Rammstein na festiwalu w Opolu
Opolski ratusz starał się to utrzymać w ścisłej tajemnicy. Nam udało się dotrzeć do aneksowanego porozumienia Opola z TVP, które zawiera zapis o polsko-niemieckim dniu jubileuszowego, 60. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki. Transmitować go będą również telewizje ARD i Arte, co załatwił w Berlinie poseł Ryszard Galla.
Okazuje się, że prezydent Arkadiusz Wiśniewski, który najpierw wezwał do bojkotu TVP, ale potem sprecyzował, że nie chodziło mu o festiwal, wymyślił wizerunkową ucieczkę do przodu.
– Postawił przed faktem dokonanym prezesa TVP – mówi nasz informator. – Albo otwieramy festiwal na Zachód, albo nie robimy go w ogóle. Prezes był wściekły, chodził po gabinecie, wykonywał nerwowe telefony na Nowogrodzką, ale musiał przyjąć te warunki, bo partia nie wyobraża sobie roku wyborczego bez ulubionego przez emerytów festiwalu.
Ogromnym wyzwaniem było ściągnięcie na ostatnią chwilę utytułowanych niemieckich artystów. Fakt, że zobaczymy w opolskim amfiteatrze najpopularniejszy na świecie niemiecki zespół Rammstein, graniczy w tych warunkach z cudem. Sprowadzenie ich do Opola było marzeniem wiceprezydenta Macieja Wujca i sporej części zarządu województwa. A Mission Impossible podjął się Rafał Bartek, którego żona jest prywatnie siostrzenicą wokalisty Rammstein Tilla Lindemanna.
– Nie chciałbym tego komentować prywatnego życia. Tam gdzie mogę, pomagam… – ucina szef Mniejszości Niemieckiej.
Będzie prowokacja na scenie?
Jak się dowiadujemy, niemieccy muzycy wymogli na organizatorach zapis w kontrakcie, że mogą na scenie w nieskrępowany sposób głosić swój światopogląd. Należy się zatem spodziewać, że podobnie jak na koncercie Black Eyed Peas na „Sylwestrze marzeń” w TVP, zachodni muzycy zrobią partyjnej telewizji jakąś „niespodziankę”.
– Na przykład wypowiedziami wspierającymi mniejszości narodowe, seksualne czy wolność słowa – zastanawia się wiceprezydent Małgorzata Stelnicka.
Kiedy prezydent Opola dowiedział się, że zobaczymy Rammstein na festiwalu w Opolu, przez relacje z Rafałem Trzaskowskim załatwił obecność w amfiteatrze ambasadora USA Mike Brzezińskiego. Ambasador Niemiec Thomas Bagger był umówiony już wcześniej.
– Nazwa zespołu wywodzi się od amerykańskiej bazy wojskowej w Niemczech. W sposób symboliczny nawiążemy więc do naszego wojskowego sojuszu. Na trybunach, wraz z ambasadorami, zasiądzie grupa żołnierzy stacjonujących w Jasionce pod Rzeszowem. Dzięki temu trzeci dzień festiwalu nabierze formatu międzynarodowego i będzie formą wsparcia dla Ukrainy. Z niewinnego pomysłu zrodził się event, jaki opolanie będą wspominać przez następne sześćdziesiąt lat – zapewnia nasz informator.
Wieża Piastowska ma zionąć ogniem
Jak się dowiadujemy, menedżerowie grupy Rammstein mieli zastrzeżenia do amfiteatru, a ściślej – jego wielkości. Problemem było bowiem rozplanowanie pirotechniki, bo koncerty Niemców są znane z dość obfitego używania ognia i kontrolowanych wybuchów. Zespół nie zgodził się zagrać koncertu w wersji uboższej. Dlatego ekipa techników wizytowała w ostatnich dniach Opole i zdecydowano, że scenicznym ogniem, poza samym amfiteatrem, będzie zionąć m.in. Wieża Piastowska, dach Urzędu Wojewódzkiego, a nawet stawek przy ul. Barlickiego, na którego środku stanie specjalna wieża najeżona materiałami wybuchowymi.
– To będzie pierwszy taki przypadek na świecie, że w koncercie Rammstein wezmą udział obiekty miejskie poza samą areną widowiska – mówi dla „O!Polskiej” Mattias Schulze, główny reżyser show. – Pragnę też uspokoić okolicznych mieszkańców. Na Toropolu i w kasach Amfiteatru będzie można odbierać bezpłatne zatyczki do uszu. We współpracy z opolskim ratuszem pomyśleliśmy o wszystkim.
Przed zamknięciem tego numeru „O!Polskiej” dowiedzieliśmy się, że polsko-niemiecki dzień festiwalu chce storpedować Janusz Kowalski z Solidarnej Polski.
„Skandal! To germanizacja i Kulturkampf! Zdrada polskich interesów na Śląsku! – miał pokrzykiwać, gdy dowiedział się o planach Arkadiusza Wiśniewskiego.
Był nawet w tej sprawie u opolskiego wojewody Sławomira Kłosowskiego. Ten miał mu powiedzieć, że pomysł też mu się średnio podoba, szczególnie z tymi wybuchami na wieży i dachu urzędu, ale całość klepnęła już partyjna góra i ambasady naszych sojuszników, więc jest „pozamiatane”.
Tak oto już w czerwcu w opolskim amfiteatrze zabrzmią ostre riffy piosenek „Deutschland”, „Amerika” i wielu innych światowych przebojów Tilla Lindemanna i spółki.
UWAGA! Tekst ukazał się 1 kwietnia jest primaaprilisowym żartem!