Z drugiej strony trudno jednak, żeby podopieczne Nicoli Vettoriego nie triumfowały, skoro mierzyły się z totalnymi outsiderkami kobiecej elity. Dość napisać, że team spod Warszawy do tej pory nie tylko nie ugrał choćby punktu, ale w 11 meczach na swoją szalę przechylił zaledwie trzy sety. Opolanki z kolei w takiej liczbie gier uzbierały 10 „oczek”. Niemniej na półmetku sezonu zasadniczego wyprzedzają właśnie jedynie swoje ostatnie rywalki.
Sobotnie spotkanie przyjezdne rozpoczęły całkiem nieźle, bo wygrały pierwsze trzy akcje. Szybko jednak mieliśmy remis po 3, a potem długo już trwała wyrównana walka. Aż do czasu gdy tablica wyników pokazywała 13:13. Od tego momentu inicjatywę na parkiecie zaczęły przejmować opolanki. Na tyle, że szybko odskoczyły na 18:15, a następnie kontrolowały już wydarzenia na parkiecie, zwyciężając do 18.
To na miejscowe podziałało niczym „zimny prysznic”. Na tyle, że w drugiej partii szybko odskoczyły na 7:2. Nasze siatkarki jednak nie zwiesiły głów i zaczęły stopniowo odrabiać straty. Zresztą na tym nie poprzestawały. Najpierw bowiem doprowadziły do remisu po 11, a niebawem prowadziły już 14:12. Dużo dobrego dało wejście Oliwii Sieradzkiej. Przyjezdne więc nie zwalniały tempa, co spowodowało, iż ostatecznie w drugim secie triumfowały przewagą pięciu piłek.
Do tego „poszły za ciosem” w trzeciej odsłonie. Pierwsze cztery akcje tej części padły ich łupem, co wpłynęło na to, że potem dyktowały warunki gry na parkiecie, a szczególnie wykazywała się Lana Conceicao. Ponadto szkoleniowiec gospodyń ostatni czas wykorzystał już przy stanie 4:10. Na nic się to jednak zdało. Rozpędzone opolanki trzymały „rękę na pulsie” i finalnie rozbiły rywalki 25:15, a w całym meczu 3:0!
Legionovia Legionowo – UNI Opole 0:3 (18:25, 20:25, 15:25)
UNI: Janicka (3),Stronias (9), Pellegrino (12), Kraiduba (11), Conceicao (8), Kecher (7), Adamek (libero) oraz Senica, Makarowska-Kulej (1) i Sieradzka (4)