Uchodźcy wyjechali z Suchego Boru. Brak standardów?
– Wyjechały te, które chciały. Zostało 40 osób, które będą już płaciły za swój pobyt – mówi pan Dariusz, właściciel ośrodka w Suchym Borze.
Wcześniej, po wybuchu pandemii, był tam ośrodek dla osób przechodzących kwarantannę. Potem przez kilka tygodni mieszkali uchodźcy z Afganistanu. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę przewinęło się tam 250 uchodźców.
Teraz można usłyszeć, że ośrodek od początku nie spełniał standardów na przyjęcie grupy 110 osób, kobiet z dziećmi.
– Od marca 2022 roku, jak tylko pierwsze osoby przyjechały do Suchego Boru, to objęliśmy je pomocą – mówi Joanna Kasprzak-Dżyberti, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Wsi Suchy Bór.
– Pomagaliśmy załatwić meldunek w gminie, pesele, zapisywanie dzieci do szkół i przedszkoli. Ośrodek zupełnie nie był przygotowany na przyjęcie tylu osób. Dlatego, że panowały złe warunki. Żeby ci ludzie mieli co jeść, trzeba było organizować wszelkie możliwe zbiórki. Zbieraliśmy też elektryczne grzejniki, „farelek”, żeby mieli się czym ogrzać. W ośrodku wiele niedomagało. Jak ktoś bierze pieniądze publiczne, to wszystko powinno grać, a tak nie było.
Problemy z zabezpieczeniem socjalnym
Florian Ciecior, wójt Chrząstowic potwierdza, że odbierał sygnały, iż działo się tam źle. – Zabezpieczenie socjalne nie było tam od początku najlepsze – przyznaje wójt.
Zastrzega jednak, że to nie gmina podpisywała umowę z ośrodkiem w Suchym Borze na przyjęcie i utrzymanie uchodźców. Takie umowy w całym kraju były podpisywane przez wojewodów.
– W wielu ośrodkach nie było problemu z wyżywieniem. Natomiast tutaj był. Powiadamialiśmy o tym kilka instytucji. Między innymi wojewodę opolskiego – mówią mieszkańcy Suchego Boru, zaangażowani w pomoc uchodźczyniom. – I były ciągłe spięcia między Ukrainkami i właścicielem ośrodka.
W połowie kwietnia do ośrodka w Suchym Borze dotarli inspektorzy z powiatowej stacji sanitarno- epidemiologicznej.
– Stwierdzono tam niewłaściwy stan higieniczny i techniczny. W związku z tym to należy zmienić do grudnia 2023 roku. Sprawdzaliśmy też fakturę na wodę i odprowadzanie nieczystości płynnych – słyszymy w sanepidzie.
Najwyraźniej wtedy nie było jeszcze tam żadnego problemu z odbiorem ścieków.
– Jako przedsiębiorstwo wodociągowo-kanalizacyjne nie odnotowaliśmy w ostatnich miesiącach odprowadzania ścieków z tego obiektu – mówi Łukasz Sokołowski, prezes Plady, gminnej spółki komunalnej z Chrząstowic.
– Zgłosiliśmy to do urzędu gminy i sanepidu. Każdy obiekt posiada przepompownię ścieków, które przesyłają je za pomocą pompy elektrycznej do oczyszczalni ścieków w Opolu. A pomiar ilości nie wykazał odprowadzania ścieków.
Kontrola w trybie natychmiastowym
Jak mówi prezes Sokołowski, możliwe, że właściciel obiektu wywozi je beczkowozami. Natomiast spółka nie może tego sprawdzić, do takiej kontroli upoważniona jest gmina.
Wójt Florian Ciecior zapewnia, że kiedy o tym usłyszał, uruchomił w trybie natychmiastowym kontrolę, która ma sprawdzić, gdzie trafiają ścieki.
Pytamy właściciela ośrodka w Suchym Borze, co ze ściekami? – To nieprawda, że ich nie odsyłam! – denerwuje się pan Dariusz. – Jesteśmy podłączeni do gminnej kanalizacji, to działa i funkcjonuje.
Zarzutów pod jego adresem było więcej. – Nie wywiązywał się z obowiązku wymeldowania Ukrainek – mówi nam mieszkaniec Suchego Boru. – One wyjeżdżały, a on nadal brał za nie pieniądze.
W rozmowie z Opolską pan Dariusz kategorycznie zaprzecza.
– To nieprawda, u mnie jest tak, że jak któraś wracała na Ukrainę albo leciała do Kanady, to zaraz została wymeldowana – zapewnia. – Te wszystkie złe rzeczy mówią ci, którzy mi zazdroszczą tego obiektu, to ktoś mało życzliwy.
Czyli jego w opinii wszystko jest w porządku?
– Nic nie gra, skoro nie została ze mną przedłużona umowa – skarży się pan Dariusz. – Zrezygnowaliśmy wcześniej z organizacji kilku obozów sportowych różnych dyscyplin. Między innymi siatkówka plażowa nam odpadła. Ukrainki stąd wyjechały. A z dnia na dzień nie da się ośrodka wypełnić ludźmi. To jest problem, że ta umowa nie została przedłużona. Mimo to skoro była taka decyzja wojewody, to nie zamierzamy z tym walczyć. 30 czerwca zostały podstawione busy i te osoby, które chciały się przenieść, pojechały do hotelu przy elektrowni.
Wojewoda: konsolidacja miejsc zakwaterowania
Zapytaliśmy wojewodę Sławomira Kłosowskiego, co było przyczyną, że uchodźczynie musiały opuścić ten ośrodek? Czy chodziło o złe warunki socjalno-bytowe?
Otrzymaliśmy lakoniczną odpowiedź: „Szanowna pani redaktor, przyczyną relokacji była konsolidacja miejsc zakwaterowania”.
Wojewoda cofnął finansowanie. Dlatego ośrodek opuściła większość kobiet z dziećmi. Pozostała tylko grupa 40 osób, która za swój pobyt będzie musiała płacić w całości.