Inauguracyjna partia od jej początku do końca toczyła się pod dyktando gości. Czemu jednak się dziwić skoro bardzo szybko było 12:4 dla nich, a potem mogli już kontrolować wydarzenia na parkiecie. Co prawda podopieczni Daniela Plińskiego nie poddawali się i walczyli o odrobienie strat, ale do rywala zbliżyli się jedynie przy stanie 17:20. Ostatecznie przegrali różnicą czterech piłek.
Odsłona numer 2 przez długi czas była podobna do poprzedniej. Przyjezdni bowiem przez znaczną jej część dyktowali warunki gry. I to na tyle, że w pewnym momencie było już 19:12 dla GKS-u. Wtedy do szkoleniowiec nysan dał szansę rezerwowym i ci bardzo szybko pokazali, że również warto na nich stawiać. Mało brakowało a odwróciliby losy tego seta, choć ostatecznie ulegli na przewagi 24:26.
Niemniej to natchnęło ich do walki na tyle, że potem już rządzili i dzielili na parkiecie. W trzeciej części rozbili rywala do 17, a w czwartej – choć już po zdecydowanie bardziej wyrównanej walce – triumfowali 25:22. Zatem tie break.
Wydawało się więc, że nasi siatkarze pójdą w nim „za ciosem”. Niestety, katowiczanie szybko zbudowali sobie sporą przewagę, której gospodarze już nie zniwelowali i finalnie przegrali 12:15, a w meczu 2:3.
W 11 grach Stal ugrała 20 punktów przy bilansie serów 23:17. Tym samym aktualnie zajmuje piąte miejsce w tabeli PlusLigi.
PSG Stal Nysa – GKS Katowice 2:3 (21:25, 24:26, 25:17, 25:22, 12:15)
Stal: Zhukouski (2), Gierżot (3), Zerba (1), Ben Tara (25), Kwasowski (4), Abramowicz (13), Dembiec (libero) oraz El Graoui (15), Buszek (12), Jankowski (4), Miyaura (1), Szczurek (1).