Choć rak kojarzony jest z chorobą rozwijającą się na późniejszym etapie życia, nie oszczędza także dzieci. Niestety okazuje się, że znacznie częściej niż zdajemy sobie z tego sprawę. Dlatego też nie przypadkiem tegoroczna orkiestra Jurka Owsiaka „zagra” dla onkologii i hematologii dziecięcej. Zebrane fundusze trafią na doposażenie osiemnastu oddziałów onkologicznych i siedemnastu hospicjów dla dzieci w Polsce.
Rak u dzieci przebiega szybciej
W 2023 roku Opolski Odział Narodowego Funduszu Zdrowia wysłał 121 dzieci na leczenie onkologiczne do ośrodków poza województwem. Jednak ta liczba nie obejmuje leczących się w fundacjach i prywatnie.
– Wyłącznie pokazujemy leczenie finansowane przez NFZ – wyjaśnia Barbara Pawlos, rzeczniczka opolskiego NFZ.
Te najczęstsze kierunki, gdzie leczone są dzieci z województwa opolskiego, to ośrodki onkologiczne we Wrocławiu, na Śląsku, w Krakowie i Warszawie.
Dr n. med. Danuta Gmyrek, konsultant wojewódzki w dziedzinie pediatrii i kierownik oddziału klinicznego pediatrii szpitala w Kędzierzynie-Koźlu, w swojej lekarskiej praktyce diagnozuje rocznie od kilku do kilkunastu przypadków nowotworów u dzieci.
– Jeżeli diagnozujemy rozrostową chorobę nowotworową u dzieci, to kierujemy je do ościennych ośrodków. W tym przypadku to są Wrocław, Zabrze, Katowice oraz Instytut Pomnik Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie – wylicza dr Gmyrek. – Dzieci z naszego województwa przyjmowane są tam bez problemu. Muszą zresztą tam jeździć. Nie mamy innego wyjścia.
Przebieg choroby nowotworowej u dziecka bywa szybszy niż u dorosłych. Dzieje się to w związku z faktem, że jego organizm rośnie.
– Nowotworzenie przebiega szybciej – wyjaśnia dr Danuta Gmyrek. – W tej sytuacji najwięcej ma do powiedzenia lekarz pierwszego kontaktu, który zna dziecko. Już po wykonaniu podstawowych badań można domniemywać, że z dzieckiem dzieje się coś niedobrego. Wówczas kierujemy je do szpitala, gdzie poszerzamy diagnostykę. Na poziomie naszych szpitali regionalnych możemy już wykryć i ustalić nowotwór. Ale dalszym leczeniem i diagnozowaniem zajmują się ośrodki kliniczne.
Konsultant wojewódzki w dziedzinie pediatrii podkreśla, że w tak trudnej sytuacji dla dziecka i jego rodziny każde dziecko jest bardzo indywidualnie traktowane.
– Z tymi rodzicami jesteśmy w ścisłym kontakcie. Dlatego też jeśli zachodzi potrzeba wykonania dodatkowych badań przez nasze szpitale, czy pojawia się jakaś dodatkowa choroba u takiego dziecka, to współpracujemy bardzo dobrze – tłumaczy dr Gmyrek.
Oddział onkologii by pomógł
Kiedy choroba pojawia się w rodzinie, zawsze zubaża to jej budżet. A szczególnie, kiedy zachoruje małe dziecko. Rodzice chcą być blisko niego, więc zazwyczaj jedno z nich zwalnia się z pracy lub bierze urlop bezpłatny. Częste dojazdy stają się uciążliwe (nie mówiąc już o kosztach). A szczególnie kiedy dziecko jest leczone w klinice onkologicznej dość daleko od Opolszczyzny. Wtedy rodzice są często zmuszani do wynajmowania hoteli. Z tych powodów ważne jest, żeby dostęp do leczenia onkologicznego dziecka był blisko. Najlepiej w Opolu.
Z drugiej strony, w samym środowisku medycznym słychać głosy, że to nie musi być takie oczywiste. Dlatego, że w przypadku poważnej choroby dziecka, rodzice zawsze będą szukać dla niego – w ich przekonaniu – najlepszych specjalistów i uznanych klinik. I trudno mieć o to do rodziców pretensje. A takie duże i doskonale wyposażone kliniki, ze specjalistami ściąganymi z całej Polski, znajdują się obecnie w wielkich ośrodkach miejskich.
Czy w tej sytuacji oddział onkologiczny dla dzieci na Opolszczyźnie miałby sens i ekonomiczne podstawy?
Zdaniem pani konsultant wojewódzkiej w dziedzinie pediatrii, jak najbardziej.
– Ośrodek akademicki, jakim teraz niewątpliwie jesteśmy i nasz wydział lekarski, który się rozwija, a także nasze oddziały pediatryczne wymagałyby tego, żeby taki oddział u nas istniał – uważa dr Danuta Gmyrek. – Jesteśmy najmniejszym województwem, ale nasze dzieci też chorują. Obecnie rodzice jeżdżą z nimi do województw ościennych. To byłoby dla nich ogromnym ułatwieniem, kierując dzieci do naszego, wojewódzkiego ośrodka. Na pierwszym miejscu jest nasz pacjent, jego rodzina. Jeżeli ta nasza uczelnia medyczna i Uniwersytecki Szpital Kliniczny będą się tak dobrze rozwijały, jak do tej pory, to niewątpliwie oddział onkologii dziecięcej powstanie w Opolu.
Jednak pediatrzy nie mają wątpliwości, z jakiego rodzaju problemem będą musieli się wtedy zderzyć.
– To brak lekarzy specjalistów, hematologów i onkologów – wyjaśnia dr Danuta Gmyrek. – To są specjalizacje niepopularne. Najczęstszy kontakt mamy ze śląskim i dolnośląskim ośrodkiem i wiemy, że nawet tam brakuje pediatrów hematologów i onkologów dziecięcych.
Rak u dzieci. Żeby mogły godnie żyć do końca
Walka z nowotworami jest trudna, jednym udaje się ją wygrać, innym niestety nie. Na Opolszczyźnie istnieje hospicjum dziecięce, po to, by te dzieci mogły żyć godnie do końca. Hospicjum nie świadczy opieki stacjonarnej, a wyłącznie domową. Najmłodszy podopieczny ma trzy miesiące…
– Jesteśmy fundacją, ale mamy kontrakt z NFZ na 22 pacjentów rocznie – mówi Sylwia Sikorska-Stach, kierownik Domowego Hospicjum NZOZ w Opolu. – Jednak jeśli jest potrzeba, to chore dzieci zawsze obejmowane są naszą opieką, a za nadwykonania NFZ zawsze nam płaci.
Koszyk świadczeń NFZ jest jednak dość ubogi. To, co fundacja robi dla małych pacjentów ponadstandardowo, to tylko dzięki sponsorom. Za pieniądze od nich kupują swoim pacjentom leki, wyposażają w sprzęt medyczny, wypożyczając np. kamizelkę z oscylatorem stabilizującym oddech dzieci.
Czy oddział onkologiczny dla dzieci jest potrzebny w naszym województwie?
– Tak, bardzo, patrząc na naszych pacjentów onkologicznych i ich rodziców – nie ma wątpliwości Sylwia Sikorska-Stach. – Byłoby im łatwiej…
Czytaj też: WOŚP 2025 w województwie opolskim. W programie moc wydarzeń
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania