Patryk Jaki kontra Arkadiusz Wiśniewski
Jest w tym konflikcie coś, co łączy obie strony. To moment, w którym zaczęło się całe zamieszanie – początek kwietnia 2022 roku.
– Mój tato wrócił z urlopu i stwierdził, że jest problem w przetargiem na dostawę energii dla spółki – mówi Patryk Jaki.
– Odpowiadało za niego dwóch wiceprezesów, Agnieszka Maślak i Sebastian Paroń. Tato w godzinach porannych 4 kwietnia zgłosił problem prezydentowi Opola. Chciał załatwić sprawę polubownie. Ten jednak, zamiast spróbować problem wyjaśnić, postanowił bronić swoich ludzi w zarządzie. Aby przykryć ich aferę, tego samego dnia w godzinach popołudniowych zarzucono mojemu ojcu mobbowanie pracowników – przekonuje.
– Przekonywanie, że mobbing wymyślono, aby przykryć sprawę przetargu na prąd jest bezpodstawne – odpowiada Arkadiusz Wiśniewski.
– Po pierwsze, ten mobbing, a wręcz dręczenie i dyskryminacja, okazał się faktem, co potwierdziła Państwowa Inspekcja Pracy i niezależna komisja. Po drugie, posiedzenia rady nadzorczej spółki nie zwołuje się z dnia na dzień, tylko z co najmniej siedmiodniowym wyprzedzeniem, aby mogli w nim uczestniczyć przedstawiciele wszystkich udziałowców. O sprawie mobbingu mówiono już przed faktycznym posiedzeniem rady – mówi.
- Jak Ireneusz Jaki znalazł się w WiK Opole?
- Kiedy był pierwszy sygnał o mobbingu w WiK i jaka była reakcja?
- O co chodzi w przetargu na prąd?
- Co ustaliła Państwowa Inspekcja Pracy po kontroli sytuacji w spółce?
- Czy w całej sytuacji dochodzi do nadużywania władzy?
Odpowiedzi na te i inne pytania w dalszym ciągu artykułu „W imię ojca”. Przeczytasz go w e-wydaniu tygodnika „Opolska”. Kup e-wydanie!