– Strażacka reprezentacja Opolszczyzny istniała na długo przed moim wstąpieniem w szeregi Państwowej Straży Pożarnej, a gdy to się stało, zostałem włączony do tej grupy i jestem w niej już około pięciu lat – wspomina Michał Glanowski z Komendy Powiatowej PSP w Kluczborku. – To taka odskocznia od codziennych obowiązków. Możliwość spotkania się, pogrania, potrenowania, a jak są wyjazdy na turnieje, to i integracji, porozmawiania nie tylko o pracy.
– Kiedyś było nawet jakieś poruszenie w mediach, że strażacy sobie grali w piłkę na „orliku”, zamiast czuwać… Ale my to też przecież robimy w ramach służby – zauważa Marcin Bulak z Komendy Wojewódzkiej PSP w Opolu. – Zawsze w kącie sali gimnastycznej czy przy boisku mamy odpowiednio poustawiane radiostacje, albo jeden z nas jest na tzw. czujce. I w razie czego wpadamy szybko do szatni, zakładamy nasze specjalne ubrania i jest wyjazd. Gorzej, gdy wezwanie przychodzi, jak się jest już pod prysznicem po treningu. Dużą sztuką jest założyć skarpetki na mokre nogi, ale nie ma sekundy do stracenia.
Reprezentacja opolskich strażaków
– Oj, nieraz było tak, że np. po pół godziny emocjonującej gry dostawaliśmy wezwanie – przyznaje Glanowski. – W jednej chwili zapominało się o meczu i spoconym biegło co sił, by jak najszybciej być gotowym do akcji, ale już tej poza boiskiem. Takie coś może się wydarzyć w każdej chwili. Są i tragiczne sytuacje, cierpią ludzie. Czasem nie jest łatwo patrzeć na pewne rzeczy, ale nie mamy na to wpływu. To jest wpisane w nasz zawód, jego specyfikę.
Glanowski zrobił największą karierę na piłkarskich boiskach spośród opolskich strażaków. Pochodzący z Wołczyna obecny pomocnik KS-u iPrime Bogacica (4. liga), swego czasu bronił barw MKS-u Kluczbork, gdy ten zajął szóste miejsce na zapleczu elity (2009 rok). Grał tam również jako zawodnik Stomilu Olsztyn, a na ten poziom pomógł awansować GKS-owi Tychy. W CV ma ponadto m. in. Odrę Opole, Elanę Toruń czy Znicz Pruszków.

– Gdy zaczynałem służbę, to miałem 32 lata i wiedziałem, że z piłki już więcej „nie wyciągnę” i nie utrzymam rodziny – przyznaje Michał Glanowski. – Szukałem swojego miejsca i po tych tułaczkach piłkarskich wróciłem w rodzinne strony. Rozglądałem się za jakąś alternatywą wobec piłki. Udało się wstąpić w szeregi straży, co z perspektywy czasu mnie bardzo cieszy, bo jest to dla mnie bardzo dobra praca w grupie fajnych ludzi. Dotąd nic lepszego po tej przygodzie z futbolem nie mogło mnie spotkać. Na razie wciąż jestem czynnym zawodnikiem. Gram w 4 lidze i pewnie w jakiś sposób by mi to kolidowało z pracą szkoleniowca. Choć mam odpowiednią licencję i jak skończę grać na „dużym boisku”, a planuję to w niedalekiej przyszłości i pojawi się tego typu temat, to zobaczymy.
Niejeden prezes chciałby mieć taki skład
Sporo gier na drugim szczeblu w barwach wspomnianych kluczborczan ma także Michał Kojder. Ba, on zaliczył debiut w ekstraklasie jako piłkarz Arki Gdynia. Kto wie z kolei, jak daleko zawędrowałby Wojciech Kochański (KP PSP Brzeg), gdyby nie zdrowotne kwestie. Epizody w Legii Warszawa i GKS-ie Katowice mają swoją wymowę. Jakiś czas temu chciał go występujący w ekstraklasie futsalowej Dreman Opole-Komprachcice. Niemniej ze względów służbowych, jak również znowu zdrowotnych, musiał odmówić. Ci dwaj panowie obecnie nie są związani z żadną drużyną na pełnowymiarowych boiskach.
