Jakby tego było mało podopieczni Daniela Plińskiego dzięki temu powrócili także na miejsce uprawniające do gry w play. Aktualnie bowiem zajmują ósma lokatę w tabeli. Wszystko to smakuje tym bardziej, że ograny właśnie przez nich Indykpol AZS jest dwie pozycje niżej i ma dwa „oczka” mniej (pełna tabela TUTAJ).
Początkowo jednak nie zapowiadało się na tak pozytywny obrót spraw. W premierowej partii gospodarze bowiem dyktowali warunki gry niemalże od pierwszej do ostatniej piłki zwyciężając finalnie 25:16
W drugiej odsłonie mieliśmy jednak już bój co się zowie. Dość napisać, iż żadna z ekip choćby raz nie zbudowała przewagi większej niż dwa punkty. Ponadto prowadzenie przechodziło z rąk do rąk i to nie tylko w „regulaminowym czasie” seta. Do rozstrzygnięcia potrzebna była bowiem walka na przewagi, a podczas niej więcej zimnej krwi zachowali przyjezdni triumfując 30:28.
Stal Nysa wreszcie wygrała tie break
To natchnęło ich na tyle, że od startu trzeciej części poszli za ciosem. I w pewnym momencie mieli już nawet sześć „oczek” przewagi. Przy wyniku 18:13 na ich korzyść zupełnie stanęli. Wówczas to olsztynianie wygrali bowiem sześć akcji z rzędu. Na szczęście przyjezdni zdołali nie tylko wrócić do gry, ale i dość szybko udowodnić, że był to tylko wypadek przy pracy. Finalnie zwyciężyli do 22.
Po kolejnej zmianie stron długo mieliśmy zacięte starcie. Od „połowy” seta gospodarze zaczęli sukcesywnie budować przewagę i w pewnym momencie tablica pokazywała już 20:15 dla nich. Nysanie znowu jednak łatwo nie odpuścili i niebawem mieliśmy remis po 21. Niestety, tym razem finisz należał do miejscowych, którzy triumfowali najniższą potrzebną do tego przewagą.
Zatem tie break. W nim – a jakże – dalej wyrównana walka. Do wyniku po 7. Wtedy to przyjezdni wygrali pięć akcji z rzędu, a potem już trzymali „rękę na pulsie”.
Indykpol AZS Olsztyn – PSG Stal Nysa 2:3 (25:16, 28:30, 22:25, 25:23, 10:15)
Stal: Zhukouski (1 pkt), El Graoui (20), Zerba (10), Kapica (22), Gierżot (1), Kramczyński (4), Szymura (libero) i Dembiec (libero) oraz Kosiba (18), Szczurek.
Czytaj także: Mickiewicz Kluczbork przegrał do zera z nowym liderem