambitna, ale jeszcze trochę nauki i ogrania przed nią.
– Coraz częstsze stawianie na nią chyba można zapisać na jeden z niewielu plusów.
– Nie po to mamy drugą drużynę w klubie, złożoną z samych młodych chłopców, żebyśmy z nich nie korzystali. Oni świetnie się rozwijają pod okiem dobrego trenera, który prowadzi to wszystko bardzo mądrze i w przyszłości pierwszy zespół będzie miał z wielu z nich pożytek.
– Zimą szykuje się jakaś rewolucja w głównej kadrze?
– Wiadomo, że niektórzy odejdą, jak choćby ci, którzy się nie sprawdzili, albo ci, którzy muszą jeszcze ograć się na niższym szczeblu. Z trenerem Zbigniewem Smółką mamy pomysł na drużynę. Mimo wszystko te ostatnie mecze pokazały, że ta młoda ekipa też umie walczyć i może pokusić się o niespodzianki. Ale to musi też być poparte doświadczonymi i zdrowymi zawodnikami, którzy chcą też jeszcze powalczyć na wyższym poziomie.
– Rozumiem, że trener Zbigniew Smółka zostaje.
– Na dzień dzisiejszy jest decyzja taka, że zostaje i tworzy drużynę, która będzie już w pełni pod jego batutą, według jego pomysłu i po wspólnej pracy w okresie przygotowawczym. Będziemy walczyć do samego końca.
– Wierzycie jeszcze w utrzymanie?
– Wiemy, że będzie bardzo ciężko, ale budujemy drużynę taką żeby nie odstawała od reszty. Jak najbardziej interesuje nas poziom wyższy niż 4 liga. I zawsze będziemy się starali, chociażby po spadku, szybciutko wrócić wyżej i grać o wyższe cele. Chcemy też aby nasi kibice byli zadowoleni z tego jak drużyna się spisuje i walczy na boisku. I żeby było w niej jak najwięcej wychowanków.
Czytaj także: Trener MKS-u Kluczbork: Nie ma faworyta do awansu z naszej 3. ligi