Reszty składu również pozazdrościłby niejeden trener zespołu piłkarskiego z Opolszczyzny, nie tylko futsalowego. W kadrze jest choćby z Kacper Fedorowicz (KP PSP Głubczyce), który na co dzień gra w Ruchu Zdzieszowice, czyli wiceliderze 4. ligi. W występującej na tym samym szczeblu Polonii Głubczyce ma kolegę z jednostki Filipa Wołoszczuka. Obaj mogą spotkać w ramach tych rozgrywek Michała Budnika, piłkarza Śląska Łubniany i przedstawiciela Komendy Miejskiej PSP Opole. Barw lidera grupy 1 klasy okręgowej Startu Namysłów broni natomiast Paweł Sarnowski (KP PSP Namysłów). Adrian Brzenska (KP PSP Olesno) gra obecnie w Starcie Olesno. Z niejednego piłkarskiego pieca chleb jedli – choć najbardziej kojarzeni są z Unii Krapkowice – Bartosz Brzozowski i Adam Cyganik (obaj KP PSP Krapkowice). Oni już jednak oficjalnie korki futbolowe zawiesili „na kołku”. Nigdzie nie występuje teraz także Dominik Okoń (KW PSP Opole).
Co ciekawe, najwyższy stopień wśród nich ma trener Marek Zagórski z KW PSP Opole (obecnie jest dyrektorem Akademi Stali Brzeg, gdzie grał również jako piłkarz). On jest aspirantem. Zatem nie ma zagrożenia, że będzie musiał salutować któremuś ze swoich podopiecznych. A przecież jeszcze niedawno najwyższy rangą w jego kadrze był młodszy kapitan Mateusz Płóciennik.
– Jeśli sytuacja tego wymaga, to wiadomo, że należy się meldować i oddawać honory, ale w przypadku takich dodatkowych zajęć to już wszyscy jesteśmy równi – tłumaczy Michał Glanowski.
Skończył się okres posuchy
Od paru lat tzw. kręgosłup składu jest raczej stały. Nic dziwnego, w tym przypadku o transferach sensu stricte raczej ciężko mówić. Choć ostatnio złożyło się tak, że wspomniany tu również Filip Wołoszczuk ukończył Centralną Szkołę Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie, a teraz służy w Komendzie Powiatowej w Głubczycach. I w związku z tym, że w piłkę grać potrafi, to i do drużyny został przyjęty.
A drużyna jest z tradycjami. Kiedyś opolscy strażacy byli nawet wicemistrzami Polski, a później sięgnęli po brązowy medal. Wówczas jednak zaczął się czas posuchy, który trwał do końca pandemii.
– Oddelegowano mnie do zajęcia się sportem w komendzie wojewódzkiej – wspomina Marcin Bulak, kierownik reprezentacji Opolszczyzny. – Pewnego dnia zadzwonił do mnie Marek Zagórski, poznaliśmy się i postanowiliśmy, że zrobimy trening otwarty dla wszystkich funkcjonariuszy, którzy chcieliby grać w kadrze strażaków województwa opolskiego. Dzięki temu wyodrębniliśmy drużynę, pojechaliśmy na mistrzostwa i po raz pierwszy od lat wyszliśmy z grupy. Potem odpadliśmy w ćwierćfinale, ale chłopaki poczuli bakcyla i postanowiliśmy to kontynuować.

W zmaganiach tego typu rywalizują z komendami wszystkich województw. W tych również nie brakuje doświadczonych piłkarzy. Czy też nawet takich, którzy obecnie występują na parkietach Fogo Futsal Ekstraklasy, czy jej zaplecza. Rywalizacji było im jednak mało, dlatego zaczęli szukać wspólnego grania także poza „strukturami strażackimi”, co nie jest takie proste.
– Trzeba mieć zgodę komendanta na to, żeby występować pod flagą straży pożarnej. Musimy być oddelegowani, musimy mieć rozkaz, ale nasz komendant jest prosportowy i otwarty na współpracę, dlatego udało się nam go przekonać – tłumaczy Marcin Bulak.
Wszyscy w coś grają
Jakiś czas temu jako Komenda Wojewódzka PSP zgłosili się np. do futsalowego Pucharu Polski. I na szczeblu regionu wygrali go dwa lata temu. Dzięki czemu potem na etapie centralnym mierzyli się z drugoligowym FC Luxborem Pyskowice. Swoją drogą mało brakowało, a wspomniany Glanowski zdobyłby dwa puchary Opolszczyzny w sezonie 2022/23. Wszak z KS-em Iprime Bogacica dotarł do finału na pełnowymiarowych boiskach (porażka ze Stalą Brzeg 1-4).
W poprzedniej edycji futsalowego Pucharu Polski przegrali decydujący bój dopiero po rzutach karnych. A teraz zostali wyeliminowani w półfinale. Natomiast już w kwietniu czekają ich mistrzostwa Polski strażaków, które odbędą się w Zakopanem.
