Dwa lata temu pan Adrian złożył wniosek w opolskiej ARiMR o przyznanie dofinansowania do zakupu maszyn rolniczych. A rok później instytucja potwierdziła, że zostanie z nim podpisana umowa na dofinansowanie w wysokości 260 tys. zł.
– Podpisano ze mną umowę i należałem do wybrańców losu. Bo w województwie opolskim została podpisana tylko jedna taka umowa – podkreśla pan Adrian.
Jednak urzędnicze procedury działają czasem wolniej od tempa prac rolniczych.
– Czas rolnika pędzi, więc skoro już podpisałem umowę na to dofinansowanie, to pomyślałem, że wszystko jest już pewne, jak Amen w pacierzu. Z drugiej strony, nie chciałem zwlekać z zakupem tego sprzętu. Ciężko było się bez niego obejść w mojej specyficznej działalności rolniczej – opowiada pan Adrian.
Kupił część maszyn, przymierzał się do następnych, nie przewidział jednak pogody. Przymrozki wymroziły mu 90 proc. latorośli, więc poważnie to odczuł.
– Moja sytuacja finansowa bardzo się zmieniła, postanowiłem zmienić zadeklarowane w umowie sprzęty na te z niższej półki. Nieświadomy konsekwencji, napisałem więc pismo do ARIMR o zmianę wcześniej wymienionych sprzętów – tłumaczy.
Jak twierdzi, od tego czasu zaczęła się jego gehenna.
ARiMR wypowiada umowę
– Byłem przekonany, że spotkam się ze zrozumieniem tej instytucji, że rolnik uzależniony jest od Pana Boga i natury, więc raz na wozie, a raz jest pod wozem – skarży się pan Adrian. – Ale bardzo się myliłem. Pani naczelnik powiedziała mi, że nie wyraża zgody na taką zmianę w dokumentach. I że wypowiada mi umowę. A to dlatego, że w jej uznaniu w ogóle nie powinna zostać ze mną zawarta, bo nie jestem rolnikiem. I prowadzę jeszcze inną działalność.
Zaskoczony zapytał panią naczelnik z ARiMR, na podstawie jakiego paragrafu zamierza wypowiedzieć mu umowę. I czy to pani naczelnik decyduje o kwalifikacji, kto jest rolnikiem, a kto nie.
– Powiedziała mi, że nie musi mi się tłumaczyć. I że w nowym naborze wyszły takie obostrzenia – relacjonuje. – Pytałem jeszcze, czy w opolskim ARiMR prawo działa wstecz. Usłyszałem, że pani nie będzie ze mną dyskutować. A ja po ewentualnym wypowiedzeniu mi umowy najprawdopodobniej będę musiał ogłosić upadłość.
Potem otrzymał oficjalną odpowiedź od ARiMR, o negatywnym ustosunkowaniu się do wniosku o zmianę sprzętu. I informację, że umowa zostanie mu wypowiedziana.
– Koledzy rolnicy z innych województw nie mają w takich sytuacjach problemów. Przecież żyjemy w jednym kraju, gdzie obowiązują te same przepisy! – podkreśla pan Adrian.
Ministerstwo przyznaje rację rolnikowi
Zrozpaczony zwrócił się do dyrekcji ARiMR w Warszawie.
– Usłyszałem, że powinienem sprawę oddać do sądu lub zwrócić się do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Centrala ARiMR podała mi też podstawy prawne, na bazie których powinno się rozpatrzyć moją sprawę, bo decyzja leży po stronie opolskiego oddziału.
W tej sytuacji pan Adrian zwrócił się do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Dostał stamtąd pismo wskazujące, że wypowiedzenie umowy następuje m.in. w sytuacji, gdy ostateczny odbiorca wsparcia złożył podrobione, przerobione lub stwierdzające nieprawdę dokumenty w celu uzyskania wsparcia w ramach niniejszej umowy. Aby mówić o poświadczeniu nieprawdy, należałoby więc dysponować dowodem, że dostarczone ARiMR dokumenty zostały przez wnioskodawcę podrobione lub przerobione.
– Tyle, że te wszystkie wymienione okoliczności nie odnoszą się do mojej sytuacji! – podkreśla pan Adrian. – Ja niczego przed opolskim ARiMR nie ukrywałem, niczego nie fałszowałem! Wszystko im szczerze powiedziałem, że z powodu katastrofalnych dla mnie przymrozków chcę zmienić umowę. No i to mnie ministerstwo przyznało rację.
W piśmie z ministerstwa, którego kopię otrzymała też centrala ARiMR, pojawiła się dodatkowa adnotacja: „Proszę o dopilnowanie, żeby wnioskodawcy nie spotkały działania represyjne lub odwetowe z tytułu zgłoszenia sprawy do MRiRW.”
ARiMR w Opolu: Sprawa jest w toku
„O!Polska” skierowała pytania do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, dlaczego wobec takiej wykładni przepisów wniosek pana Adriana doczekał się negatywnego rozpatrzenia i stracił dofinansowanie. Ministerstwo w odpowiedzi skierowało nas do ARiMR. W tej sytuacji zwróciliśmy się do opolskiego oddziału agencji.
Na nasze pytania odpowiedział nam Paweł Kampa, wicedyrektor opolskiej ARiMR: „Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wypłaca rocznie około pół miliarda złotych dotacji i pomocy dla opolskiego rolnictwa. W takiej skali zdarzają się czasem sprawy sporne, które jednak są rozstrzygane zgodnie z obowiązującymi procedurami. Podniesiona przez Państwa sprawa jest w toku, prosimy więc o wyrozumiałość, iż na tym etapie nie odnosimy się do jej szczegółowych kwestii, które są przedmiotem wyjaśnienia”.
Więc pan Adrian czeka. Tylko czy produkcja rolnicza będzie czekać…
Czytaj także: Powódź w rolnictwie. We wsi wielka gorycz: „Mają nas w nosie”
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania