Jakby tego było mało podopieczne Nicoli Vettoriego triumfowały na wyjeździe, a przy tym ograły nieco wyżej notowane w tabeli Tauron Ligi rywalki. Dzięki wygranej 3:1 przeskoczyły je w zestawieniu i aktualnie zajmują siódme miejsce z 10. punktami na koncie.
Inauguracyjna partia jednak dość długo była wyrównana. Tak mniej więcej do jej „połowy”, kiedy to gra obu ekip zaczęła mocno falować. I najpierw przyjezdne uciekły na 15:11, ale długo nie nacieszyły się tym, bo niebawem rywalki doprowadziły do remisu po 17. Wtedy jednak znowu opolanki zaczęły dyktować warunki gry i ostatecznie zwyciężyły przewagą pięciu piłek.
Natomiast po zmianie stron poszły za ciosem. Szybko było 4:1 dla nich i choć po chwili radomianki niemalże zniwelowały straty, to równie szybko Wilczyce odskoczył na 11:6. To pozwoliło im już do końca kontrolować wydarzenia na parkiecie i finalnie wygrać do 19.
To już wyraźnie podziałało na miejscowe, które przestraszyły się porażki w trzech setach i wróciły do gry. I to bardzo wyraźnie. Szczególnie mocne były w ich wykonaniu dwa okresy gdy wygrywały po pięć akcji z rzędu. W konsekwencji ta odsłona padła ich łupem niezagrożenie (25:17).
Na szczęście nasze siatkarki nie załamały się tym faktem. Jak również i tym, że choć szybko w czwartej części wyszły na prowadzenie 7:3, to rywalki je dogoniły. Co prawda potem trwał bój „oko za oko”, niemniej ostatecznie dość pewnie UNI zwyciężyło 25:19.
MOYA Radomka Radom – UNI Opole 1:3 (20:25, 19:25, 25:17, 19:25)
UNI: Bińczycka (2), Pamuła (9), Orzyłowska (12), Sieradzka (20), Olaya (15), Połeć (8), Adamek (libero) oraz McCall, Janicka, Kecher, Białek (libero).
Czytaj także: Tie break to nie jest coś co Stal Nysa lubi najbardziej…