Tu warto zauważyć, że strażaków w ramach doskonalenia zawodowego obowiązuje także swoistego rodzaju kalendarz imprez na dany rok. I tu również muszą się wykazać w przeróżnych konkurencjach. Niemniej, mają tzw. dyscypliny wiodące. Obok, rzecz jasna, sportów pożarniczych, są także tenis stołowy, siatkówka oraz właśnie futsal.
– I w zależności od tego, jaki dana komenda preferuje sport, to ten jest uprawiany tam najczęściej – wyjaśnia Marcin Bulak. – Np. w Nysie rządzi siatkówka, ale już o dziwo w Kędzierzynie Koźlu przeważa piłka nożna. Zależy też, jakie kto ma warunki. Na tamtejszych Azotach i w Kluczborku strażacy mają małe boiska w ramach swojej jednostki. Niemniej, czasami się wynajmuje halę i wtedy do głosu dochodzą różne inne gry.
Wszystko zależy „od góry”
To właśnie on, jako kierownik zespołu, czuwa nad wspomnianym kalendarzem. W razie czego najpierw zgłasza się z tą informacją do przełożonych, a następnie informuje zainteresowanych strażaków. Finalnie jednak to szef wojewódzkiej straży podejmuje decyzję co do udziału lub nie w danych rozgrywkach.
– Po wydaniu pozytywnej opinii przez Komendanta Wojewódzkiego w sprawie udziału reprezentacji strażaków w danej dziedzinie, powiadamiam komendantów powiatowych oraz miejskiego, że dany zawodnik, tudzież funkcjonariusz, będzie wyznaczony na mistrzostwa Polski w danym miejscu i dniu – opisuje Glanowski. – Nie zawsze jest z tego tytułu radość, bo w pierwszej kolejności do zadań komendantów jest zapewnienie bezpieczeństwa w ich rejonie. Sport jest dodatkiem, zatem jeżeli dany funkcjonariusz nabawi się kontuzji, jest automatycznie wyłączony z pełnienia służby. Z reguły jednak nie ma jakiś większych problemów. A gdy osiągniemy jakiś fajny wynik, to jest docenienie, są gratulacje. Ale też nie ma parcia, żeby za wszelką cenę wygrywać. Gdyby tego nie było, to też pewnie dałoby się żyć, choć jest po prostu ciekawiej.

Przy okazji odwiedzili też ważne ośrodki polskiego futsalu, jak Bielsko-Biała czy Gliwice. I rozegrali towarzyskie mecze z czołowymi ekipami w kraju jak Rekord czy Piast.
– To była naprawdę fajna przygoda zagrać z takimi rywalami. Przegrywaliśmy, ale wyniki nie były złe. Obywało się bez pogromów. Wynika to także z tego, że wszyscy zawsze starają się jak najbardziej profesjonalnie podchodzić także do swoich sportowych obowiązków – podkreśla Marcin Bulak.
Czasem nie ma czasu
Nie ukrywają, że jeśliby chcieli w futsalu osiągnąć lepsze wyniki, choćby na dedykowanych im mistrzostwach kraju, to należałoby się spotykać częściej. I oczywiście więcej wspólnie trenować. Nie zawsze jest jednak możliwość, by zgrać czas wszystkich. Tym bardziej, że dochodzą także zajęcia w klubach.
– W straży mamy system zmianowy, czyli jeden dzień pracy, dwa dni wolnego i tak w kółko. Kiedy jednak mogę, to jestem na treningach. Niemniej praca jest priorytetem i to jej zawsze gra w piłkę jest podporządkowana – wyjaśnia Michał Glanowski, który z zarządem KS-u iPrime Bogacica właśnie tak jest umówiony. – Jeśli chodzi o zależność wobec straży, to kontuzje, urazy zdarzają się wszędzie. Mogę iść ulicą przewrócić się i coś złamać. Na służbie podczas akcji również mogę ulec jakiemuś wypadkowi. Wiadomo, że sport generuje większą podatność na ewentualne urazy, ale odpukać, odkąd jestem w straży, nic takiego jeszcze się nie wydarzyło. Nawet gdyby, to też pewnie wielkiego problemu by nie było. Może poza absencją na dyżurze, ale jak wszędzie są ludzie, którzy mogliby mnie zastąpić.
Swoją drogą, takiego zespołu mogliby pozazdrościć im policjanci, żołnierze, czy służba więzienna.
– W skali województwa nie mogę się wypowiadać, ale gdy w Kluczborku rozgrywany jest wakacyjny turniej służb mundurowych, to już widać, że chłopaki z policji pojęcie o sporcie mają. Niemniej, jako strażacy mamy bardzo dobrą ekipę i to niejednokrotnie nam mówiono – nie kryje zadowolenia Michał Glanowski.
Czytaj także: Wojewódzki Puchar Polski w futsalu 2025. Znamy triumfatora
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania