O gehennie mieszkańców ulicy Fabrycznej w Krapkowicach pisaliśmy już kilkukrotnie. Składowisko funkcjonuje na podstawie zezwolenia wydanego przez miejscowe starostwo w 2017 roku. Choć uciążliwe było latami, w marcu sytuacja zrobiła się dramatyczna. Zaczęto zwozić tam śmieci wszelkiego sortu. Pojawił się smród, chmary much i szczury.
Składowisko w Krapkowicach. Kto pozwolił, ten niech cofnie
4 kwietnia Wojciech Jarczak, szef opolskiego WIOŚ, zwrócił się do starosty Macieja Sonika – jako organu, który wydał spółce aktualnie obowiązujące zezwolenie – o podjęcie niezwłocznych działań. Argumentował wtedy, że przepisy „wyraźnie wskazują na konieczność cofnięcia zezwolenia przez starostę krapkowickiego” oraz że winien zobowiązać firmę do usunięcia odpadów na własny koszt. Jeśli ten by tego nie zrobił, instruował, że organ cofający zezwolenie powinien wszcząć postępowanie egzekucyjne.
Ale starosta zezwolenia nie cofnął. Zamiast tego składane do niego w tej sprawie pisma przesyłał do Urzędu Marszałkowskiego w Opolu. Argumentował, że nadzór nad składowiskiem pełni od 2022 roku marszałek województwa. Dwa lata temu firma złożyła bowiem wniosek o zwiększenie zapisów zezwolenia w części dotyczącej ich ilości. I wtedy starostwo przekazało sprawę do Opola.
Takiej zgody firma jednak nigdy nie dostała. Dlatego również Urząd Marszałkowski do zajęcia się śmieciami nie poczuwał, stojąc na stanowisku, że zezwolenie wydał starosta. Sprawę dodatkowo skomplikował fakt, że w ostatnim czasie na składowisko w Krapkowicach trafiały odpady zwożone niezgodne z zezwoleniem.
„Gorący kartofel” trafia do gminy
23 kwietnia policja zatrzymała osoby podejrzane o udział w tzw. mafii śmieciowej. Osoby te usłyszały zarzuty związane z nielegalnym składowaniem odpadów oraz fałszowaniem dokumentacji. Ale nie sprawiło to, że składowisko w Krapkowicach opustoszało. Mijał tydzień za tygodniem, a spór w sprawie kompetencji trwał między urzędami, które przerzucały się opiniami prawnymi. Aż w grze w „gorącego ziemniaka” pojawił się trzeci gracz: gmina.
Burmistrz Andrzej Kasiura pismo w tej sprawie od WIOŚ dostał 31 maja. Wynika z niego, że inspektorat otrzymał wyniki badań laboratoryjnych, jakie zostały wykonane już 16 kwietnia podczas jednej z pierwszych kontroli składowiska. Ekspertyza określiła, że są tam odpady komunalne w ilości 3 tys. m. sześc. WIOŚ uznał więc, że ich „niezwłocznym usunięciem” ma zająć się gmina w trybie ustawy o odpadach z 2012 roku, ze względu na ich uciążliwość i „zagrożenie dla życia i zdrowia” mieszkańców. Oznaczałoby to, że w pierwszej kolejności burmistrz Krapkowic ma zwrócić się do dysponenta tego terenu. Ale jeśli ten nie usłucha, gmina zostanie z problemem sama.
Włodarz Krapkowic nie zgadza się jednak z rozstrzygnięciem WIOŚ. Od początku afery podkreślał, że gmina nie była stroną w sprawie. A teraz wychodzi na to, że ma ponieść milionowe koszty związane ze sprzątaniem. Sugeruje, że dzieje się tak dlatego, że urzędy stojące w hierarchii terytorialnej wyżej, przeciągały sprawę.
– To wygląda tak, że skutkiem nierozstrzygniętego, trwającego już ponad dwa lata sporu kompetencyjnego pomiędzy starostą krapkowickim a marszałkiem województwa jest teraz próba przerzucenia obowiązku usunięcia odpadów na gminę – mówi Andrzej Kasiura. – Aktualnie weryfikowana jest podstawa prawna zaproponowanego przez WIOŚ rozwiązania. Nie mogę pozwolić, by spór kompetencyjny stanął ponad dobrem mieszkańców, dlatego dołożę wszelkich starań, aby jak najszybciej wyjaśnić zaistniałą sytuację.
Składowisko w Krapkowicach. Zła interpretacja planu?
Burmistrz w oświadczeniu wydanym w tej sprawie na oficjalnym profilu Facebooka wraca też do kwestii zezwolenia, które powinno zostać cofnięte. A tak się nie stało:
– To starosta krapkowicki został zobowiązany do wyegzekwowania od spółki właściwego zbierania i magazynowania składowanych tam opon, a w przypadku niewywiązania się z tego obowiązku, do cofnięcia zezwolenia – przypomina.
W oświadczeniu z 8 maja, którego tematem było składowisko w Krapkowicach, burmistrz stwierdził natomiast, że „oparciu o zapisy aktualnego planu zagospodarowania przestrzennego zdaniem gminy Krapkowice decyzja ta (zezwolenia na składowanie odpadów w tym miejscu – red.) nie powinna zostać wydana” przez starostwo.
Składowanie odpadów jest możliwe tylko w przypadku odpadów wytwarzanych przez podmioty działające na danym terenie. „W decyzji starosty udzielającej zezwolenia na zbieranie odpadów wskazano, że planowane przedsięwzięcie jest zgodne z planem miejscowym. Uważamy, że doszło tutaj do błędnej interpretacji zapisów planu, ponieważ w tym obszarze nie ma możliwości składowania odpadów” – czytamy w tamtym oświadczeniu.
Spór? Jaki spór?
O komentarz w tej sprawie zwróciliśmy się do starosty Macieja Sonika.
– Sprawa odpadów komunalnych, jakie trafiły na to składowisko, od początku leżała w gestii burmistrza – uważa starosta. – Ani starosta, ani marszałek, ani „spór” na temat tego, kto jest właściwy, by cofnąć zezwolenie, nie miał na to wpływu, bo zezwolenie dotyczyło innych odpadów. A jeśli chodzi o ewentualny brak zgodności z planem zagospodarowania przestrzennego, o którym informował burmistrz, to nie starostwo dokonało złej interpretacji. Zezwolenie zostało wydane w 2017 na podstawie zaświadczenia o zgodności, które podpisał… Andrzej Kasiura – dowodzi.
Starosta krapkowicki dodaje, że nie może też zgodzić się z tym, co burmistrz pisze o sporze kompetencyjnym.
– Marszałek nie wystąpił do sądu o rozstrzygnięcie, kto jest właściwy w tej sprawie. Dwa lata temu przejął od nas przesłaną mu sprawę i prowadzi postępowanie – podkreśla Maciej Sonik.
– Spór owszem jest – ale nie kompetencyjny. Dotyczy interpretacji przepisów: czy jeśli postępowanie jest w trakcie, to kto może cofnąć zezwolenie z 2017 r. Była podnoszona kwestia, czy my moglibyśmy je cofnąć, mimo że to nie należy do naszej właściwości. Ale nie możemy, bo to byłoby naruszenie prawa – argumentuje. – Spółce mogłoby wtedy przysługiwać odszkodowanie. Dlatego właściwym organem do cofnięcia zezwolenia jest marszałek. Ale „wygaszenie” tego zezwolenia i tak nie będzie dotyczyć tych uciążliwych odpadów komunalnych.
Składowisko w Krapkowicach. A śmieci dalej leżą
Spory – kompetencyjne, czy też interpretacyjne trwają i raczej szybko się nie zakończą. Tymczasem odpady są w coraz większym stanie rozkładu. A upały jeszcze się nie zaczęły… W odległości 50 metrów mieszkają ludzie.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.