– Ja go czuje. Choćby dlatego, że zwyciężyliśmy „tylko” w pięciu meczach, a tych wygranych można było mieć przynajmniej trzy więcej – nie kryje trener opolan Rafał Kuptel.
– Różne są tego przyczyny, choćby mocne przebudowanie składu między sezonami. Doszło paru młodych zawodników, którzy potrzebują jeszcze czasu, by okrzepnąć na najwyższym szczeblu. Do tego kontuzje, które przytrafiały się zarówno w trakcie rozgrywek, jak i w trakcie przygotowań. To wszystko nam nie pomagało.
Trudno się dziwić słowom szkoleniowca. W przypadku absencji zawodników szczególnie zwraca uwagę brak Antoniego Łangowskiego, który po trzech latach przerwy powrócił do Gwardii, ale w sierpniu uszkodził więzadło krzyżowe przednie i nie pojawił się w ogóle na boisku. Podobnie, jak Jakub Ałaj i Michał Milewski przez problemy z kolanami. Z kolei Noa Zubac, z dużymi nadziejami wypożyczany z Kielc, musiał przejść zabieg stawu skokowego i wrócił dopiero na finiszu pierwszej rundy.
W kontekście pozycji w tabeli szkoda szczególnie trzech przegranych w Opolu: z Wybrzeżem Gdańsk 23:27, Ostrovią Ostrów Wielkopolski 22:25 (szczególnie, jeśli weźmie się pod uwagę, że gospodarze prowadzili już 10:2, a do przerwy 15:10) i Unią Tarnów 27:32 oraz wyjazdowej „wpadki” z outsiderem Pogonią Szczecin 29:35, co było jedyną wygrana tego zespołu w sezonie.
– Zgodziłbym się z tym tylko w części. Bolą porażki przede wszystkim z tymi dwoma pierwszymi rywalami. Tarnowianie mają naprawdę mocną ekipę, natomiast szczecinianie to wcale nie taki słaby team, jak sugerowałoby ich miejsce w tabeli. Oni sporo meczów przegrywali minimalnie. Wyjątkowo brakuje im szczęścia – zauważa Kuptel i ponownie ciężko nie przyznać mu racji, wszak Pogoń Szczecin aż cztery mecze przegrała jednym golem, a w piątym dopiero po rzutach karnych!
Z drugiej strony gwardziści potrafili ograć Azoty Puławy 33:32 i to na wyjeździe. Zwyciężając z ekipą, która chce rozdzielić duopol kielecko-płocki, w pełni pokazali, że są drużyną nieobliczalną.
– Sport to nie matematyka – przekonuje Rafał Kuptel. – Jesteśmy szczęśliwi, że udało się wygrać ten mecz, tym bardziej, że paru zawodników nie mogło w nim wystąpić. Fajnie też, tak po sportowemu, iż utarliśmy nosa faworytom i pokazaliśmy, że do każdego pojedynku trzeba podchodzić na 100 procent.
Warto odnotować, że choć w lidze opolanie spisywali się przeciętnie, to już z bardzo dobrej strony pokazali się w Pucharze Polski, gdzie pokonali dwóch rywali. Najpierw pewnie ograli na wyjeździe występujący w 1 lidze Śląsk Wrocław, a następnie odprawili po rzutach karnych Wybrzeże Gdańsk, co było swoistego rodzaju zemstą za porażkę w lidze.
– Jesteśmy zadowoleni z tego, jak nam idziemy w tych rozgrywkach i czekamy na następnego przeciwnika. Tu także chcemy powalczyć i zajść jak najdalej – zaznacza trener Gwardii i odnosi się do opinii, że wiele klubów z elity odpuszcza sobie te zmagania.
– Ja do tego podchodzę tak, że dla mnie każdy mecz jest ważny. Czy to liga, czy puchar, czy to sparing, nawet wewnętrzny.
Teraz jego podopieczni udali się na ponad trzytygodniowy odpoczynek, a 3 stycznia 2023 roku zaczną okres przygotowawczy.
– Będziemy starali się budować pewność siebie, a tą najlepiej tworzą zwycięstwa – mówi trener naszych szczypiornistów. – Zobaczymy jeszcze, w jakim składzie. Na razie jednak za wcześnie, żeby mówić o jakichkolwiek ruchach kadrowych.