Niemal pełne trybuny, młodzi adepci futbolu wyprowadzający piłkarki z tunelu oraz hymn Polski tuż przed pierwszym gwizdkiem. Spotkanie rozgrywane w Branicach, na stadionie gdzie na co dzień występują panowie z miejscowego Orła, miało oprawę godną tak prestiżowego boju.
Od początku pojedynek był zacięty, aczkolwiek szybko dało się zauważyć, że występujący w 4. lidze team z Ziemi Prudnickiej będzie chciał się zrewanżować grającym szczebel wyżej opolankom za ubiegłoroczną porażkę w finale. Nie bez powodu też ekipę Rolnika zasiliło sporo dziewcząt z pierwszej drużyny. Na czele z kapitan Iloną Kujawską czy doświadczonymi Aleksandrą Sobkowicz i bramkarką Anną Giercuszkiewicz.
I właśnie ta ostatnia, nim minął kwadrans, musiała się mocno wykazać. Choćby przy próbie Malwiny Bystrowskiej. Z biegiem czasu team prowadzony w ofensywie przez wspomnianą dwójkę jednak coraz bardziej się rozkręcał. Defensywa Unii Opole była jednak czujna.
Mecz się rozkręcał
Po zmianie stron podopieczne Arkadiusza Fludra kontrolowały przebieg wydarzeń i miały swoje szansę, ale tych nie wykorzystały Wiktoria Stącel i Martyna Małolepsza. W gronie rywalek z kolei swoją szansę zaprzepaściła Julia Baron. Widowisko na dobre rozkręciło się jednak nieco kwadrans przed końcem. Wówczas to Paulina Herzog wykorzystała dośrodkowanie w pole karne i strzałem głową dała prowadzenie drużynie ze stolicy województwa.
Niespełna siedem minut później rezerwy Rolnika wyrównały za sprawą pewnego strzału Kujawskiej. Wtedy też próbująca interweniować Ewa Gatak doznała groźnie wyglądającego urazu, ale w końcu była w stanie grać dalej. W związku z czym prowadząca zawody Katarzyna Gaweł doliczyła aż 10 minut. Co wykorzystały pod koniec tego okresu „rolniczki” kiedy to bramkarkę Unii przelobowała Magdalena Truszczak. A potem już wynik nie uległ zmianie.
– Mecz kosztował nas bardzo dużo energii. Zespół z Opola zaprezentował się bardzo solidnie i stworzył nam sporo problemów. Natomiast konsekwentnie do końca walczyliśmy o wygraną i ostatecznie to się udało – cieszył się po spotkaniu trener triumfatorek. – Finał gra się raz i nie można kalkulować. Trzeba być konsekwentnym w swoim działaniu przez całe spotkanie. Po stracie bramki starałem się studzić emocje swoich zawodniczek aby dalej konsekwentnie realizowały założenia i się nie podpalały za bardzo. Udało się i możemy cieszyć się kolejnym wspólnym sukcesem – zaznaczał Arkadiusz Fluder.
Czytaj także: U piłkarzy i piłkarek grano o wojewódzki Puchar Polski