W listopadzie minionego roku grupa posłów złożyła wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, aby uznać brak tzw. klauzuli zaporowej w wyborach do Sejmu w przypadku komitetów mniejszości narodowych za niezgodny z Konstytucją. Reprezentantami owej grupy jest dwóch posłów PiS – Janusz Kowalski i Krzysztof Szczucki.
Ich podstawowa teza: art. 197 par. 1 Kodeksu wyborczego, na mocy którego w wyborach do Sejmu komitetów mniejszości narodowych nie obowiązuje próg 5 proc. poparcia, jest „anachroniczny”. Ich zdaniem narusza też zasadę równości wyborów.
W toku kampanii parlamentarnej z 2023 roku Janusz Kowalski – wtedy jeszcze w Suwerennej Polsce – przekonywał, że kandydaci komitetu MN w wyborach do Sejmu są „uprzywilejowani”. Deklarował, że będzie dążyć do tego, aby ów „przywilej” zlikwidować.
Podobne argumenty padają w piśmie do Trybunału Konstytucyjnego. „Zwolnienie z wymogu osiągnięcia minimalnej liczby głosów w całym kraju powoduje, że głosy wyborców oddane na komitety [mniejszości narodowych – dop. red.] mogą mieć większy wpływ na skład Sejmu, niż taka sama liczba głosów oddanych na inne komitety” – czytamy w dokumencie.
RPO broni mniejszości. Brak „klauzuli zaporowej” uważa za zgodny z Konstytucją
Głos w tej sprawie zabrał Marcin Wiącek. „Brak klauzuli zaporowej dla komitetów wyborczych mniejszości narodowych – zgodny z Konstytucją” – poinformował.
Rzecznik Praw Obywatelskich zgłosił swój udział w postępowaniu przed Trybunałem Konstytucyjnym. Zwrócił się też do TK o uznanie krytykowanego przez Janusza Kowalskiego przepisu za zgodny z Konstytucją.
Uzasadnienia do swojego stanowiska RPO jeszcze nie przedstawił. Ma to nastąpić w późniejszym terminie. Sama sprawa przed TK nie ma jeszcze ustalonej daty rozpatrzenia.
Warto przy tym dodać, że o ile obecnie komitetów mniejszości narodowych nie obowiązuje wymóg uzyskania 5-procentowego poparcia w wyborach do Sejmu w skali kraju, to nie oznacza, że ich kandydaci automatycznie uzyskują mandaty. Muszą bowiem zdobyć odpowiednią liczbę głosów, aby móc brać udział w podziale mandatów w danym okręgu wyborczym.
Pokazały to wybory z 2023 roku. Wtedy to po raz pierwszy zdarzyło się, że komitet MN nie uzyskał odpowiednio wysokiej liczby głosów. W ten sposób poseł Ryszard Galla po 18 latach pożegnał się z Sejmem.
Rafał Bartek: Skandaliczny wniosek PiS
Rafał Bartek, lider VdG, pozytywnie ocenia fakt, że stanowiskiem w sprawie braku tzw. klauzuli zaporowej RPO broni prawa komitetów mniejszości narodowych w wyborach do Sejmu.
– Natomiast wniosek posłów PiS, aby taką możliwość zlikwidować, jest skandaliczny – uważa.
– Od wyborów z 2023 roku w Sejmie nie ma posła, który byłby tam głosem mniejszości. I po tym pojawił się wniosek, by zablokować możliwość powrotu takiego posła na przyszłość. Jakość demokracji mierzymy tym, jak traktowane są mniejszości, w tym mniejszości narodowe. Wspomniana inicjatywa posłów PiS wystawia im jednoznaczne świadectwo – argumentuje lider VdG.
Rafał Bartek nie kryje, że ma duże obawy jak sprawa potoczy się przed Trybunałem Konstytucyjnym.
– Mając na uwadze jego obecny skład i uwarunkowania, istnieje spore ryzyko, że wyrok w tej sprawie będzie wyrokiem politycznym. Sędziowie niekoniecznie będą oceniać fakty, tylko to jak dane postanowienie jest przydatne dla konkretnego obozu politycznego – mówi.
Czytaj także: Polityczny cyrk w Namysłowie. Wojna dawnych koalicjantów z PiS i PSL
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania