Nie wzruszam się łatwo. A przecież serce zabiło mi przez chwilę żywiej, gdy podczas apelu pamięci padły słowa: „Wzywam do nas marszałka Józefa Piłsudskiego, Romana Dmowskiego, Wojciecha Korfantego, Ignacego Daszyńskiego i Ignacego Paderewskiego”. Czyli ojców niepodległości. Na równi tych o sympatiach socjalistycznych i zwolenników endecji.
Nie mam złudzeń. Jak wszyscy w Polsce widzę, jak bardzo jesteśmy jako społeczeństwo podzieleni. Wiem, jak głębokie są źródła tych podziałów i różnic. Ale w wygłaszanych pod pomnikiem Bojownikom i Polskość Śląska Opolskiego przemówieniach nie zostały one ujawnione. I dobrze. Ani w domu, ani w państwie urodziny nie są dobrym dniem na spory, pretensje, kłótnie i „wypominki”. Wracał za to kilka razy motyw powodzi. Z refleksją, że w tym trudnym doświadczeniu Opolanie byli razem, starali się i umieli sobie nawzajem pomóc. Podziały nie miały znaczenia. Politycy podkreślali, że taka solidarność ponad podziałami jest dobrą realizacją idei niepodległości na dziś.
Rocznica niepodległości Polski. To nie są pobożne życzenia
Myślę, że nasi rodacy z 1918 roku mieliby nam czego zazdrościć. Witali niepodległość entuzjastycznie. Rozbrajali niemieckich żołnierzy w Warszawie i szli w radosnych patriotycznych manifestacjach. Ale za chwilę musieli brać do ręki karabiny i wykuwać granice wracającej na mapę Rzeczpospolitej. Także na Śląsku, co w przemówieniach wracało kilkakrotnie. Dzisiaj – przy wszystkich wątpliwościach i obawach, jakie może budzić wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA – widmo wojny w zachodniej części Europy, do której politycznie, militarnie i cywilizacyjnie należymy, zdaje się oddalać.
Nie żyjemy w państwie idealnym. Pod żadnym względem. Także powódź przyniosła niektórym z nas nie tylko poważne szkody, ale i głębokie poczucie krzywdy. Nieprzypadkowo w Nysie i w gminie Lewin Brzeski powstaje pozew zbiorowy przeciw Wodom Polskim. Pomyślałem z szacunkiem o tych podejmowanych przez naszych powodzian krokach prawnych, kiedy w ubiegłym tygodniu oglądałem w telewizji hiszpańską parę królewską obrzuconą błotem przez rozgoryczonych mieszkańców Walencji. Jestem daleki od łatwego porównywania obu powodzi, jeszcze dalej od zestawiania liczby ofiar w Hiszpanii i w Polsce. Ale nie mam wątpliwości, że generalnie państwo polskie spisało się lepiej. Wielka w tym zasługa strażaków ochotników, którzy z wielkim zaangażowaniem ratowali dobytek w swoich małych ojczyznach. Mamy takich druhów o wiele więcej niż Hiszpanie.
To poczucie przynależności – nie tylko kulturowej czy religijnej, ale też ekonomicznej – do Zachodu potwierdzają statystyki. Jak podał Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Polska ze swoim PKB na głowę mieszkańca wyprzedziła Portugalię, a w ciągu pięciu lat dogoni także Hiszpanię. Dlatego bez patosu i tromtadracji, ale zupełnie realnie możemy urodzinowo życzyć swojej ojczyźnie dobrej przyszłości. I nie będą to pobożne życzenia bez szans na spełnienie.
Czytaj także: Antysemityzm chyba nigdy nie minie. Ale trzeba z nim walczyć
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania